Świętujmy!

16.7K 441 200
                                    

Oczami Lloyd'a

Wygraliśmy. Znakomitość nie istnieje, a mój ojciec odszedł. Cały czas widzę jego uśmiech na twarzy, kiedy mnie zobaczył po raz ostatni. Bezcenne. Siedzę na moim łóżku i nie wiem co mam robić, cieszyć się z zwycięstwa czy może płakać przez stratę ojca. Sam już nie wiem.

Oczami Kai'a

Jesteśmy na naszym latającym statku. Wszyscy cieszymy się z zwycięstwa. Wzniosłem toast.
Kai- Zwycięstwo!- uniosłem szklankę.
Zane, Jay, Cole- Zwycięstwo! - krzyknęli
Kiedy tak piłem swój napój zacząłem się rozglądać. Kogoś brakuje.
Cole- Gdzie jest Lloyd?
Kai- Właśnie nie ma Lloyd'a.
Wyszedłem z pomieszczenia i ruszyłem szukać przyjaciela, zatrzymałem się przed jego pokojem i zapukałem.

Oczami Lloyd'a

Usłyszałem pukanie.
Lloyd- Proszę.
Do mojego pokoju wszedł uśmiechnięty Kai, lecz jego uśmiech zaczął znikać z twarzy.
Kai- Dlaczego nie świętujesz z nami? - usiadł obok mnie.
Lloyd- Jakoś nie mam ochoty.
Kai- Co się stało?
Lloyd- Trochę mi smutno.
Kai- Niby dlaczego, przecież pokonaliśmy Znakomitość, a Morro już nie wróci. Powinieneś się cieszyć.
Lloyd- Mam się cieszyć że zniszczyliśmy to coś wraz z moim ojcem?!- w gniewie zerwałem się z łóżka - Już nigdy go nie zobaczę! Rozumiesz?
Kai- Myślisz że tylko ty wiesz jakie to uczucie?
Nie odpowiedziałem, tylko opuściłem głowę i usiadłem na fotelu.
Lloyd- Przepraszam. Ja nie chciałem krzyczeć, ale nie mogę pozbierać się. Przecież niedawno go odzyskałem, a teraz? Już nie wróci. Nigdy.
Kai-
Na pewno nie chciałby, żebyś siedział samotnie w pokoju.
Poczułem zimną łzę, która spłynęła po moim ciepłym policzku.
Lloyd- Dzięki - spojrzałem w stronę Kai'a i uśmiechnąłem się.
Kai- Chodź idziemy na miasto.
Wyszliśmy z mojego pokoju i udaliśmy się w kierunku mostka, gdzie wszyscy w dalszym ciągu świętują.

Oczami Jay'a

Jay- Gdzie jest Lloyd i Kai?- muzyka grała tak głośno że musiałem wykrzyczeć moje pytanie, aby ktokolwiek mnie usłyszał.
Cole- Kai poszedł szukać Lloyd'a, zaraz powinni tu być. O wilku mowa - Cole skierował wzrok na drzwi przez które wszedł Lloyd wraz z Kai'em.
Kai- Idziemy na miasto?
Jay- Po co?
Kai- Do baru, napić się -uśmiechnął się

15 minut później

Wylądowaliśmy na dachu zielono-szarego budynku.
Lloyd- A tak właściwie to gdzie jesteśmy?
Zaczęliśmy się rozglądać dookoła za czerwonym ninja.
Kai- Idziecie? -Usłyszałem głos Kai'a dobierający z dołu.
Zaskoczyłem na budynku, za resztą przyjaciół. Otworzyłem drzwi i puściłam Nya'e pierwszą.
Nya- Dziękuję -uśmiechnęła się i weszła do środka, a my za nią.
Ogólny wystrój lokalu był w ciemnych barwach, co nadawało "klimatu". Za ladą stała młoda kobieta, która polerowała szklankę i rozmawiała z osobą w czarnej pelerynie z kapturem na głowie. Było jeszcze dwóch pijanych mężczyzn, którzy śpiewali, lecz trudno było ich zrozumieć. Usiedliśmy przy stole zaraz przy wejściu.
Kai- Proszę pięć fantazji i sok! -krzyknął do kasjerki.
Jeśli to jakiś alkohol to mam tylko jedno pytanie. Kto wymyśla takie nazwy?
Cole-
Dlaczego pięć fantazji i sok?
Kai- Nya jeszcze nie jest pełno letnia a fantazje to najlepsze drinki w tym barze.- uśmiechnął się
Nya- Ej! To po co ja tu przyszłam?
Kai- No właśnie nie wiem- zaśmiał się
Nya- Dobra, bawcie się, ja wychodzę. - złapała torebkę i wstała
Kai- Narka! - pomachał jej.
Jay- Nya czekaj nie obrażaj się.
Kai- Jay dobrze myślisz, niech zostanie, ktoś będzie musiał nas zaprowadzić na Perłę jak skończymy pić - niby jeszcze nic nie pił, a już ma głupawkę.
Kelnerka- Wasze zamówienie. - postawiła na naszym stole pięć kolorowych napoi w szklankach i chciała postawić sok, kiedy Kai zatrzymał jej rękę.
Kai- Jasmina, wiesz co, moja siostra wyszła, więc wypij, albo daj tamtej osobie, która z tobą rozmawiała.
Jasmina- Jasne. - zabrała szklankę, wypełnioną sokiem pomarańczowym, uśmiechnęła się i odeszła. Zgodnie z prośbą Kai'a, postawiła przed postacią w płaszczu napój. 
Lloyd- Ty znasz tę kobietę?
Kai- Tak, często tu przychodzę, więc przeszliśmy na "ty".
Jay- Zarywasz do kelnerek?
Kai- Nie, okazało się, że chodziliśmy razem do szkoły i tak jakoś wyszło.

godzinę później

Oczami Cole'a

Kai- Cole skocz po kolejne drinki, bo widzę że już wszyscy mają puste szklanki.
Lloyd wziął ostatni łyk swojego napoju. Wstałem, wziąłem szklanki i podszedłem do Jasmina'y.
Cole- Można jeszcze raz to samo?
Jasmina- Jasne -zabrała szklanki i weszła na zaplecze.
Spojrzałem na tą osobę z którą rozmawiała Jasmina. To dziewczyna, chyba w moim wieku, o czarnych włosach i białych oczach? Nigdy jeszcze nie widziałem takich oczu, są niezwykłe.
Cole- Cześć, jestem Cole. - zagadałem.
Dziewczyna nie odpowiedziała. No to podejście drugie.
Cole- A ty jak masz na imię?
Dziewczyna- Serio, moje milczenie nie jest wystarczające, aby dać ci znak, że nie chcę z Tobą rozmawiać?
Cole- Ja chciałem tylko pogadać.
Dziewczyna- A ja nie. Idź poszukaj sobie przyjaciół. - powiedziała, powoli, spokojnie i w dalszym ciągu nie patrząc na mnie. - Nie jestem dobrą kandydatką na pogaduszki.
Cole- Czemu tak sądzisz?
Dziewczyna- Wiele osób boi się mnie i raczej omija szerokim łukiem. - wzrok ma cały czas skierowany przed siebie, a odpowiada mi nie wyrażając żadnych emocji.
Cole- Ja się nie boję. - przybliżyłem się
Dziewczyna- A powinieneś. - podniosła szklankę z napojem na wysokość jej oczu i zaczęła się jej przyglądać. Trochę zacząłem się bać, że wyleje na mnie sok i umrę. Odkąd jestem duchem, ciężko jest mi unikać wody, gdyż na każdym kroku spotykam się z nią.
Cole- Dlaczego tak uważasz? - przełknąłem ślinę, głośniej niż myślałem.
Dziewczyna- Kiedyś możliwe, że się dowiesz, a teraz idź stąd bo śmierdzisz alkoholem. - napiła się.
Przyszła Jasmina i dała mi na tacę z drinkami.
Cole- Dziękuję - uśmiechnąłem się, a kelnerka odwzajemniłam uśmiech.
Nadal nie dowiedziałem się jak ta dziewczyna miała na imię, więc ponownie zadałem jej pytanie - Powiesz jak masz na imię?
Dziewczyna- Nie. - wyczułem nutkę gniewu w jej głosie.
Cole- Ale dlaczego?
Dziewczyna- Bo jesteś pijany.
Cole- Nie jestem pijany, bo duchy nie mogą się upić - uśmiechnąłem się, ale nawet tego nie dostrzegła, gdyż jej wzrok nie odrywał się od ściany, przed sobą.
Dziewczyna- To po co pijesz?
Cole- Z przyzwyczajenia
Dziewczyna- Idź już sobie.
Cole- A pójdziesz ze mną?
Dziewczyna- Nie.
Cole- Będziesz tu tak sama siedzieć?
Dziewczyna- Odczep się ode mnie i daj mi spokój! - odwróciła się wściekła, a jej oczy przybrały czerwony kolor są przerażające. Zamarłem w bezruchu. Nie wiem co mam teraz zrobić..

Cdn

Wiem że ten rozdział jest nudny ale obiecuję że następny będzie ciekawszy.

Dodany: 30.01.2016

Ninjago: Zielona MiłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz