Rozdział 39

1.6K 340 55
                                    

Rozdział wstawiam na szybko, jednym okiem oglądając Hannibala, więc nie mam siły sprawdzać błędów. XD

Ze specjalną dedykacją dla wiktoriakookie - wszystkiego najlepszego z okazji urodzin, pysiu uroczy. <3

~~~

Po wyjątkowo szybkiej toalecie wróciłem do salonu. Czułem się jakbym szedł po chmurce, bo moja koszulka cała przeszła wyjątkowym zapachem Kyungsoo, wywołując we mnie same najlepsze uczucia. Właśnie zaciągałem się tą cudownością, zahaczając koszulkę o nos, kiedy nagle zatrzymałem się jak wryty. DO pochylał się nad swoją szafą, chyba nadal będąc w samych slipach. Podszedłem do niego i oparłem się o ścianę, próbując wyglądać seksownie, chociaż prawdopodobnie przez ciemności wcale nie było mnie widać.

- Jongin, będziesz spał w tych okruchach? - spytał niewinnie Soo, wciągając na siebie luźną koszulkę.

- A co? - spytałem, bezwstydnie lustrując wzrokiem jego ledwo widoczne w mroku nogi. Dawno nie nosił krótkich spodni...

- Bo wiesz, już raz spaliśmy razem i mi to nie przeszkadza, a lepiej nie wgniatać tego tłuszczu w materiał, bo będzie trudno sprać... Jutro odkurzę i tu wrócę... - mówił szybko Kyung. Jęknąłem w myślach, zdając sobie sprawę z tego, co mężczyzna właśnie zaproponował. Przez chwilę rozważałem dobre i złe strony, ale nie oszukujmy się, właśnie o tym marzyłem i skoro to on wysunął tę propozycję, to nie miałem najmniejszego zamiaru odmawiać.

- To dobry pomysł - powiedziałem, uśmiechając się promiennie. - Tylko tym razem nie wierć się, proszę. Muszę szybko usnąć.

DO roześmiał się cicho.

Po chwili byliśmy już w łóżku, tym razem nakryci jednym kocem, bo nie chciało nam się szukać drugiego. Prawdę mówiąc, o mało nie dostałem zawału, gdy Kyungsoo wsunął się pod okrycie tuż obok mnie. Miałem ogromną ochotę mocno go przytulić, pocałować... I cóż, ekhem, zrobić z nim inne, bardzo ciekawe rzeczy. Niestety, myśl o Krisie powstrzymywała mnie skutecznie przed chociażby muśnięciem dłoni Soo.

Wsłuchiwałem się w równy oddech, wyobrażając sobie jego ciało, przyciskające mnie do materaca, usta muskające mój kark i, no cóż, penisa na swoich pośladkach. Jednocześnie ojebywałem się w myślach za takie głupoty. Moje serce biło za szybko i mężczyzna na pewno to czuł, tak samo jak ja czułem jego wręcz idealny puls. Ostatecznie potwierdziło się, że nie był we mnie zakochany ani nawet mnie nie pożądał. Westchnąłem cicho i przekręciłem się na plecy, żeby nie próbować przebijania ciemności wzrokiem w poszukiwaniu twarzy Kyunga.

- Miałeś spać - szepnął miękko DO. Jęknąłem w myślach, zastanawiając się, czy choćby podejrzewał, jak mocno na mnie działał. Wątpiłem. Pewnie zwalał moje szybkie bicie serca na zupełnie co innego. W końcu nie widział... Mojej dość sztywnej reakcji. Taaak. Piękny eufemizm, Jongin. Westchnąłem ponownie, rozmyślając czy powinienem wymknąć się z powodu zaistniałej sytuacji do łazienki i poradzić sobie z tym problemem, gdy nagle poczułem dłoń Soo na moim ramieniu. Moje serce wykonało fikołka.

- Co tak wzdychasz? Jednak ci przeszkadzam? - zamruczał sennie, ściskając w palcach kawałek rękawa od mojego podkoszulka.

- Nie... - szepnąłem zawstydzony. Gdyby teraz czytał w moich myślach, prawdopodobnie resztę nocy spędziłbym na podłodze w kuchni, a mężczyzna jutro wyprowadziłby się szybciej niż szczury po deratyzacji. Nie mogłem się jednak opanować.

- Więc śpij - powiedział, macając dłonią po mojej twarzy i przypadkiem ładując palce prosto do moich rozchylonych ust. Zamarłem zaskoczony, ale niezrażony Kyungsoo kontynuował wędrówkę i poklepał mnie po głowie. Po chwili znów zaciskał palce na skrawku materiału, będącym moją koszulką.

Prawdę mówiąc, teraz właśnie miałem ogromną ochotę wstać i spytać go, co sobie do cholery wyobraża będąc z Krisem i jednocześnie macając mnie w łóżku.

Oczywiście tego nie zrobiłem.

Nie chciałem ryzykować tego, że po takim wystąpieniu puści moje ramię, albo co gorsza wróci spać na kanapę. Za bardzo podobała mi się obecna sytuacja.

Myślałem już, że nigdy nie usnę. Dotyk DO rozgrzewał mój umysł do czerwoności i niestety pobudzał i tak już rozochoconą wyobraźnię jeszcze bardziej. Przez jakieś pół godziny wyobrażałem sobie na zmianę, jak on dominuje lub jak ja to robię i trzeba przyznać, że z każdą chwilą coraz bardziej miałem ochotę spełnić te radosne wizje. W końcu jednak moje myśli zaczęły się rozpływać, a całe podniecenie gdzieś uciekło, zostawiając przyjemne ciepło.

***

Budzik zadzwonił po zdecydowanie zbyt krótkim czasie mojego snu i wyrwał mnie z sennych marzeń o tym, jak Kyungsoo myje mi plecy w ogromnej wannie z jacuzzi. Na szczęście rzeczywistość nie była tak ponura, jak mogłaby się wydawać. Mężczyzna przyciskał czoło do mojego ramienia, a jego ciepły oddech owiewał moją skórę, wywołując przyjemne dreszcze. Niestety, obudził się chwilę po mnie i podniósł do pozycji siedzącej, żeby wyłączyć alarm.

- Dziś nagrania, co? - spytał wesoło, a ja z jękiem protestu zasłoniłem twarz dłońmi.

- Nie chcę - zaprotestowałem słabo, doskonale wiedząc, że i tak zaraz wstanę. - Wyglądam okropnie, nie nadaję się do teledysku.

DO roześmiał się głośno i uderzył mnie lekko w ramię. Uśmiechnąłem się delikatnie. Tak, tego dźwięku mógłbym słuchać codziennie po przebudzeniu.

- Jeszcze nie widziałeś się dzisiaj w lustrze. Zresztą, mogę się założyć, że zrobią ci taki makijaż, że sam siebie nie rozpoznasz.

Otworzyłem oczy, nagle zaniepokojony. Ja i makijaż? Nie, nie, nie. Kyung patrzył na mnie z rozbawieniem wypisanym na jego ślicznej twarzyczce.

- Myślisz? - spytałem jeszcze bardziej ponury. Nigdy, przenigdy się nie malowałem.

- Tak. No już, wstawaj, zrobię ci śniadanie. - Głos mężczyzny był stanowczy, tak samo jak jego spojrzenie. Westchnąłem i podniosłem się do siadu, nagle znajdując się bardzo blisko Soo, który wyraźnie przełknął ślinę.

- Gofry? Proszę... - Uśmiechnąłem się i spojrzałem na niego oczami szczeniaczka.

Housekeeper // KaisooOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz