Rozdział 25

1.7K 349 122
                                    

Na początek krótkie pytanie - czy ktoś z was wybiera się na zjazd Exo-L w Warszawie? Jeśli tak, to prosiłabym o wiadomość w komentarzu albo na priv. <3

Chciałabym podziękować za 4 tysiące wyświetleń i prawie 1 tysiąc gwiazdek! Wow! :3 Jesteście niesamowici. ^^

Miłego czytania. :3

~~~

Przycisnąłem się bliżej ściany, robiąc miejsce w łóżku dla Kyungsoo. Położył się obok mnie, pod osobnym kocem, ale na tej samej poduszce, bo w jednoosobowym łóżku druga nie chciała się zmieścić. Na szczęście w miarę możliwości sobie nie przeszkadzaliśmy. Przynajmniej do czasu, bo po kilku minutach DO zaczął się wiercić i szturchał mnie od czasu do czasu. Moje serce przyśpieszało bicie, gdy mnie dotykał. Mętlik w głowie usiłowałem zrzucić na późną porę i soju, które piliśmy we trzech, ale miałem dziwne wrażenie, że to nie były jedyne powody.

- Mógłbyś się nie ruszać? - Nie wytrzymałem, kiedy Kyung władował mi łokieć w żebra. Natychmiast zamarł w bezruchu.

- Przepraszam - szepnął ze skruchą, zostając w chyba niezbyt wygodnej pozycji. Westchnąłem, przysuwając plecy jeszcze bliżej ściany.

-Rany, mam nadzieję, że Minseok i Jongdae szybko się pogodzą – jęknąłem z niezadowoleniem.

- Mogę spać na podłodze - bąknął Kyung niepewnie. Złapałem go za ramię, kręcąc głową, czego z racji ciemności nie mógł zobaczyć. Mimo niewygody w za ciasnym łóżku, nie mogłem mu pozwolić, żeby gniótł się gdzieś na twardych panelach. Nie miałem nadmuchiwanego materaca.

- Nie, zostań - powtórzyłem na głos. - Jak się przestaniesz wiercić, to się wyśpimy.

- Dziękuję - powiedział z ulgą, nakrywając się kocem po uszy. - Dobranoc, Jonginnie.

- Dobranoc, Soo - mruknąłem, zamykając oczy i próbując wyrównać oddech, który przyśpieszył, gdy DO zdrobnił moje imię. Co się ze mną, do jasnej cholery, dzieje?

***

Obudziłem się, gdy słońce ledwo wznosiło się nad budynki. Była może czwarta rano, ale nieznośnie chciało mi się pić, więc postanowiłem wstać. Ostrożnie wyplątałem się z koca i uniosłem na kolana. Gdy spaliśmy, Kyungsoo rozciągnął się na całe łóżko, spychając mnie pod samiutką ścianę i stykając się ze mną ramionami. Uśmiechnąłem się, dziwnie rozczulony. DO wyglądał na takiego odprężonego. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę z tego, jak spięty był ostatnio. Utrata źródła utrzymania, przeprowadzka w trybie natychmiastowym i poszukiwanie nowej pracy zostawiły na nim sporo śladów. Westchnąłem, postanawiając sobie, że znajdę sposób, żeby płacić mu więcej, dopóki sobie czegoś nie załatwi. Przełożyłem nogę nad jego ciałem, chcąc wstać z łóżka, ale nie trafiłem stopą w podłogę i z całym impetem usiadłem na Kyungu. Przekląłem cicho.

- Rany, Jongin, co ty odwalasz? - jęknął DO, natychmiast rozbudzony. Próbowałem się z niego podnieść, ale moja pozycja była na tyle niewygodna, że tylko zakołysałem biodrami.

- Chciałem wstać... - powiedziałem zażenowany, zamierając w bezruchu i wpatrując się w olbrzymie oczy mężczyzny. Mimo dziwacznej pozycji, w jakiej się znaleźliśmy, nie miałem ochoty odrywać od nich wzroku.

- To może wstań? - W głosie Kyungsoo pojawiła się irytacja, a ja nagle poczułem pod sobą coś twardego. Odchrząknąłem, czując jak moja twarz zaczyna płonąć i przechyliłem się gwałtownie na bok, spadając na podłogę i nabijając sobie kilka siniaków.

- Przepraszam - mruknąłem, starając się nie zerkać w stronę krocza DO. Serce biło mi dwa razy szybciej niż normalnie. Zrobiło mi się zdecydowanie zbyt gorąco, gdy zobaczyłem wzgórek na kocu. Zupełnie wbrew swojej woli pomyślałem, że musiał być naprawdę duży. Kyung niestety zauważył mój wzrok i natychmiast obrócił się tyłem do mnie, a na jego twarzy chwilę przed tym, jak to zrobił, widoczne było olbrzymie zakłopotanie.

- Idź gdziekolwiek chciałeś, błagam - powiedział niewyraźnie, a ja jak w transie ruszyłem do łazienki, mimo że początkowo moim celem była kuchnia. Przypadkowe uderzenie ramieniem o framugę nieźle mnie ocuciło. Przemyłem płonącą z zażenowania twarz i wyszedłem na korytarz drugimi drzwiami, nie chcąc przechodzić przez sypialnię. Kto wie, co mógłbym tam zastać.

Po drodze zajrzałem do salonu, pragnąc jakoś odwrócić swoje myśli od wspominania uczucia jakie mnie na chwilę ogarnęło, gdy poczułem na swoim pośladku przyjaciela DO. Jongdae leżał spokojnie na kanapie, śpiąc głęboko. Z jego twarzy także zniknął wczorajszy smutek, a ja mogłem stwierdzić, że był na prawdę przystojny. Otrząsnąłem się szybko.

No ładnie, Jongin. A więc zaczynają ci się podobać mężczyźni?

Westchnąłem głęboko i w końcu udałem się do kuchni po wodę. Do swojego pokoju wróciłem dopiero jakieś pół godziny później, żeby wziąć czyste ubrania. Kyungsoo spał. Jego koc wylądował gdzieś na podłodze, więc złożyłem go w kostkę i rzuciłem na krzesło. Niestety, moje oczy co chwilę błądziły po ciele mężczyzny. Znów rozciągnął się na całe łóżko, wyglądając niczym rzucona byle jak szmaciana lalka. Zrobiło mi się ciepło na sercu, ale postanowiłem go przykryć swoim kocem, bo po wzięciu prysznica miałem zamiar tu wrócić. Otuliłem go troskliwie. Naszła mnie ochota, żeby pogłaskać go po policzku, ale szybko ją w sobie zdusiłem.

Opanuj się, Jongin. To, że mu się kiedyś podobałeś, nie znaczy, że masz się dla niego zamienić w geja. Mało ci było rozpaczy przy Taeminie?

Zabawna sprawa, ale musiałem sam sobie przyznać rację. Moja jedna jedyna sercowa przygoda z facetem nie skończyła się dobrze, więc z zakochania się w DO mogło nie wyniknąć nic dobrego. Dopiero niedawno minęło mi zauroczenie Tae. Zdecydowanie nie byłem gotowy na kolejne beznadziejne wzdychanie do przyjaciela - zwłaszcza, że odkąd ze mną zamieszkał, ostatecznie przekonałem się, że jego szkolne uczucie wygasło.

Housekeeper // KaisooOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz