Rozdział 45

1.7K 335 110
                                    

Wattpad pozjadał mi spacje, więc gdyby gdzieś jeszcze jakiejś brakowało, to krzyczcie. ;_;

*szept* Q&A, Q&A, kocham was, robaczki.

~~~

Kiedy znalazłem się w kuchni, Kyungsoo siedział akurat przy stole i popijał herbatę. Dopiero teraz mogłem mu się uważniej przyjrzeć. Miał ciemne wory pod oczami, a jego cera robiła wrażenie poszarzałej, ale według mnie i tak wyglądał przystojnie. Usiadłem obok niego i wziąłem do ręki swój kubek, zastanawiając się, jak zacząć rozmowę.

- Chcesz coś na ból głowy? - odezwał się Soo, podsuwając mi tabletki. Przyjąłem je z wdzięcznością, ale ze stresu miałem ściśnięte gardło i nie mogłem przełknąć pigułki. Substancja powoli zaczęła rozpuszczać się w moich ustach, wypełniając je gorzkim posmakiem.

Rany, Jongin, ty pieprzony przegrywie.

Wstałem i wziąłem sobie butelkę wody, bo herbata była zbyt gorąca, żeby nią popić.

-Już wszystko dobrze? - spytał DO, głaszcząc mnie po ramieniu. Pokiwałem głową i wziąłem malutki łyk ze swojego kubka, chcąc przegnać smak tabletki. Przez chwilę siedzieliśmy w ciszy. Głowiłem się, jak zacząć rozmowę, podczas gdy Kyung przeglądał coś na telefonie. W końcu jednak mężczyzna westchnął głęboko, odłożył komórkę i spojrzał mi prosto w oczy.

-No dobra, Nini, wiem, że chcesz pogadać. Znów miałem nadzieję, że zaczniesz pierwszy...

-Hej, właśnie miałem zamiar się odezwać! - zaprotestowałem, chociaż nie do końca zgodnie z prawdą. W końcu chciałem to zrobić już od kilku minut, tylko jakoś nie bardzo potrafiłem. Kyungsoo spojrzał na mnie z lekkim politowaniem, a ja zawstydziłem się jeszcze bardziej. Znów zapadła między nami cisza, ale tym razem byłem przekonany, że Soo czeka, aż coś z siebie wyduszę.

-Czyli... Wiedziałeś, że cię kocham, ale udawałeś, że nie? - spytałem po chwili.

-Tak. Przepraszam za to, naprawdę bardzo przepraszam.

-Nie ma za co - mruknąłem, znów nieszczerze. - Ale... Ale... Zachowywałeś się prowokująco i chciałeś, żebym wykonał pierwszy krok, czyli... - zaciąłem się, patrząc prosto w oczy mężczyzny, które nagle rozgorzały ogniem.

-Tak. Kocham cię, Jonginnie - powiedział miękko Kyung, przysuwając się bliżej. - Kocham cię już chyba od dwóch miesięcy, nieuleczalnie i do szaleństwa.

Nie wiem jak długo milczałem po tym oświadczeniu, wpatrując się w DO i czując, że serce zaraz wyskoczy mi z piersi i zacznie tańczyć kankana na stole. Miałem wrażenie, że w mojej głowie eksplodowały fajerwerki szczęścia.

-Um... Długo to ćwiczyłeś, Soo? - spytałem w końcu, przyglądając się Kyungowi z lekkim rozbawieniem. Mężczyzna roześmiał się, na szczęście dobrze rozumiejąc, o co mi chodziło.

-Trochę. Ale nie przed lustrem.

Zrozumiałem aluzję i jęknąłem zawstydzony, prostując się na krześle. Jakim cudem mnie usłyszał? Zawsze pilnowałem, żeby nie było go w pobliżu, kiedy próbowałem wymyślić, co powinienem mu powiedzieć i w jaki sposób to zrobić.

Wpatrywałem się w Kyungsoo, czując większe szczęście niż kiedykolwiek dotąd. Przez cały ten czas nawet nie pomyślałbym, że może odwzajemniać moje uczucie, a teraz okazało się, że kochał mnie już wcześniej niż ja w ogóle pomyślałem, że mógłbym zakochać się w mężczyźnie. Naprawdę się tego nie spodziewałem.

-Eh... Nini, wiem, że mnie kochasz, ale... Czy mógłbyś to powiedzieć? Proszę - powiedział cicho Soo, obdarzając mnie gorącym spojrzeniem. Wziąłem głęboki wdech, zbierając się na odwagę.

-Kocham cię, Kyungie - szepnąłem. DO westchnął z ulgą. Jedną ręką objął mój kark i nachylił się, zatrzymując kilka milimetrów przed moją twarzą. Kyungsoo świadomie przeciągał tę słodką chwilę oczekiwania, więc obaj trwaliśmy w bezruchu, patrząc się sobie nawzajem głęboko w oczy.

Nagle od strony drzwi dobiegło nas krótkie szczeknięcie psa, domagającego się śniadania. Kyung roześmiał się głośno i odsunął ode mnie, a ja jęknąłem niezadowolony, że zwierzak przerwał nam taką emocjonującą chwilę. Miałem ochotę odciągnąć go na korytarz, zamknąć drzwi i zająć się DO jak trzeba.

-Chrzanić to, Jjanggu może poczekać - mruknąłem, sam przejmując inicjatywę. Przesunąłem się w taki sposób, że usiadłem przodem na kolanach mężczyzny, opierając się plecami o stół. Soo zaśmiał się, obejmując mnie w pasie.

-Wreszcie robisz coś pierwszy - zauważył. Już otwierałem usta, żeby gwałtownie zaprotestować, ale Kyungsoo pochylił się nagle i leniwie musnął moje wargi swoimi. Westchnąłem, zarzucając mu ramiona na szyję. Fala gorąca oblała moje ciało, a przyśpieszony puls spowodował, że zaszumiało mi głowie. Nasze usta doskonale ze sobą współgrały, dzięki czemu miałem wrażenie, że trafiłem do nieba.

Ta cudowna chwila nie trwała długo, bo szczekanie psa przybrało na sile. Ignorowaliśmy go jak długo mogliśmy, chcąc nacieszyć się naszym pierwszym pocałunkiem, ale kiedy Jjanggu zaczął ocierać się o moją nogę, nie wytrzymałem i delikatnie odsunąłem się od Kyunga.

-Kocham cię - powtórzyłem, całując go jeszcze w nos i ześlizgując się z kolan. Mężczyzna wręcz promieniał radością i poszedł ze mną do pokoju psa, puszczając moją rękę dopiero, gdy musiałem nałożyć karmę do miski.

-Nawet nie wiesz, jak bardzo się cieszę, że w końcu to sobie powiedzieliśmy - zamruczał Kyungsoo, gdy jakiś czas potem siedzieliśmy przytuleni na kanapie i po prostu cieszyliśmy się swoją wzajemną obecnością. Obaj byliśmy już przebrani w czyste ciuchy i wiedzieliśmy, że zaraz jeden z nas będzie musiał zabrać Jjanggu na spacer, a drugi w tym czasie zrobi śniadanie. Raczej nie mieliśmy problemu z wyborem kto co zrobi, chociaż szczerze mówiąc, wolałbym zostać w ciepłym mieszkaniu.

-Więc... Nie wyprowadzasz się? - zapytałem, głaszcząc ramię DO i tym samym wywołując u niego dreszcze.

-Chyba nie - zamruczał, wyciągając się i znów przyciągając mnie do siebie. Pocałowałem go, uśmiechając się szeroko. 

Housekeeper // KaisooOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz