Rozdział 44

1.6K 328 99
                                    

Tysiąc komentarzy!! Nawet, jeśli połowa jest ode mnie, to jest to tak olbrzymi sukces, że chyba zwinę się w kulkę i zacznę płakać. <3

Kocham waaaaaaaas!

I przypominam o Q&A, bo na razie tylko dwie osoby zadały swoje pytania (w tym jedna na priv, tak, tak, możecie pisać na priv). ^^ Mam nadzieję, że zbiorę wystarczająco dużo pytań. :3

~~~

- Wysiadają panowie? - odezwał się nagle kierowca. - Stoimy od dwóch minut, licznik tyka, a wam chyba wygodniej będzie w łóżku.

Zmierzyłem mężczyznę wrogim spojrzeniem, po czym wygrzebałem z kieszeni portfel i wcisnąłem mu banknot o za dużym nominale. Nie przejmując się resztą, wyciągnąłem chwiejnego Kyungsoo z taksówki i troskliwie zaprowadziłem go do drzwi budynku. Przez chwilę nie mogłem przypomnieć sobie kodu, ale w końcu udało mi się go poprawnie wbić i weszliśmy do środka. W windzie DO wtulił twarz w moją koszulkę, mocząc ją łzami, a ja kompletnie nie wiedziałem, co powinienem zrobić. Klepałem go więc po ramieniu, szepcząc do ucha jakieś "ciii", ale to nie za bardzo pomagało. Nie miałem pojęcia, dlaczego się rozpłakał. Sam najchętniej zacząłbym tańczyć i krzyczeć ze szczęścia.

Po chwili dotarliśmy bezpiecznie do mieszkania. Jjanggu zaczął jak zwariowany szczekać i plątać nam się pod nogami, więc najpierw odprowadziłem Soo bezpiecznie do sypialni, a potem nakarmiłem psa, żeby go uciszyć. Wolałem nie czekać, aż sąsiedzi zainterweniują.

Cały czas czułem się, jakbym umarł i trafił do nieba, więc moment, w którym zajmowałem się zwierzakiem trwał jak dla mnie może z kilka sekund, a potem wróciłem do pokoju. Kyungsoo leżał na moim łóżku z czujnie otwartymi oczami. Wydawał się też nieco przytomniejszy niż przed chwilą.

- Przepraszam za ten płacz - powiedział ze skruchą, gdy ostrożnie położyłem się obok niego. Otoczyłem go delikatnie ramionami, jakby bojąc się, że pod mocniejszym naciskiem rozpadnie się na milion małych kawałeczków.

- Nie musisz przepraszać - zamruczałem mu do ucha. Mężczyzna ziewnął nagle, a jako, że to zaraźliwa czynność, oczywiście zrobiłem to samo.

- Chodźmy spać - zaproponowałem, chociaż miałem ochotę na co innego. Nie mogłem jednak wykorzystać pijanego Kyunga. Nie wybaczyłbym sobie, gdyby nie zapamiętał naszego pierwszego razu lub co gorsza żałował, że to zrobiliśmy.

- Dobrze - westchnął posłusznie DO. Na chwilę odsunąłem się od niego, po czym nakryłem nas obu kocem. Ręce Soo wślizgnęły się pod moją koszulkę i otoczyły mnie w pasie. Ja także z całej siły przytuliłem mężczyznę i zamknąłem oczy, przez cały czas szeroko się uśmiechając.

Kochał mnie.

Mój DO Kyungsoo mnie kochał.

Cóż za cudowny zbitek słów.

***

Rano obudził mnie bardzo głośny i przeciągły jęk. Niechętnie otworzyłem oczy, czując ból głowy i pustynię w ustach.

- Dlaczego śpimy razem? - zapytał Kyung, podnosząc się z podłogi.

- Eee, bo nie oddzielnie? - odpowiedziałem, przecierając twarz. Usilnie próbowałem sobie przypomnieć, co robiliśmy wczoraj wieczorem. Na szczęście nie wypiłem dużo i wspomnienia po chwili powróciły, oblewając mnie gorącem. Uśmiechnąłem się delikatnie, patrząc na DO, który usiadł przy mnie na łóżku i popijał wodę z butelki, którą stawiałem tutaj każdej nocy ze względu na swoje sny, po których zawsze chciało mi się pić.

- Um, Soo, pamiętasz coś z zeszłej nocy? - spytałem nieśmiało, bawiąc się dziurą w spodniach.

- Tylko początek - przyznał mężczyzna i odwrócił się, żeby podać mi butelkę. Jego wzrok zawisł gdzieś w okolicach mojej szyi. - Oh, cholera, kto ci to zrobił?

Zamarłem na chwilę, zastanawiając się o co mu chodzi. Sięgnąłem po telefon, który nadal miałem w kieszeni, i przejrzałem się w wygaszonym ekranie. Moją skórę zdobiły spore malinki, które musiały być wynikiem wczorajszych działań Kyungsoo. Naprawdę mało brakowało, a zrobiłbym się cały czerwony.

- Ty - mruknąłem cicho, nie patrząc DO w oczy.

- Ja? - spytał z niedowierzaniem, wyciągając rękę i gładząc mnie ciepłymi palcami po szyi. Przeklął nagle i objął dłonią mój kark, siadając tak, żeby móc spojrzeć mi w twarz. - Niech to wszyscy diabli, Jongin, to ty miałeś wykonać pierwszy krok.

Zaskoczył mnie tymi słowami tak bardzo, że zamarłem, szukając w jego minie jakiejkolwiek oznaki tego, że żartował. Nic takiego nie odnalazłem.

- O czym ty mówisz? - odezwałem się w końcu, czując niezbyt przyjemne ściskanie w żołądku.

- Cholera. Nini, ja... Cóż, wiem o tym, że mnie kochasz. Od rozmowy z Sehunem. On naprawdę wszystko mi wyjaśnił, ale chciałem przekonać się, jak długo wytrzymasz i co zrobisz, żeby być ze mną. Ty jednak byłeś dżentelmenem i kiedy powiedziałem ci, że nic nie musi być inaczej, nawet nie próbowałeś zmieniać moich uczuć. To było takie słodkie i kochane... Ale ja wciąż chciałem, żebyś jako pierwszy coś zrobił. Dlatego właśnie zachowywałem się tak... Prowokująco.

Z mojego gardła wydarł się zduszony jęk. Serce biło mi sto razy szybciej niż powinno, kiedy próbowałem zrozumieć, co tak właściwie Kyungsoo chciał mi przekazać. Zanim mi się to udało, mężczyzna wstał.

- Przepraszam, że nie powiedziałem ci wcześniej - mruknął zawstydzony, po czym zniknął w łazience. Przez kilka sekund wpatrywałem się w drzwi, ale w końcu opadłem na poduszki i zasłoniłem twarz jedną z nich, pogrążając się w myślach.

Więc... Kyungie wiedział, że byłem w nim zakochany. Wiedział od jakiegoś tygodnia i nic, kurwa go mać, nie dał po sobie poznać. Wystawił mnie na najcięższe tortury, przekonany, że w końcu przełamię się i wykonam pierwszy krok. Niestety, byłem pieprzonym tchórzem i nawet nie spróbowałem.

Czy to wszystko oznacza, że DO też mnie kochał? Tak powiedział w nocy, ale był pijany, a ja jakoś nie wierzyłem w to, co mówią ludzie po alkoholu.

Nagle zdałem sobie sprawę z tego, że był tylko jeden sposób, żeby się przekonać.

- Zrobię nam coś do picia - zawołał Soo, opuszczając łazienkę drugimi drzwiami. Podniosłem się z łóżka i już chciałem za nim iść, gdy nagle coś mnie zatrzymało.

Najpierw musiałem umyć zęby.

Housekeeper // KaisooOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz