Rozdział 32

1.6K 324 112
                                    

Nie zabijcie mnie i pamiętajcie, że Kaisoo się kochają. XDD

~~~

Dźwięk domofonu wyrwał mnie z błogiego nic nie robienia. Dosłownie chwilę temu wróciłem z treningu, zdążyłem wziąć prysznic i teraz chciałem chwilę odpocząć przed zjedzeniem czegoś smacznego. Zdziwiłem się, bo nie spodziewałem się gości. Poza tym, wszyscy którzy mogliby mnie odwiedzić, znali kod do drzwi wejściowych i raczej nie użyliby domofonu. Z westchnieniem podniosłem się z łóżka, żeby sprawdzić, kto taki mógłby się dobijać. Stanąłem już w drzwiach pokoju, gdy korytarzem przeszedł Kyungsoo.

- To do mnie - rzucił krótko.

- Do ciebie? Kto? - zawołałem za nim zaciekawiony, czując jak ciepło rozlewa się po moim ciele, gdy usłyszałem, że jego głos wreszcie nie był wrogi.

- Kris. Nie znasz. - Odebrał domofon. - Cześć, WuWu. - Jego ton mógłby roztopić cały lód, który ostatnio pojawił się między nami, ale te słowa nie były skierowane do mnie. Zamarłem w połowie kroku z rozchylonymi ustami.

- Cześć, Dyo.  

Mężczyzna, którego ujrzałem na małym ekraniku, musiał się schylać, żeby jego twarz była dla nas widoczna. Uśmiechał się szeroko.

- Zaraz do ciebie zejdę - rzucił Kyung, po czym wyłączył domofon. - Idę do kina - poinformował mnie, zakładając buty i cieplejszą bluzę. Przestąpiłem z nogi na nogę.

- Z nim? - spytałem nieśmiało. DO pokiwał energicznie głową, a w jego oku zobaczyłem charakterystyczny błysk. Był naprawdę podekscytowany. Poczułem, jak moje serce zamarło, żeby po chwili zacząć bić w podwojonym tempie.

- Rany, to nasze pierwsze spotkanie na żywo - jęknął mężczyzna, zasuwając bluzę i oglądając się w lustrze. - Jak wyglądam?

- Z-zajebiście - zająknąłem się. Naprawdę tak myślałem, przyglądając się jego szczęśliwej, chociaż nieco zdenerwowanej twarzy i błyszczącym oczom. Podszedłem do niego i nieco drżącymi rękoma rozsunąłem suwak do połowy. - Ale tak trochę lepiej.

- Dziękuję, Jongin. - Uśmiech Soo wywołał u mnie dziwny dreszcz. Jęknąłem w duchu. Czyżby Kyungsoo znalazł kogoś, w kim się prawdziwie zakochał? Co jeśli jego reakcja na moje możliwe zauroczenie była tak gwałtowna właśnie dlatego? Jak właściwie bym się czuł, dowiadując się teraz, że Taemin się we mnie podkochuje? Z pewnością niezbyt dobrze. Ale chyba nie odwaliłbym aż takiego cyrku jak DO.

- Chciałbym cię przeprosić za ostatnich kilka dni - powiedział mężczyzna poważnym tonem, zupełnie jakby czytał mi w myślach. - To, co widziałem na ekranie lapopa... Cóż, pogadamy o tym jutro, dobrze? Dziś mogę wrócić późno.

Skinąłem głową jak automat, przez kilka sekund w otępieniu obserwując Kyungsoo. Już miał zamknąć drzwi, gdy nagle mnie odblokowało i złapałem za klamkę.

- Soo... Skoro widzisz go pierwszy raz, to może wyjdę przed dom z tobą? - zaproponowałem nieco zduszonym głosem. A może po prostu słabo siebie słyszałem, bo aż tak szumiało mi w uszach?

- Oh, nie musisz, Nini. Znam Yifana już jakiś czas, ale dotąd rozmawialiśmy tylko przez internet, dlatego się stresuję. Wiem jednak, że w żaden sposób mnie nie skrzywdzi. Zresztą, obecność chłopaka, w którym podkochiwałem się w szkole może tylko namieszać, nie sądzisz? - Musiałem zrobić wyjątkowo dziwną minę, bo DO złapał mnie za rękę. - Hej, co jest? Chanyeol powiedział mi, że o tym wiesz.

- Bo wiem - powiedziałem słabo. Na mojej twarzy pojawił się wymuszony uśmiech. - Ekhem, cóż, baw się dobrze.

- Dziękuję. - Uśmiech Kyunga na chwilę przed zamknięciem przez niego drzwi mógłby przenosić góry. Przetarłem twarz dłonią.

Co tu się do cholery właśnie wydarzyło?

Czy on wyznał mi miłość? Tylko, kurwa, dlaczego teraz, gdy już nic do mnie nie czuł?

Jak długo ciągnęła się jego znajomość z Krisem? Jak szybko można się w kimś zakochać?

Mi zajęło to dwa miesiące. Czy oni też znali się tak długo?

Jęknąłem, wlekąc się jak zombie do sypialni. To, co się przed chwilą wydarzyło, zdecydowanie mnie przerosło. Położyłem się powoli na łóżku, po czym skuliłem pod kołdrą, zaciskając zęby. Nie chciało mi się płakać. Chciało mi się walić głową w ścianę.

Zamiast tego sięgnąłem po telefon i wybrałem numer Luhana.  

- Siema, Jongin - odezwał się Chińczyk. W jego głosie mogłem usłyszeć wyraźne zdziwienie.

- Nie masz może ochoty na trening? Wiem, że mówiłem, że w tym tygodniu nie dam rady, ale jednak mam trochę czasu.

- Teraz?

- Jeśli możesz.

Mój ton musiał wzbudzić jego podejrzenia, bo po wypełnionym zaskoczeniem pytaniu milczał przez chwilę. Nie chciałem mu mówić, że muszę wytańczyć z siebie nadmiar emocji. W końcu nie musiał wiedzieć. Wątpiłem, żeby Sehun opowiadał mu o naszych sprawach i właśnie dlatego do niego zadzwoniłem. Potrzebowałem kogoś, kto nie znał mnie na tyle, żeby zauważyć, jak bardzo byłem zdenerwowany. Nie chciałem żadnych irytujących pytań.

- W sumie mam czas - odezwał się mężczyzna po chwili. Odetchnąłem z ulgą. Wprawdzie mógłbym tańczyć sam, ale to mogłoby nie zająć mojego umysłu tak dobrze, jak robiło to uczenie kogoś. Zerknąłem na zegarek. Niestety, było już po szóstej, więc nie mogliśmy skorzystać z sali, którą zwykle wynajmowałem na czas zajęć. Na szczęście nie była to przeszkoda nie do pokonania.

- Wpadnij do mnie, wyślę ci smsem adres - zaproponowałem, uznając, że jak przesunę kanapę, to bez trudu zmieścimy się w salonie. Już wcześniej używałem tego pomieszczenia jako sali tanecznej gdy tańczyłem sam, więc nie powinniśmy mieć żadnych problemów. Nawet we dwóch.

Housekeeper // KaisooOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz