Rozdział 53

1.4K 280 37
                                    

To ostatni rozdział jaki mam napisany, więc prawdopodobnie trochę to potrwa, zanim pojawi się następny... Przepraszam. :C

~~~

Okryłem siebie i Kyungsoo kocem, drżąc niekontrolowanie. Pod koniec wizyty w zoo złapał nas deszcz i przemokliśmy na wylot, ale po powrocie do mieszkania wzięliśmy wspólną kąpiel, podczas której obaj zachowywaliśmy się wyjątkowo jak na nas grzecznie, bo byliśmy naprawdę padnięci. Potem jednak rozłożyliśmy się przed telewizorem, a Kyungie postanowił dokończyć to, co zaczął rano. Nawet się nie spodziewałem, że potrafił zrobić to tak dobrze. 

Leżeliśmy przez chwilę w milczeniu. Ja próbowałem jakoś zebrać myśli po tym wszystkim, a Soo chyba był trochę rozbawiony moimi okrzykami, które wydawałem w trakcie. To naprawdę nie była moja wina, po prostu nie mogłem nad sobą zapanować.

W końcu zebrałem się w sobie i wstałem z kanapy, żeby podnieść leżące nieopodal spodnie i bokserki. Założyłem je na siebie i wpuściłem do salonu Jjanggu, który już od dłuższej chwili siedział pod drzwiami i od czasu do czasu wydawał z siebie bliżej nieokreślone dźwięki.

- O czym myślałeś w zoo? - spytałem, wracając do przytulania Kyungsoo. - Wiesz, wtedy, gdy Sehun powiedział, że homo nie mogą mieć dzieci.

DO milczał jeszcze przez chwilę, po czym z westchnieniem obrócił się tak, żeby móc spojrzeć mi w oczy.

- Właśnie o tym. Że jeśli ze mną będziesz, nigdy nie powstaną mali Kimowie.

- Oh, wiesz, Kim to popularne nazwisko w Korei, na pewno się jacyś znajdą... - wymamrotałem, przymykając powieki.

- To poważna sprawa, Nini. - Poczułem słabe uderzenie w ramię i pokiwałem głową.

- Wiem. Też o tym myślałem, ale wiesz, Kyungie, kocham cię. I jeśli przez to muszę wyrzec się możliwości posiadania dzieci, to się wyrzekam.

- Teraz tak mówisz. Ale co będzie za kilka lat? Im dojrzalszy będziesz, tym mocniej zapragniesz dziecka.

- Nie jestem kobietą, żeby moje ciało miało taką potrzebę - mruknąłem, nieco zażenowany. Otworzyłem oczy i badałem wzorkiem twarz Soo, zastanawiając się, czy naprawdę pozwoliłby mi odejść, gdybym zapragnął mieć dziecko. - Poza tym, co z tobą? Ciągle mówisz o mnie, zupełnie jakbyś był przekonany, że sam nigdy nie będziesz chciał mieć dzieci.

- Wiesz, ja jestem w stu procentach homoseksualny, kobiety nie pociągają mnie ani trochę. Ciebie za to owszem.

- Aktualnie jestem Kyungsooseksualny - powiedziałem, dźgając mężczyznę w bok. - Skarbie, jesteśmy w związku od tygodnia. Nie za wcześnie na poważne rozmowy?

- Im wcześniej o tym porozmawiamy, tym lepiej. - Kyung uśmiechnął się z trudem. - Ale może masz rację. Ja teraz smęcę, a za niedługo okaże się, że w ogóle do siebie nie pasujemy i mnie zostawisz.

- Oh, Soo, jesteś koszmarnym pesymistą - jęknąłem.

- Przepraszam.

Zamilknęliśmy na chwilę, pogrążeni we własnych myślach, gdy nagle DO położył mi dłoń na karku i przyciągnął moją twarz do swojej.

- Kocham cię - wyszeptał żarliwie i wpił się gwałtownie w moje wargi. Na dosłownie kilka sekund zamarłem, zaskoczony jego zachowaniem, ale szybko odwzajemniłem pocałunek.

***

Wieczorem następnego dnia leżeliśmy już w łóżku. Ja próbowałem usnąć, bo dzisiejsze zajęcia były bardzo męczące, ale Kyungsoo skutecznie mi to uniemożliwiał, ciągle przekręcając się z boku na bok. W końcu położyłem mu rękę na ramieniu, zatrzymując jego niespokojne ruchy.

- Co się stało, Soo? - spytałem sennie, chowając nos w jego włosach i zaciągając się zapachem szamponu.

- Bo... Wczoraj rozmawialiśmy o dzieciach i cały dzień o tym myślałem...

Westchnąłem, gładząc go po nagiej skórze.

- Skarbie, myślałem, że ten temat możemy chwilowo uznać za zamknięty.

- Tak, ale widzisz... Przyszła mi do głowy adopcja.

Zamarłem, kompletnie zaskoczony. Mi taka myśl nigdy nawet nie zaświtała w umyśle, nawet gdy byłem młodszy i myślałem, że dorosłe życie spędzę ze wspaniałą kobietą. Po prostu w moich wyobrażeniach zawsze miałem żonę idealną, płodną i chętną do rodzenia mi synów. Możliwe, że moje myślenie było nieco zbyt tradycjonalistyczne, ale niestety, tak zostałem wychowany. Naprawdę dobrą rzeczą było to, że w miarę szybko zaakceptowałem swoją orientację i nie próbowałem dłużej przed sobą udawać, że jestem hetero.

- Przecież homoseksualiści nie mogą adoptować dzieci - mruknąłem ze smutkiem. Miałem wrażenie, że mój chłopak nagle zapragnął dziecka i dlatego teraz ciągle się nad tym zastanawiał.

- Wiem, Nini. Ale gdyby była taka możliwość... Zrobilibyśmy to?

- Zadajesz trudne pytania jak na drugi tydzień związku - powiedziałem stanowczo, obejmując Kyunga mocniej. - Kocham cię, ale jak sam powiedziałeś, nie wiemy, czy spędzimy ze sobą całe życie czy tylko jego część. Oczywiście, że teraz śmiało mógłbym powiedzieć, że nie mam zamiaru się z tobą rozstawać, ale bądźmy realistami.

- Jonginnie, ja wiem, ja naprawdę wiem. No dobrze, może faktycznie skończmy ten temat...

- Proszę cię, nie chcę, żebyś się smucił - szepnąłem błagalnie.

- Nie smucę się, jestem tylko odrobinę melancholijny - przyznał DO, łapiąc moją dłoń i całując jej wierzch. - Myślę o tych dzieciach głównie dla twojego dobra, wiesz?

- Rozumiem. I dziękuję. - Przycisnąłem usta do karku mężczyzny. - Kocham cię.

- Ja też cię kocham, Nini.

Soo odwrócił się przodem do mnie i schował twarz w zagłębieniu mojej szyi, lekko jak motyl muskając skórę ustami. Objąłem go mocno w pasie. Prawdę mówiąc, miałem nadzieję, że już nigdy nie będę musiał go puścić.

Housekeeper // KaisooOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz