Rozdział 31

1.7K 349 58
                                    

Dzień dobry, dzień dobry ~

Nic tak nie idzie ze śniadaniem (o ile go jeszcze nie jedliście), jak nowy rozdział fanficka!

Tak więc enjoy, a ja sama pójdę coś zjeść, bo obudziłam się dwie godziny temu i przez wenę nie miałam czasu zapełnić żołądka. >.< Chyba za bardzo was kocham, bo chciałam jak najszybciej dać wam nowy rozdział. x"D

~~~

- Dobra, dziesięć minut przerwy - oznajmił choreograf, wyłączając demo. Odszedłem na bok, łapiąc chusteczki i rzucając jedną paczkę Taeminowi.

- Dzięki. - Na twarzy mojego przyjaciela pojawił się szeroki uśmiech. To trzeci dzień prób, a ja wciąż miałem wrażenie, że nie widziałem go od wieków. Prawdę mówiąc, mogła to być kwestia tego, że po raz pierwszy od dawna nie patrzyłem na niego okiem zakochanego. Dziwne uczucie. Nawet nie zdawałem sobie sprawy z tego, jak zauroczenie przesłaniało mi prawdziwego Taemina.

Podniosłem z ziemi butelkę wody, po czym przyssałem się do niej jak małe dziecko. Treningi pod okiem profesjonalistów zawsze były o wiele bardziej męczące, ale teraz czułem się lepiej niż wtedy, gdy trenowałem do występów. Po raz pierwszy od kilku lat mogłem znów zatańczyć z Tae. On także kilka razy powtórzył, że bardzo go to cieszy. Teraz podszedł do mnie, otarłszy pot, i poklepał po ramieniu.

- Bardzo się poprawiłeś - pochwalił z szerokim uśmiechem. - Widać, że regularnie ćwiczysz.

- Ty za to nadal jesteś tak dobry jak zawsze... Ale się spasłeś - prychnąłem, dźgając go łokciem w brzuch. Było to tak jawne kłamstwo, że Taemin mógł się tylko roześmiać. Miał doskonale wyrzeźbione mięśnie, którymi w ciągu kilku ostatnich dni polubił się przede mną chwalić gdy tylko miał okazję. Ja mogłem się poszczycić jedynie tym, że nie miałem żadnych fałdek tłuszczu. To w sumie i tak sporo, bo koszulka Sehuna od kilku miesięcy skrywała nadmiar bubble tea i fast foodów. Może nie było to wiele, ale powinien zacząć ćwiczyć.

- Dzisiaj też nie masz ochoty przejść się do naszego dormu? - spytał mój przyjaciel, zabrawszy mi butelkę i opróżniwszy jej drugą połowę. Skrzywiłem się lekko. Proponował mi to codziennie od przesłuchań.

- Jeszcze nie wiem - powiedziałem wymijająco. Sam nie wiedziałem, czemu ciągle mu tak odmawiałem, bo w zasadzie nie widziałem żadnych przeciwwskazań. Po prostu... Nie miałem ochoty.

- Minho wspominał, że chętnie by się z tobą spotkał - powiedział Tae, w jego mniemaniu, zachęcająco. Westchnąłem, siadając na szerokim parapecie okna. Nie widziałem pozostałych członków Shinee od mniej więcej roku, ale z nikim nie przyjaźniłem się na tyle, żeby zabiegać o spotkanie. To nie tak, że ich nie lubiłem, bo byli w większości mili, ale po prostu nie czułem takiej potrzeby. Ogólnie myślałem, że będą trenować z nami, ale okazało się, że to nie tyle cały zespół szukał tancerzy, co Taemin. Miał mieć kolejny comeback solo i potrzebował kogoś do teledysku. Oprócz mnie wybrano jeszcze kilku mężczyzn, którzy teraz odpoczywali rozproszeni po sali. Mój przyjaciel czasem rozmawiał z nimi podczas przerw.

- Zastanowię się - powiedziałem ugodowym tonem. Min uśmiechnął się szeroko.

***

Wyszedłem na parking, naciągając na głowę kaptur. Po raz pierwszy od tygodnia padało. Taemin wyszedł chwilę przede mną i teraz stał pod daszkiem, rozglądając się za czymś. Podszedłem do niego.

- Jutro o tej samej porze? - spytałem, chociaż doskonale wiedziałem, że tak. Niedługo zaczną się nagrania, więc choreograf chciał wszystko dopiąć na ostatni guzik. Tae pokiwał głową.

- Na pewno nie chcesz do nas wpaść? - spytał po raz setny. Westchnąłem. W domu pewnie znów czekał na mnie milczący DO i zimny obiad, który miałem sobie odgrzać. Mężczyzna odzywał się do mnie czasem, ale nadal nie było między nami tak samo, jak wcześniej. Głównie dlatego, że teraz niemal ciągle siedział z nosem w telefonie albo laptopie, ciągle z kimś pisząc. Wypłatę i małą premię, którą mogłem mu dać dzięki zaliczce, przyjął z wdzięcznością i nawet pewną radością, ale potem znów był w mojej obecności raczej ponury.

- Może to nie taki zły pomysł - przyznałem w końcu. 

- Super! W takim razie mnie podrzucisz. Nasz kierowca się spóźnia, a jak będę tu długo stał, to zejdą się fanki.

Roześmiałem się, nie mając nic przeciwko, i pokiwałem głową. Taemin odszedł na bok, żeby zadzwonić i powiedzieć, że wróci ze mną i już po chwili siedzieliśmy w samochodzie. Mój przyjaciel wygrzebał ze schowka naszą ulubioną, jazzową płytę, którą ostatni raz słuchałem jeszcze zanim Kyungsoo trafił do mojego mieszkania jako pomoc domowa. Miałem wrażenie, że wtedy brzmiała zupełnie inaczej, przesycona uczuciami do przyjaciela, których teraz już nie czułem.

Prawdę mówiąc, teraz brzmiała jakby lepiej. O wiele mniej ponuro.

***

Wróciłem do mieszkania wieczorem, akurat wtedy, gdy zwykle wychodziłem z Jjanggu na spacer. Pies czekał na mnie pod drzwiami. Gdy tylko wszedłem do środka, zaczął podskakiwać jak nakręcony i szczekać, chociaż wydawał się być jakiś nieswój.

- Poczekaj, Jjanggu, daj mi coś zjeść - powiedziałem ze śmiechem, drapiąc go za uszami i dotykając jego nosa w obawie, że znów się przeziębił. Wydawał się być jednak absolutnie zdrowy. Potruchtał za mną do kuchni, w której natknąłem się na DO. Nie zwrócił na mnie uwagi, dopóki nie wziąłem sobie jabłka i nie usiadłem obok niego.

- Zauważyłeś może, żeby Jjanggu zachowywał się dziwnie? - spytałem zaniepokojony, głaszcząc psa, który niecierpliwie kręcił się pod moimi nogami.

- Nie. Ale śmierdzisz obcym facetem. - Kyungsoo z hukiem zatrzasnął książkę kucharską i wyszedł z pomieszczenia, nie zaszczycając mnie nawet spojrzeniem. Jęknąłem.

- Przepraszam, piesku - powiedziałem ze skruchą. Wziąłem prysznic u Taemina i użyłem jego kosmetyków, bo po treningu byłem zwyczajnie spocony. Nie pomyślałem, że Jjanggu to będzie przeszkadzać. Prawdę mówiąc, nie pomyślałem także, że DO tak łatwo to wyczuje i zareaguje zdenerwowaniem.

Czyżbym właśnie wykonał malutki kroczek do przodu? Skoro chłopak był zazdrosny, to prawdopodobnie mu choć odrobinkę zależało.

Housekeeper // KaisooOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz