Rozdział 7

2K 355 89
                                    

Dziękuję za 600 wyświetleń! ^^

Dziś Dzień Dziecka, prawda? Wiem, że pewnie większość czytelników nie jest już dziećmi, ale może ucieszy was wiadomość, że dostaniecie prezent (a przynajmniej ci, którym moje Kaisoo się podoba x"D). Do zobaczenia wieczorem. ^^

~

Równo o czwartej czekałem na Krystal przed galerią. W ręku ściskałem mały bukiet dalii, zakupiony chwilę przedtem w kwiaciarni po drodze. Głupio mi było wziąć coś większego, ale jeszcze głupiej czułbym się, przychodząc z niczym. Po raz setny poprawiłem kołnierz koszuli i klapy marynarki– lubiłem ubierać się elegancko i miałem nadzieję, że nie przesadziłem. Wprawdzie często się tak nosiłem, ale dziewczyna raczej nie mogła o tym wiedzieć. Nie chciałem jej spłoszyć.

Krystal nie kazała mi na siebie długo czekać. Zjawiła się kilka minut po mnie, z wdzięcznością przyjęła kwiaty i pozwoliła zaprowadzić się do kawiarni. Wyglądała świetnie. Założyła czarną, zwiewną sukienkę, która według mnie idealnie pasowała do koloru jej włosów. Kochałem sposób, w jaki czerń i czerwień współgrały ze sobą. Oczy podkreśliła eyelinerem, a na ustach miała bezbarwny błyszczyk.

- Przepraszam, że tak nagle zrezygnowałam z twoich zajęć tanecznych. Nie umiem się zbyt dobrze ruszać. Zwykle mam wrażenie, że rzucam się jak węgorz po piasku – powiedziała dziewczyna, gdy usiedliśmy przy ukrytym za przepierzeniem stoliku.

- Myślę, że mógłbym nauczyć cię jak panować nad swoim ciałem. Ale oczywiście zrozumiem, jeśli nie masz na to ochoty. W końcu nie każdy musi lubić taniec. - Uśmiechnąłem się do niej. Spodobało mi się, że była ze mną zupełnie szczera, bo mało kto potrafił być tak krytyczny wobec samego siebie, nie przekraczając jednocześnie granicy selfhate'u.

- Uwielbiam taniec, ale tylko w wykonaniu innych osób, takich jak ty. No i czasem lubię się powygłupiać do dobrej muzyki.

- A kto nie lubi? To najlepsza zabawa.

Do naszego stolika podszedł kelner, niosąc dwie karty. Oboje wybraliśmy chai latte oraz szarlotkę z lodami, ciesząc się podobnymi gustami.

- Taniec i aktorstwo to nie wszystko w twoim życiu, prawda? - spytała Krystal. Pokręciłem głową.

- Lubię podróżować – wyznałem. - Nie tylko po Korei, ale po całym świecie. Kocham Europę, a zwłaszcza Anglię. Niedawno spędziłem miesiąc w małej miejscowości nad Morzem Północnym.

- Naprawdę?! Zawsze chciałam odwiedzić Anglię! Na początek oczywiście Londyn, a potem chętnie zobaczyłabym zielone pagórki Walii.

- Walia jest naprawdę cudowna – zapewniłem, wpatrując się w jej błyszczące z radości oczy.

- A byłeś kiedyś w Paryżu? Marzę o tym, żeby zobaczyć panoramę miasta z Wieży Eiffela i zjeść prawdziwe croiassanty w jakiejś przytulnej kawiarence.

Potwierdziłem. Nie mogłem uwierzyć w to, jak szybko znaleźliśmy wspólne tematy. Okazało się, że Krystal lubiła te same filmy co ja i nawet słuchała podobnej muzyki. W jej towarzystwie szybko upłynęły mi dwie godziny. Była zabawna i mądra, a do tego wygadana. Studiowała medycynę estetyczną i miała wielkie ambicje zostania sławnym na cały kraj chirurgiem plastycznym. Nie mogłem uwierzyć w to, że taka dziewczyna jak ona na prawdę istniała i to nie był jakiś paskudny żart. Krystal wydawała się być wręcz perfekcyjna dla mnie. Miałem ogromną nadzieję, że po dłuższej znajomości nie wyjdzie z niej jędza, bo nie chciałem tego wszystkiego kończyć.

Po szóstej niestety musieliśmy się pożegnać. Dziewczyna udzielała korepetycji z biologii, żeby trochę sobie dorobić. Odprowadziłem ją na postój taksówek, cały czas rozmawiając o Harry'm Potterze.

- Mam nadzieję, że niedługo znów znajdziemy trochę czasu, żeby się spotkać – powiedziała, uśmiechając się szeroko. Pokiwałem głową.

- Do niedługo, Krystal. - Pocałowałem ją w policzek. Zarumieniła się uroczo, po czym z nieco rozkojarzoną miną wsiadła do taksówki. Stałem na chodniku, jak zaczarowany obserwując odjeżdżający samochód, dopóki nie zniknął za zakrętem.

- To była ona? Mocne 2/10 – usłyszałem nagle tuż za swoimi plecami. Niemal podskoczyłem z zaskoczenia. Odwróciłem się gwałtownie do tyłu, szukając wzrokiem właściciela znajomego głosu. Kyungsoo. Chłopak stał z rękami wbitymi w kieszenie jakieś trzy kroki dalej, wpatrując się we mnie nieco kpiąco. Na ustach błąkał mu się niezwykle denerwujący uśmieszek.

- Co ty tu robisz, do cholery? -spytałem, robiąc groźną minę. Cały dobry humor nagle się ze mnie ulotnił, ustępując miejsca gniewowi. Nie mogłem uwierzyć, że musiałem go spotkać akurat wtedy, gdy byłem z Krystal.

- Wyluzuj, przechodziłem tylko. Na szczęście twoja matka jeszcze nie kazała mi cię śledzić. Chyba bym wykitował, gdybym musiał wpatrywać się w wasze umizgi.

Warknąłem i zrobiłem krok w jego stronę. Nagle poczułem intensywny zapach alkoholu, najwyraźniej dobiegający od DO. Zmarszczyłem nos.

- Piłeś? - spytałem zgorszony. W zasadzie nie powinno mnie obchodzić co chłopak robił po pracy, bo nigdy nie przyszedł do mnie nietrzeźwy, jednak zdecydowanie nie lubiłem pijanych ludzi. Zwłaszcza kiedy szlajali się w takim stanie, zamiast grzecznie siedzieć w domu lub na jakiejś imprezie.

- Trochę – burknął Kyungsoo, wzruszając ramionami. - A co, zabronisz? - spytał zaczepnie. Prychnąłem w odpowiedzi.

- Dobra, puść mnie do taksówki, chcę wrócić do domu – powiedział, próbując przejść obok mnie. Złapałem jego ramię, osadzając go w miejscu. Musiał wypić więcej niż trochę, bo zachwiał się przy tym lekko do tyłu.

- Gdzie mieszkasz? - spytałem zrezygnowany. - Odwiozę cię.

Sam nie wiedziałem, dlaczego wpadłem na ten pomysł. Nie chciałem zostawiać go w takim stanie na pastwę taksówkarzy. Jeszcze by nie dotarł na miejsce i co wtedy? Nie mogłem stracić tak doskonałego kucharza. DO próbował protestować, ale kiedy wyszło na jaw, że byłem w stanie po prostu go za sobą ciągnąć, poddał się i poszedł ze mną do samochodu. Burczał pod nosem coś, co brzmiało zupełnie jak przekleństwa, ale postanowiłem to zignorować. Usadziłem go na miejscu dla pasażera, przypiąłem pasami i usiadłem za kierownicą. Przegrany chłopak powiedział, gdzie mam go odwieźć i rozsiadł się, zamykając oczy.

~~

Żeby nie było, że nie pamiętam, co pisałam dwa rozdziały temu - chai latte to herbata, nie kawa, dlatego Kai ją zamówił. ^^

Housekeeper // KaisooOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz