Part 37

8.8K 695 1.9K
                                    

Miało nie być do końca miesiąca, ale :)

50.4 K wyświetleń 5.4 K gwiazdek i 3 K komentarzy  

Brawa dla was i dziękuje <3

Bardzo długo siedziałam nad tym rozdziałem. Żaliłam się hug_ya jak mi nie idzie. Koniec końców, jestem z niego zadowolona. :) I nie wiem czemu, ale chyba niektórym przydadzą się chusteczki? Taaaaak, to jeden z tych rozdziałów. 

Irresistible - czemu dopiero to odkryłam?!  <3

niesprawdzony. :(

____________________________________________________

Westchnąłem głośno, patrząc na niego. Jego oczy były podkrążone, a włosy splątane. Tej nocy nie zmrużyliśmy oczu, chociaż nasze ciała błagały o ulgę w postaci snu. Byłem psychicznie i fizycznie zmęczony. 

Psychicznie, bo cała ta sytuacja z bombą wydarzyła się raptem kilka godzin temu, na dworze było już widno. Nadal czułem adrenalinę krążącą w moich żyłach. Ogień pocałunku, nadal parzył moje usta. Poczucie winy wypalało dziurę w mojej klatce piersiowej. 

Harry usiadł na łóżku, ciągnąc za sobą fragment kołdry, tak że moje plecy były odkryte. 

- Kochanie... 

- Nie możesz tego ciągle robić Harry. 

- Czego? 

- Kontrolować mnie. Podejmować za mnie decyzje - powiedziałem cicho. - Nie możesz w jednej chwili mówić, że mnie kochasz, a w drugiej mnie odurzać - spojrzałem na niego. 

Przeczesał swoje włosy. Przymknął na chwilę oczy, jakby zbierając myśli, zanim znowu je otworzył. 

- Znowu będziemy to wałkować? - westchnął. - Zrobiłem to dla twojego bezpieczeństwa. Louis, znam cię. Znam cię lepiej niż inni. Wiedziałem, że od razu poleciałbyś na złamanie karku, nie myśląc o konsekwencjach. 

- I co Harry? - starałem się, żeby ton mojego głosu był spokojny. - Właśnie to zrobiłem. Podjąłem impulsywną, nieprzemyślaną decyzję i co? Nic mi się nie stało, Max jest cały i wszyscy powinniśmy być szczęśliwi z tego powodu. Ale to nie ma znaczenia, bo znowu zachowałeś się jak egoista. 

- Jeśli miłość do ciebie nazywasz egoizmem, to owszem Louis. Jestem pierdolonym egoistą. Robię wszystko, żeby zapewnić Ci bezpieczeństwo, ale ty ciągle mi to utrudniasz. 

- I co? Planujesz zamknąć mnie w tej sypialni, żeby nie narażać mnie na niebezpieczeństwo. Nie możesz do końca życia trzymać mnie w klatce Harry. Czasami zachowujesz się jakbyś był moim Panem, a ja twoim niewolnikiem, wiesz? A nie jak swojego partnera. Partnerzy powinni razem podejmować decyzję, a jak na razie to ty je podejmujesz. 

Wstałem i obszedłem łóżko. Usiadłem koło Harrego, łapiąc jego dłoń w swoją. Chwilę podziwiałem to jak duże były jego ręce. 

- Nie możesz całe życie mnie chronić - szepnąłem. - Wiem, że czasami postępuje lekkomyślnie, ale nie żałuje żadnej decyzji, którą do tej pory podjąłem. Nic mi się nie stało. Jestem tu przecież - uniosłem jego dłoń do swoich warg i ucałowałem poranione knykcie. 

- Tym razem Louis. A gdyby coś ci się stało? Gdyby Josh nie potrafił rozbroić tej bomby? Wiem, że nie wyszedłeś z chaty, kiedy cię o to prosił. Wtedy byś zginął, a ja zostałbym sam, z wyrzutami sumienia i dziurą w klatce piersiowej. Pomyślałeś o mnie? Powiedz mi Louis, myślałeś wtedy o mnie? 

Boss/ Larry; ZiallOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz