Rozdział 40

1.8K 343 77
                                    

Na początek chciałabym podziękować wam za to, że w ciągu 24 godzin nabiliśmy ponad 200 komentarzy. *-* Doskonale wiem, że spora część jest moja, ale to i tak piękna liczba. <3 Jesteście cudowni. ^^

Teraz zapraszam na rozdział, który prawdopodobnie trochę wam wyjaśni... Prawdopodobnie. XD

~~~

Jakiś czas później siedziałem na szafce w kuchni, jedząc gofry z dżemem wiśniowym i bitą śmietaną. Soo opierał się o blat obok mnie i pił kawę, której zapach dosyć mnie drażnił, ale przynajmniej mogłem podziwiać mężczyznę, który chyba nie miał czasu się ubrać i nadal był w zbyt luźnej koszulce i slipach. Taaak, taki widok mogłem mieć codziennie.

- Mój znajomy organizuje imprezę w przyszły piątek - rzuciłem luźno i oblizałem palce z dżemu, patrząc w oczy Kyungsoo, który akurat się do mnie odwrócił.

- I? - spytał zainteresowany.

- I obaj jesteśmy zaproszeni - powiedziałem, nagle zestresowany, że DO odmówi albo będzie chciał zabrać ze sobą Krisa.

- Chętnie z tobą pójdę. - Uśmiech Kyunga był dla mnie jak słońce, które w pochmurny dzień wydarło się zza chmur i wypełnił moją duszę ciepłem. Miałem ochotę przygarnąć go do siebie i pocałować, ale oczywiście oczami wyobraźni zobaczyłem twarz Wu Yifana.

- Na pewno nie masz żadnych planów? Ze swoim chłopakiem na przykład? - spytałem, nieco przygaszony tą wizją. Soo zrobił zdziwioną minę i odstawił pusty kubek obok mojego uda.

- Chłopak? Ja nie mam chłopaka, Jongin.

Rozchyliłem usta w wyrazie zdziwienia, cały zamieniając się w siedzący znak zapytania.

- A Kris?

DO roześmiał się głośno i poklepał mnie po kolanie.

- Wu to tylko mój przyjaciel, nie czuję do niego nic więcej - powiedział rozbawiony, a ja poczułem, jak z mojego serca stacza się ogromny głaz i leci w przepaść bez dna. Na twarz wypłynął mi szeroki, chyba odrobinę zbyt czuły uśmiech.

- Przepraszam. Byłem przekonany, że... - zaciąłem się, patrząc na mężczyznę ze skruchą.

- Że jesteśmy parą? Nie, nie, nic z tych rzeczy.

Nagle poczułem się wolny jak ptak. Więc jednak miałem malutką szansę na dostanie się do serca Kyungsoo? Wypełniła mnie nadzieja, od razu poprawiając mi humor.

- Czyli jesteśmy umówieni na imprezę, tak? - spytał DO, wyciągając dłoń i przesuwając palcem w okolicy moich ust. Mój puls przyśpieszył, gdy mężczyzna z uśmiechem oblizał ubrudzony dżemem opuszek. Czy on w ogóle zdawał sobie sprawę z tego, jak prowokująco się w tej chwili zachowywał?

- Jasne - powiedziałem miękko, po czym zsunąłem się z blatu i w przypływie straceńczej odwagi przytuliłem Kyunga do siebie. Otoczył mnie ramionami w pasie i roześmiał się głośno.

- Za co to? - spytał nieco stłumionym głosem, chowając głowę w moim ramieniu.

- Za wszystko.

Staliśmy tak przez chwilę, aż w końcu Soo niestety odsunął się ode mnie i złapał za gofra.

- Chyba powinieneś już iść, bo się spóźnisz - zauważył, zerkając na zegarek. Podążyłem za jego wzrokiem i niestety musiałem przyznać mu rację. Przez chwilę stałem w bezruchu, zastanawiając się, czy nie pocałować go w policzek, ale w końcu pożegnałem się tylko słowami i szybko wyszedłem z kuchni.

***

Kyungsoo miał rację. Na planie zrobiono mi profesjonalny makijaż, przez który czułem się, jakbym chodził masce, ale naprawdę poprawiło to mój wygląd. Zdjęcia do teledysku zajęły nam cały dzień, a reżyser zapowiedział, że mamy przyjść jeszcze jutro. Prawdę mówiąc nie mogłem się nadziwić, dlaczego zdjęcia do góra pięciominutowego filmiku miały trwać tak długo, ale żaden z nas nie protestował. Nie płacili nam za marudzenie.

Wieczorem wróciłem do mieszkania totalnie wymęczony i od razu rzuciłem się na łóżko, nie mając ochoty nawet na jedzenie. Przez cały dzień tańczyłem układ niezliczoną ilość razy, a to w całości, a to tylko fragmenty i teraz naprawdę nie miałem siły na nic. Nawet nie wiedziałem, jakim cudem udało mi się dotrzeć do mieszkania. Na szczęście makijaż zmyto mi tam, bo inaczej prawdopodobnie zostawiłbym czarne plamy na pościeli. Wtuliłem twarz mocniej w poduszkę, wdychając zapach DO, który na szczęście jakimś cudem po całym dniu nie wywietrzał.

Ten magiczny moment relaksu przerwało mi pukanie do drzwi sypialni.

- Proszę - zawołałem półgłosem, niechętnie przekręcając się na plecy.

- Hej, Nini. Jak było? - spytał Kyungsoo, wślizgując się do sypialni i opierając plecami o zamknięte drzwi. Chyba chciał w ten sposób nie wpuścić do środka Jjanggu, który mimo wszystko w ułamku sekundy przemknął się między jego nogami i teraz wskoczył mi z rozpędu na brzuch. Stęknąłem głucho, drapiąc go za uszami.

- Męcząco - powiedziałem krótko i uśmiechnąłem się do mężczyzny. - Ale chyba dobrze mi poszło, bo nikt na mnie nie narzekał. Jeszcze tylko jutro i odbieram swoją wypłatę.

- To dobrze. - Soo odwzajemnił uśmiech i zbliżył się do mojego łóżka, wyłamując palce. - Może... Przygotuję ci kąpiel, a potem zjesz obiad, co?

- Naprawdę? Zrobiłbyś to? Jesteś kochany, Kyungie - powiedziałem, czując jak ciepło roztapia mi serce.

- To nic wielkiego - zapewnił mnie DO i przeszedł do łazienki, zostawiając otwarte drzwi pomiędzy pomieszczeniami. Uspokajający szum wody, wypełniającej wannę, zmieszał się w moim umyśle z zapachem lawendowego olejku do kąpieli, którego Kyungsoo na pewno mi nie poskąpił. Uśmiechałem się sam do siebie, nadal głaszcząc Jjanggu, aż w końcu wstałem i sięgnąłem po piżamę, mimo że wieczór był wczesny. Udałem się do łazienki i usiadłem obok Soo na obramowaniu wanny. Miałem ogromną ochotę zaproponować mu wspólną kąpiel, ale pewnie uznałby mnie za wariata. Przez chwilę siedzieliśmy w ciszy, obserwując napełniający się zbiornik. W końcu DO wstał i poklepał mnie po ramieniu.

- Miłej kąpieli - powiedział i udał się w stronę drzwi. Jeszcze raz mu podziękowałem, po czym ściągnąłem koszulkę. Mężczyzna nagle zatrzymał się w progu i odwrócił jeszcze na chwilę. - Jak będziesz wychodził, krzycz. Podgrzeję obiad.

Nigdy nie byłem wstydliwy, ale gdy Kyungsoo powoli zmierzył moją klatkę piersiową spojrzeniem, policzki pokrył mi kompromitujący rumieniec.

Housekeeper // KaisooOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz