Rozdział 33

1.6K 336 50
                                    

Uh, cóż, wprawdzie jeszcze nie skończyłam rozdziału, ale co tam. Za bardzo was kocham, żeby nic nie wstawić. >.<

Jutro jadę do miasta, więc naprawdę się cieszę, że mam coś w zapasie, bo nie będę miała czasu na pisanie. XD

~~~

Po raz pierwszy od tygodnia usiadłem z Kyungsoo do śniadania. Był w doskonałym humorze, mimo że spał góra pięć godzin, bo wrócił około drugiej w nocy. Nie pytałem go, co robił z Krisem. Nie chciałem wiedzieć.

Był bardzo rozgadany i ciągle opowiadał mi o tym, jak bardzo jest mu przykro, że zachowywał się jak ostatni cham i niewdzięcznik. Ja milczałem, dźgając widelcem naleśniki z serkiem waniliowym i borówkami, które DO przed chwilą usmażył. Nie miałem pojęcia, co mu odpowiedzieć. Że szalałem z niepokoju i smutku? Nie mogłem, skoro znalazł sobie chłopaka. Poza tym, on nadal nie powiedział mi, dlaczego tak właściwie zachowywał się w ten sposób. Co sobie pomyślał, gdy zobaczył moją rozmowę z Sehunem? Nie śmiałem go o to spytać.

Nieuchronnie zbliżała się chwila, w której musiałem wyjść na ostatni trening przed nagraniami. Harowaliśmy jak niewolnicy, żeby nauczyć się układu i zgrać wszystko w całość w tak krótkim czasie, za co zgarnęliśmy ekstra pensje. Tylko, że w zamian nie mieliśmy ani jednego wolnego dnia. Wszystko musiało być gotowe jak najszybciej. Prawdę mówiąc, odczuwałem już skutki zmęczenia, a wczorajszy trening z Lu jeszcze pogorszył sprawę. Nie miałem pojęcia, jak Taemin sobie z tym wszystkim radził. Podziwiałem jego wytrwałość, ale raczej nie chciałbym być na miejscu piosenkarzy. Nagrywanie płyty musiało być jeszcze bardziej męczące, a w końcu potem czekały ich jeszcze występy na żywo, spotkania z fanami, sesje zdjęciowe... Takie życie zdecydowanie nie było dla mnie.

Z westchnieniem podniosłem się z krzesła i odłożyłem na szafkę talerz z rozgrzebanym naleśnikiem. Jeden jakoś udało mi się w siebie wcisnąć, bo swoją drogą był pyszny, ale drugiego zdenerwowanie nie pozwoliło mi zjeść. Zawahałem się na kilka sekund, po czym poklepałem Kyungsoo po ramieniu, mamrocząc pod nosem jakieś podziękowania.

- Muszę się zbierać - dorzuciłem jeszcze, wyjmując z lodówki sok i odwracając się w stronę drzwi. Prawdę mówiąc, wolałbym tu zostać i słuchać głosu DO, który dawno nie był w stosunku do mnie taki miły. Nie miałem jednak takiej szansy, bo możliwe, że wyrzucono by mnie ze składu bez zapłaty.

- Dokąd tak właściwie idziesz? - spytał Soo, zbierając widelcem resztkę serka z talerza. - Cały tydzień zastanawiałem się, co teraz robisz.

- Oh, tak, nie powiedziałem ci... Widzisz, Taemin potrzebował tancerzy do teledysku, więc wziąłem coś w stylu urlopu od normalnych zajęć i trenuję do nagrań. Dziś jest w zasadzie ostatnia próba, potem zaczynamy zdjęcia.

- Rany, to świetnie! Co cię wreszcie przekonało do zatańczenia z nim? - Oczy DO rozbłysły radością. Naprawdę musiałem spytać go, co takiego pomyślał po przeczytaniu mojej rozmowy z Sehunem. Potarłem kark, zastanawiając się, czy powiedzieć mu prawdę. Cóż, raz kozie śmierć, może to przynajmniej zmotywuje go do efektowniejszych poszukiwań pracy.

- Hm, no cóż, rodzice myślą, że jestem gejem i nie dają mi nawet złamanego wona, a teraz mam na utrzymaniu naszą dwójkę... Nie bardzo miałem z czego ci zapłacić...

Kyungsoo rozchylił usta i przez chwilę patrzył się na mnie wystraszonym wzrokiem.

- Prze-przepraszam, Jonginnie - powiedział w końcu ze skruchą w głosie. - Ja... Szukam pracy, naprawdę, ale to nie takie łatwe... Obiecuję, że od teraz postaram się bardziej. W końcu reklamowanie środków czystości to nie taka zła fucha, nie?

- Hej, wiesz, nie denerwuj się, na razie mam pieniądze. Starczy na jakiś czas. - Przelotnie musnąłem ręką jego włosy, po czym szybko wyszedłem z kuchni, żegnając się.

***

Klucze zabrzęczały na wyłożonym płytkami korytarzu. Przekląłem pod nosem, ślamazarnie je stamtąd podnosząc. Chciałem wejść do mieszkania jak najciszej, ale nie było mi to niestety dane. Czasem byłem prawdziwym przegrywem. Przeczesałem palcami wilgotne włosy i schowałem je pod kapturem, wchodząc do środka jak gdyby nigdy nic. Przed drzwiami do psiego pokoju stanął Kyungsoo z puszką karmy w ręku. Jjanggu natychmiast do mnie podbiegł, szczekając jak oszalały. Rzuciłem DO krótkie "Cześć", po czym schyliłem się, żeby pogłaskać psa i zdjąć trampki.  

- Hej, Kai. - Uśmiechnąłem się, słysząc swój pseudonim. - Niedawno zrobiłem obiad, więc powinien być jeszcze ciepły. Nałożyć ci?

- Jasne. Daj puszkę, to nakarmię w tym czasie psiaka - powiedziałem, nie podnosząc głowy. Jak powiedziałem, tak zrobiłem, po czym szybko niczym ninja zamknąłem się w toalecie. Przed lustrem zdjąłem swój kaptur.

- Mogło być gorzej - mruknąłem, szarpiąc końcówki śnieżnobiałych włosów. Cóż, zawsze mogłem wylądować z sushi na głowie, tak jak kiedyś G-Dragon. Przynajmniej nie musiałem tańczyć bez koszulki czy coś. Włosy to nic takiego - niedługo wrócą do normy. Ewentualnie mogę je ściąć. Westchnąłem, stojąc tak jeszcze przez chwilę, po czym umyłem ręce i opuściłem łazienkę, już bez kaptura na głowie. W końcu Kyungsoo nie powinien mnie z tego powodu wyśmiać.

Ciężkim krokiem wszedłem do kuchni i usiadłem przy stole. DO stał tyłem do mnie, nakładając na talerz makaron z jakimś sosem, więc na razie mnie nie zauważył.

- Był jednak nieco chłodny, podgrzałem go - powiedział i odwrócił się w moją stronę. Gdy ujrzał białą aureolę włosów na mojej głowie, zamarł w bezruchu na kilka sekund. Odchrząknąłem, nieco onieśmielony tym skamienieniem.

- T-to do teledysku - powiedziałem. Kyungsoo potrząsnął głową i sięgnął po widelec, po czym postawił przede mną parującą potrawę.

- Wyglądasz... Naprawdę dobrze - oznajmił, siadając obok mnie. Skrzywiłem się. Prawdę mówiąc, ja sam uważałem, że ten kolor prezentował się na mnie dość beznadziejnie. - Hej, Jongin, mówię poważnie. Prawdę mówiąc, wyglądasz nawet całkiem seksownie!

Prychnąłem ze śmiechem, chwytając za widelec. Komplement od niego poprawił mi humor.

- Dziękuję, Kyungie. Mam tylko nadzieję, że mi nie wypadną i nie skończę kompletnie łysy.

Housekeeper // KaisooOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz