Zielone światełko

2.1K 134 40
                                    

Oczami Angeliki

Wiktor poszedł odprowadzić Blood. Po paru minutach, Kai skończył zamiatać potłuczone talerze, a Nya i Skylar usiadły przy stole na przeciwko mnie.
Skylar- Co się stało z Blood?
Angelika- Nie wiem - Obiecałam że dotrzymam tajemnicy, więc nic nie mogę im powiedzieć.
Nya- Te kawałki nie były takie ostre, a ona miła całe dłonie we krwi. Trochę wyglądało to tak jakby je specjalnie rozcinała.
Angelika- Wątpię, ona nie jest taka.
Skylar- To wyjaśnij nam dlaczego nam się nie wbił nawet mały kawałeczek, a u niej były otwarte rany. -Pokazała swoje dłonie. Nie ma nawet draśnięcia.
Angelika- Oj tam, nic się nie stało. Obstawiam że już nie ma nawet blizny.
Do kuchni wszedł Wiktor.
Wiktor- Poszła spać
Jay- Dopiero co się obudziła.
Wiktor- Trochę krwi jednak straciła, więc jest osłabiona.
Skylar- Wieczorem już powinno być dobrze?
Wiktor- Tak, do tego czasu już będzie wszystko dobrze.
Nya- Wiktor
Wiktor- Tak?
Nya- Czy ona się cięła?
Wiktor- A skąd takie pytanie? -Zaśmiał się i udał obok Cole'a który siedział po mojej prawej stronie i mnie obejmuje ramieniem.
Skylar- Bo ta sytuacja była trochę dziwna
Wiktor- Co masz na myśli?
Nya- My po zbieraniu szkła nie mamy nawet draśniecia, a ona.. -Westchnęła
Wiktor- Czasami ma takie dni że nie potrafi złapać, albo utrzymać jakiś rzeczy.
Skylar- To trochę wyjaśnia
Angelika- Może zmieńmy temat?
Pixal- Jestem za
Kai- Może...jak wam idą przygotowania do ślubu?
Angelika- Dobrze, już mamy wybrany motyw ołtarza, suknie dla mnie i Blood, garnitury dla Lloyd'a i Cole'a.
Skylar- I sukienki dla mnie i Nya'i
Angelika- Także garnitury dla Kai'a i Wiktora.
Kai- To nieźle wam idzie. Tylko jest mały problem.
Cole- Jaki?
Kai- Czas. Dziś mamy 26 luty, czyli zostały w nie całe dwa miesiące. Wyrobicie się?
Angelika- Zawsze, a po za tym, już zamówiłam suknie i garnitury, a Blood zarezerwowała miejsce.
Pixal- A dekoracje?
Cole- Ja z Lloyd'em się tym zajęliśmy. A tak propo Lloyd'a. Gdzie on jest?
Skylar- Nie wiem nie widziałam go -wzruszyła ramionami.
Jay- Blood...-przerwałam mu
Angelika- Czyli wy już się zajeliście dekoracjami? -Musiałam odwrócić uwagę od Lloyd'a i Blood.
Cole- No tak, nawet już je zamówiliśmy.
Angelika- To co nam jeszcze zostało?
Cole- Nie wiem
Pixal- A zaproszenia i lista gości?
Angelika- No tak, ale chyba nie będzie dużo osób.
Cole- Ode mnie tylko tata chociaż i tak bym nie chciał. -Zaśmiał się
Angelika- Ja i Lloyd mamy tą samą rodzinę, a obstawiam że jeszcze przed jego oświadczynami wszystkich zaprosił -Uśmiechnęłam się. Co ja robię?! Mam przecież odwrócić ich uwagę od tematu gdzie jest Lloyd!
Skylar- A od Blood ktoś będzie?
Wiktor- Ja nie starczę? -Zaśmiał się
Skylar- Myślałam o rodzinie
Wiktor- Nie będę obgadywał Blood'i jeśli nie podsłuchuje, a wiem że śpi.
Nya- Co?
Wiktor- Myślicie że ona o niczym nie wie? Zawsze ma szczęście i przechodzi jak o niej ktoś rozmawia. Dobrym przykładem były oświadczyny Lloyd'a, tego dnia co polecieliśmy po pierścionek to ona idealnie szła do pokoju i usłyszała kawałek rozmowy.
Nya- A skąd to wiesz?
Wiktor- Powiedziała mi
Jay- To skąd możesz wiedzieć że nie podsłuchuje, aktualnie?
Wiktor- Sen ważniejszy -zaśmialiśmy się. Dobrze mu poszła zmiana tematu, oby teraz było łatwo kryć Lloyd'a.

Wieczorem (22:52)

Oczami Blood

Siedzę od paru godzin na łóżku oparta o ścianę i patrzę na okno, myśląc w co on się wpakował, w co ja go wpakowałam. Jak on mógł mi nic nie powiedzieć? Obiecał mi że zawsze mi o wszystkim powie, a tu? Nie wiem co on sobie ubzdurał w tym głupim łbie. Często mu jakieś dziwne pomysły przychodzą do głowy, ale tym razem przesadził. Nie wiem po co ja czekam w tym pokoju. Wstałam i wyszłam na pokład. Jest już ciemno i tak naprawdę to nie jest dziwne skoro jest już 23. Weszłam po schodach nad sterowanie. Usiadłam na barierce i czekam, aż wróci. Jak nie pojawi się za parę godzin lecę go szukać.

00:00

Jest już trochę zimno, ale nie chcę stąd iść, bo jeszcze przegapię moment w którym przyleci, jeśli przyleci. Usłyszałam kroki za mną więc się odwróciłam.
Blood- A...to ty -spuściłam wzrok i wróciłam do poprzedniej czynności, czyli patrzenia w gwiazdy wyczekujac ukochanego.
Wiktor- Wiem że się o niego martwisz, ale żeby w taki sposób mnie przywitać? -Przykrył mnie kocem i usiadł obok.
Blood- Wybacz, ale ja naprawdę nie wiem co mam już robić -spojrzałam na niego.
Wiktor- Jak chcesz to mogę z tobą posiedzieć.
Blood- Dzięki -oparłam głowę o jego ramię, a on mnie objął ręką.
Wiktor- Wróci, a jeśli nie to dostanie baty ode mnie -zaśmialiśmy się
Blood- Dziękuję że nigdy mmie nie zostawiłeś w potrzebie.
Wiktor- A ten ostatni rok co spędziłaś na ziemi?
Blood- To nie była twoja wina że akurat nasze drogi się trochę rozeszły.
Wiktor- Ja to wiem, a czy ty to wiesz?
Blood- Wiem. Tak wogule to jak trafiłeś do "wojska" Drago?
Wiktor- Hmm..nie do końca pamiętam, ale chyba mi obiecał znaleźć ciebie -spojrzałam na niego.
Blood- A ty nie szukałeś Anny?
Wiktor- Pogodziłem się że ona nie żyje, ale chociaż ciebie chciałem znaleźć.
Blood- Gdyby nie ty to bym była cała w siniakach i ranach. -Uśmiechnąłem się
Wiktor- Wszystko dzieje się nie bez powodu -odwzajemnił uśmiech.
Patrzę znowu w niebo i wyglądam Lloyd'a, Wiktor też mi pomaga.
Wiktor- Ej czy to jest smok Lloyd'a?. Wskazał małe zielone światełko które przygaszało się co chwilę.
Blood- Nie wiem, ale lecę to sprawdzić -Wstałam i miałam wytworzyć smoka, ale Wiktor mnie złapał za rękę
Wiktor- Poczekaj chwilę.
Blood- Na co?
Wiktor- Na mnie -Uśmiechneliśmy się i wytworzyliśmy smoki. Lecimy w kierunku zielonego punktu, które zgasło i coś zaczęło spadać. Wiktor bez gadania i zastanawiania się poleciał za tym. To chyba Lloyd. Złapał go i polecieliśmy spowrotem na statek. Kiedy wylądowaliśmy zobaczyłam jak Wiktor kładzie zakrwawionego i pobitego Lloyd'a na podłodze.
Blood- Lloyd co z tobą?! -Trzęsę się ze strachu i uklęknęłam przy nim, ale nie odpowiedział.
Wiktor- Blood spokojnie zaraz wszystko będzie w porządku. -Mówił to zdanie i uleczał go.
Podniosłam bluzkę Lloyd'a i zobaczyłam olbrzymiego siniaka, a na i wokół niego masę głębokich ran, które już się gojiły. Zaczęłam płakać. Sprawdziłam czy główne żyły i tętnice są całe, naszczęście nic z nimi się nie stało. Rany i siniaki z brzucha Lloyd'a znikły i zagoiły się. Jego twarz, była też w ranach, ale nie miał ich tam tak wiele jak na torsie. Po pięciu minutach Wiktor uleczył go.
Wiktor- Powinno być już dobrze -Odsunął się kawałek, a ja przytuliłam Lloyd'a, który jeszcze nieprzytomny leży na ziemi.
Wiktor- Chyba się budzi.
Odsunęłam się i spojrzałam na zielonego ninja. Wiktor miał rację zaczął się budzić. Lekko przekręcił głową, a zaraz później rękoma.
Lloyd- Gdzie ja jestem? -Ledwo zapytał.
Blood- Już jest dobrze jesteś na Perle.

Cdn

Hejka :)

Przepraszam że wczoraj nie było rozdziału, ale musiałam pomóc koleżance zrozumieć matmę, bo może nie zdać :(

W tym tygodniu może się też tak zdążyć, iż rozdziału nie będzie w środę i w czwartek. Sory, ale mam próbne trzecio gimnazjalisty. Jak można je robić teraz? -.-

Pytanka:

1) Jak podoba się rozdział?

2) Mogę pisać "Zayn", a nie "Zane" bo ostatnio jedna osoba mi zwróciła uwagę że źle piszę to imię, ale autokorekta mi nie pozwala inaczej (muszę się z nią męczyć)?

3) Jakie jest wasze ulubione jedzenie? (wiem że dziwne pytanie, ale nie mam pomysłu co mogą jeść ninja na śniadania, obiadu i kolacje xD)

To chyba na tyle :)

Pozdrawiam was moje Smoczki :*

Ninjago: Zielona MiłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz