Rozdział 54

1.4K 276 37
                                    

BOŻE PRZEPRASZAM, ŻE TAK DŁUGO MUSIELIŚCIE CZEKAĆ

Tzn wiem, że jak na standardy wattpada to była zaledwie chwilka, ale jak na moje standardy, to zdecydowanie zbyt długo. '-' Mianhaeyo!

Mam nadzieję, że przynajmniej rozdział wam się spodoba. <3

Ps.: Elo elo wysiadam, układ do Artifical love

Ps2.: Aigoo, skasowało mi spacje, mówcie mi o takich rzeczach, bo to się robi dopiero, gdy opublikuję rozdział ;_;

~~~

- Dzwoniłeś do swojej mamy? - spytał Kyungsoo pewnego popołudnia. Od jej odwiedzin minęły jakieś trzy tygodnie, ale DO nie poruszał tego tematu aż do dzisiaj. Oczywiście nawet nie próbowałem dzwonić, bo uznałem to za bezcelowe. I tak by nie odebrała. A nawet jeśli, to pewnie by mnie zwyzywała albo znów stwierdziłaby, że zhańbiłem rodzinę. Wolałem podziękować za tak wątpliwą rozrywkę.

Z westchnieniem odłożyłem pałeczki, rozumiejąc już, dlaczego zrobił na obiad kurczaka. Chciał mnie ugłaskać.

- Nie, nie dzwoniłem do niej.

- Jongin, obiecałeś, że do niej zadzwonisz.

- Nie było okazji – westchnąłem, mając ochotę uciąć temat. Widziałem jednak, że Kyungiemu zależy na tym, żebyśmy porozmawiali.

- Proszę, chociaż spróbuj się z nią pogodzić. Nie zniosę myśli, że pokłóciliście się przeze mnie.

- Soo, przecież wiesz, że byliśmy pokłóceni już wcześniej.

Wstałem, żeby nalać sobie soku, bo z nerwów wyschło mi w gardle. Wiedziałem, że prędzej czy później DO zmusi mnie do tego, żebym w końcu zadzwonił do mamy, ale miałem nadzieję, że stanie się to jednak później. Nie miałem ochoty jej wysłuchiwać. Zwłaszcza dzisiaj, po dniu wypełnionym zajęciami z dziećmi.

- Jeśli ty tego nie zrobisz, to przysięgam, pojadę do nich.

- Nie wpuszczą cię nawet na osiedle – mruknąłem, próbując się wyluzować i zjeść resztę kurczaka. Kyungsoo westchnął głęboko, bo wiedział, że miałem rację.

- No dobrze, zrobię to, ale jutro.

Mężczyzna rozpromienił się. Teraz nie miałem już wyjścia.

***

Poprawiłem fryzurę, zerkając na zegarek i rzucając zniecierpliwione spojrzenie ochroniarzowi, pilnującemu wjazdu na strzeżone osiedle, na którym mieszkali moi rodzice.

- Już mnie pan nie pamięta? Jestem ich synem – powiedziałem znudzonym tonem. Mieszkałem tu przez osiemnaście lat, a ten facet pracował przy szlabanie odkąd pamiętam. Wpuszczał mnie do środka, kiedy wracałem kompletnie pijany z imprez, ale teraz, gdy wreszcie postanowiłem odwiedzić swoich rodziców, on udawał, że mnie nie zna.

- Zadzwonię i wszystko się wyjaśni – oznajmił bez stresu. Westchnąłem, a Kyung pogłaskał uspokajająco moje ramię.

- Dlaczego, do jasnej cholery, nie zapowiedzieli, że będą mieli gościa? - mruknąłem. Byłem maksymalnie zdenerwowany. Kilka dni temu zadzwoniłem do mamy, która zgodnie z przewidywaniami nie chciała ze mną rozmawiać. Potem jednak odezwał się Soo, który cały czas stał obok mnie, i zaproponował, że przyjedziemy. Chyba całą rozmowę usłyszał mój tata, bo kazał mamie się zgodzić i tak właśnie trafiliśmy przed budkę strażnika, który stwierdził, że nie mamy zgody na wjazd. Prawdę mówiąc, miałem dziwne wrażenie, że moi rodzice zrobili sobie dowcip i kategorycznie zabronili wpuszczać nas do środka, jednocześnie zapraszając do siebie. Prawdę mówiąc, już byłem gotów w to uwierzyć, ale to nie było ani trochę w ich stylu.

Na szczęście w końcu zostaliśmy wpuszczeni do środka i podjechaliśmy pod dom moich rodziców. Tylko, że byłem kompletnie nie przygotowany psychicznie do spotkania się z nimi. Siedziałem nieruchomo w aucie, aż w końcu Kyungie dotknął mojego ramienia.

- Wysiadamy? - spytał miękko. Pokręciłem gwałtownie głową, ponownie odpalając silnik. Soo jednak wyrwał kluczyk ze stacyjki zanim zdążyłem ruszyć z miejsca, po czym zwyczajnie odpiął pasy i wysiadł z samochodu. Obszedł go dookoła i otworzył drzwi od mojej strony.

- Nie bądź dzieckiem, Jongin.

Z westchnieniem opuściłem siedzenie, stwierdzając, że pora udać się na spotkanie z przeznaczeniem. Furtka była otwarta, więc prawdopodobnie jednak ktoś stał przy oknie i zauważył, że podjeżdżamy. Z trudem przemogłem się, żeby zapukać do drzwi. Prawdopodobnie gdyby nie obecność Kyungsoo przy moim boku, uciekłbym jak ostatni tchórz.

- Cześć, Jongin. - Otworzył mi ojciec, taksując wzrokiem DO. Przywitałem się i przedstawiłem Soo, nie pomijając faktu, że byliśmy parą.

- Wiem, że jesteście razem, synu - oznajmił tata, uśmiechając się smutno. - Wejdźcie do salonu, porozmawiamy o tym.

Zestresowany ruszyłem za nim, łapiąc Kyunga za rękę i nie przejmując się, że mogę za to dostać opieprz.

- Mamy nie ma? - spytałem, bo nigdzie się nie pojawiła.

- Jest, ale ma migrenę. Od jakiegoś czasu dość często jej się to zdarza.

- Była z tym u lekarza? - odezwał się nieśmiało DO. Mój ojciec pokręcił głową. Zapadło dość niezręczne milczenie, w czasie którego pomoc domowa moich rodziców podała nam herbatę. Gdy wyszła, tata widocznie wahał się przez chwilę, aż wreszcie zdecydował.

- Chłopcy, ja... Akceptuję wasz związek.

Zamarłem z filiżanką w połowie drogi do ust. Kyungsoo wydał z siebie wyraźne westchnięcie ulgi, ale ja miałem dziwne wrażenie, że ojciec robi sobie z nas żarty.

- Naprawdę? - spytałem z niedowierzaniem, odkładając herbatę na stolik. - Myślałem, że nienawidzisz gejów.

- Sytuacja się zmieniła, synu. Jesteś dla mnie ważny.

Ta informacja jeszcze przez chwilę do mnie docierała. W końcu wstałem i z wahaniem podszedłem do taty, po czym skłoniłem się dość sztywno. Wstał z fotela, nieśmiało wyciągając ręce, a ja gwałtownie go objąłem.

- Dziękuję - powiedziałem, czując gulę w gardle. Poklepał mnie niezdarnie po plecach. Trwaliśmy tak przez jakiś czas, aż w końcu się odsunąłem, ocierając łzy z kącików oczu. Kyungsoo także do nas podszedł, ale skłonił się tylko. Widziałem po nim, że cieszy się z tego, co przed chwilą się wydarzyło.

- Dziękuję panu.

Mój tata westchnął i poklepał go po ramieniu, a oczy błyszczały mu wilgocią.

- A mama? - spytałem cicho, siadając z powrotem na kanapie i sięgając po herbatę, żeby trochę się uspokoić. Nadal nie mogłem uwierzyć, że mój ojciec tak po prostu zaakceptował mój związek z mężczyzną.

- Zrozumie to. Nie martw się, Jongin. - Tata uśmiechnął się nieco smutno.

Miałem nadzieję, że miał rację.

Housekeeper // KaisooOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz