Rozdział 49

1.7K 291 22
                                    

Przepraszam, że dziś tylko dwa rozdziały, ale właśnie wracam z Łodzi, także ten... xD

~~~

Soo usiadł obok i ścisnął pod stołem moją dłoń, chcąc mnie trochę uspokoić. Niestety, niewiele to dało. Krew we mnie wrzała, bo po prostu nie mogłem uwierzyć, że moja własna matka uznała, że zhańbiłem rodzinę. Ten tekst brzmiał jak z jakiejś dramy historycznej, ale doskonale wiedziałem, że nie żartowała. Naprawdę tak twierdziła.

- Prawdopodobnie moje słowa nic dla pani nie znaczą, ale kocham pani syna. - Kobieta prychnęła, ale to nie wytrąciło Kyungsoo z równowagi. - Tak, kocham go, chociaż wiem, że to pani nie odpowiada. Nic na to jednak nie mogę poradzić. A on kocha mnie, więc proszę, jeśli chociaż odrobinę zależy pani na nim, niech pani spróbuje to zaakceptować. Wiem, że to nie będzie łatwe, ale Jongin w głębi serca potrzebuje akceptacji.

Prawdę mówiąc, już otwierałem usta, żeby ostro zaprotestować i powiedzieć, że ja niczego od niej nie potrzebuję, ale DO niemal zgniótł moje palce, więc stłumiłem w sobie bunt i siedziałem cicho.

- Nigdy nie zaakceptuję tego, że mój syn sypia z innym mężczyzną. - Chłodny głos matki rozwiał moją nadzieję na szybkie zakończenie konfliktu. Prychnąłem i zignorowałem Kyunga, który znów ściskał moją dłoń zbyt mocno.

- W takim razie opuść to mieszkanie, mamo - powiedziałem twardo, nawet nie wstając z krzesła. Kobieta chyba tylko na to czekała, bo z godnością wstała i opuściła kuchnię. Soo popędził za nią, próbując coś jeszcze powiedzieć, ale chyba tego nie słuchała. Po chwili do moich uszu dotarł trzask zamykanych drzwi. Siedziałem przez chwilę w bezruchu, wbijając nieobecny wzrok w szafkę, ale kiedy Kyungsoo wrócił do pomieszczenia i kucnął obok mnie, kładąc głowę na moich kolanach, nie wytrzymałem. Schowałem twarz w dłoniach i wydałem z siebie zdławiony dźwięk, czując nieprzyjemne kłucie w klatce piersiowej.

- Przepraszam, Jongin. Próbowałem... - powiedział DO stłumionym głosem, głaszcząc mnie po kolanie.

- To nie twoja wina, Kyungie - przerwałem mu słabo. Przez chwilę siedzieliśmy w ciszy, aż mężczyzna wstał i objął mnie w pasie. Westchnąłem głośno.

- Chodź tutaj - mruknąłem, klepiąc się po udach. Soo usiadł na mnie bokiem i pozwolił mi przytulić się do niego jak do dużego, pluszowego zwierzaka. Schowałem twarz w jego koszulce, uspokajając oddech i bicie serca.

- Tak mi przykro, Nini - wyszeptał Kyungsoo, głaszcząc mnie po plecach. Od strony wejścia do kuchni dobiegło nas głośne szczeknięcie. Trzaśnięcie drzwi musiało obudzić Jjanggu, który węszył teraz zaciekle, czując obcy zapach. Ten szczeniaczek miał naprawdę mocny sen, skoro nie obudziło go wejście mojej matki. Westchnąłem, odsuwając twarz od ramienia DO. Mężczyzna pocałował mnie delikatnie w policzek, po czym zsunął się z moich kolan.

- Nakarmię go - powiedział i zostawił mnie samego. Przygryzłem wargę, siedząc jeszcze przez chwilę, aż w końcu moje zdenerwowanie nieco się ulotniło. Ruszyłem tyłek i wstawiłem wodę, chociaż zamiast na herbatę miałem ochotę na coś mocniejszego.

- Kyungie, mamy soju? - zawołałem, wiedząc, że znał stan moich szafek lepiej ode mnie. Soo nie odpowiedział od razu. Dopiero, gdy wrócił do kuchni, objął mnie w pasie i stanowczo oznajmił, że nie mogę zaczynać dnia od alkoholu. Wiedziałem, że miał rację, ale to nie zmieniało faktu, że potrzebowałem czegoś, co mogłoby mnie uspokoić.

- Chcesz o tym porozmawiać? - spytał Kyungsoo, odsuwając się, żeby móc mi spojrzeć w oczy. Skrzywiłem się, jakbym zjadł cytrynę.

- Nie utrzymywałem z nią kontaktów zanim się pojawiłeś i nie miałem zamiaru odnowić ich teraz, ale jednak to, co się przed chwilą stało... To bolesne. Może masz rację i naprawdę potrzebuję jej akceptacji?

- To normalne, Nini. Możesz myśleć, że nie obchodzi cię jej zdanie, ale to jednak twoja mama. Z tego co mówiłeś, przez większość życia się o ciebie naprawdę troszczyła, więc to normalne, że ją kochasz.

- Nie czuję się, jakbym ją kochał - przyznałem niechętnie. Wiedziałem, że syn nie powinien tak mówić o swojej matce, ale to była prawda.

- Wiem - powiedział cicho Soo. Złożył lekki pocałunek na moich ustach, po czym odsunął się i wyłączył gotującą się wodę. - Masz ochotę na kisiel?

Uśmiechnąłem się mimowolnie. Kisiel chyba już oficjalnie został "naszym" przysmakiem, więc skinąłem głową. Kyungsoo sięgnął go z szafki i wsypał proszek do kubka, po czym zalał go wodą i dał mi do mieszania. Sam sięgnął z lodówki sok jabłkowy i nalał go do wysokich szklanek. Wziął jeszcze muffinki, po czym usiadł obok mnie przy stole.

- Zadzwonisz do niej? - spytał Kyung, gdy opróżniliśmy już kubek z kisielem. Westchnąłem ciężko.

- Pomyślę nad tym, okej? Ale nic nie obiecuję. Zresztą, możliwe, że w ogóle nie odbierze.

- Nie dowiesz się, dopóki nie spróbujesz - stwierdził mężczyzna, podsuwając mi muffinkę. Ugryzłem ją, zastanawiając się, czy naprawdę potrzebowałem pogodzenia się z matką. Jej odrzucenie było dla mnie jak zadra w sercu, ale miałem wrażenie, że potrafię ją usunąć bez konieczności akceptacji mojego związku z DO od tej kobiety.

- Um, Nini, a twój ojciec? Wiem, że praktycznie we wszystkim słucha się twojej matki, ale może jednak tutaj będzie miał inne zdanie?

Zaśmiałem się ponuro. Mój kochany ojczulek był największym homofobem jakiego znałem.

- Wątpię, żeby akurat on zrozumiał, że nasza miłość jest normalna jak każda inna - mruknąłem. - Ale proszę cię, nie przejmuj się tym. Radzę sobie bez rodziców już jakiś czas i wciąż ich do niczego nie potrzebuję.

Housekeeper // KaisooOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz