Rozdział 37

1.6K 326 106
                                    

Zapomniałam o kilku słowach wstępu cri

Kocham was, wiecie? <3 Czytam wszystkie wasze komentarze z ogromnym bananem na twarzy. Dziękuję za zaangażowanie!

~~~

Sehun milczał przez chwilę, patrząc na mnie i prawdopodobnie zastanawiając się nad odpowiedzią.

Oby była poprawna, bo jak babcię kocham, wyrwę mu jelita, okręcę wokół penisa i zawieszę go w ten sposób na drzewie.

- Powiedziałem mu, że go pragniesz - powiedział Hun, drapiąc się po karku. Wydałem z siebie zduszony okrzyk i uderzyłem go z całej siły w udo.

- Ty spierdolony debilu, widzisz może różnicę między "kocham cię", a "chcę cię przelecieć"? - warknąłem, niemal się na niego rzucając. Powstrzymało mnie tylko to, że mimo wszystko był wyższy i, niestety, silniejszy.  

- Jongin, kurwa! Nie powiedziałem, że pragniesz go w łóżku! - wydarł się Hun, masując obolałą kończynę i odsuwając się ode mnie jak najdalej mógł. Jjanggu zaczął szczekać jak oszalały, rozdrażniony nagłym hałasem. Przez chwilę wpatrywałem się w swojego najlepszego przyjaciela z żądzą mordu w oczach, po czym w końcu się podniosłem, żeby uspokoić psa. Uklęknąłem obok i zacząłem go głaskać, chociaż miałem ochotę poszczuć nim Sehuna.

- Mów dokładnie to, co mu powiedziałeś - zażądałem, gdy Jjanggu uciszył się i wepchnął łeb w kieszeń mojej bluzy, najwyraźniej wyczuwając swoje ulubione jedzenie.  

- Powiedziałem, że... Cholera, myślisz, że ja pamiętam? W każdym razie, przekazałem mu, że jesteś w nim zakochany.

- To ciekawe, bo on zrozumiał to zupełnie inaczej - burknąłem, poddając się i dając psu wszystkie chrupki, jakie chowałem w ubraniu.

- Jak? - W głosie Huna słychać było ciekawość. Prychnąłem, podnosząc się z kolan i wracając na kanapę.

- Myśli, że podoba mi się z wyglądu i stwierdził, że to nie musi niczego między nami zmieniać. Kurwa, rozumiesz to? On oficjalnie stwierdził, że nie chce nic więcej poza przyjaźnią. - Jęknąłem i schowałem twarz w dłoniach. Po chwili poczułem, że Sehun klepie mnie uspokajająco po ramieniu.

- Możesz to zmienić. Powiedz mu prawdę.

- Rany, ty tak na poważnie? Przecież on mnie odrzuci.

- Myśl pozytywnie, hyung. - Sehunowi nagle zebrało się na uprzejmości.

- A ten cały Kris? Kyungsoo jest w nim zakochany.

- Wiesz, jak będzie trzeba, to sklepię mu michę i tyle z tego będzie - powiedział mój przyjaciel, strzelając kostkami w palcach. Uderzyłem go w ramię, przez kilka sekund kontemplując, jak mogę się zadawać z takim nieczułym idiotą. Jak Luhan z nim wytrzymywał?

- Soo jest z nim szczęśliwy - stwierdziłem krótko i złapałem miskę z popcornem, która już wcześniej została odstawiona przez Huna na stolik. - Zresztą... Naprawdę doceniam twoją siłę i w ogóle, ale on raczej rozłożyłby cię na łopatki.

Widziałem Krisa wczoraj, gdy odprowadzał mojego Kyungsoo i musiałem przyznać, że był przedstawicielem tak zwanego typu "wieżowca". Trochę jak Chanyeol, ale niestety bardziej, bo był odrobinę wyższy i zdecydowanie szerszy w barach.

- W ogóle to jesteś pewien, że oni są parą? Powiedział ci to wprost? - spytał zaciekawiony Sehun, podbierając mi kukurydzę i rzucając jednym ziarenkiem pod łapy Jjanggu, który na szczęście go nie zjadł.

- Nie, wprost to nie, ale widać na pierwszy rzut oka, że DO jest w nim zakochany. Nawet nie wiesz, jak się wczoraj wyszykował, gdy szedł spotkać tego faceta po raz pierwszy.

- Serio? I wnioskujesz to tylko na podstawie jego wyglądu? Hyung, proszę cię, nie rozśmieszaj mnie. Luhan też zawsze wygląda zajebiście, gdy idzie na zajęcia z tobą, a mogę ci powiedzieć, że mam sto procent pewności, że nawet mu się jakoś specjalnie nie podobasz.

- A propos Luhana, byłeś teraz u niego, co? To dlatego tak długo ci zeszło? - Spróbowałem zmienić temat, bo czułem, że muszę to wszystko przemyśleć w samotności i najlepiej z poduszką pachnącą szamponem Kyungsoo pod głową. Może to dziwne, ale uwielbiałem zapach wszystkiego, co było związane z nim. 

- Nie, on był u mnie. Już się zbierał, gdy napisałeś, ale wiesz, musiałem go jeszcze pożegnać. - Oczy Huna zaszły mgłą, gdy prawdopodobnie przypominał sobie tę chwilę ze szczegółami. Skrzywiłem się mocno, widząc jego rozmarzony uśmiech. Zazdrościłem mu tego, że mógł w każdej chwili powiedzieć swojemu chłopakowi, że go kocha.

- Dobra, zakochańcu, wracaj do rzeczywistości - powiedziałem bezlitośnie, szturchając przyjaciela w ramię. On zrobił minę zranionego szczeniaczka i nagle zaczął mnie łaskotać, z każdym poruszeniem palcami wywołując u mnie histeryczny śmiech. Popchnął mnie tak, że opierałem się o róg kanapy, krzyżując ręce i kopiąc na oślep, jednak nie mogłem trafić w Sehuna.

- Obiecaj mi, że powiesz Kyungsoo o wszystkim - rozkazał Hun, nadal niemiłosiernie dotykając mojego bezbronnego ciała. Jęczałem, bo zabrakło mi oddechu, żeby się śmiać i moją jedyną odpowiedzią było gwałtowne kiwanie głową. Nie mogłem uwierzyć, że mężczyzna wykorzystał na mnie sposób z czasów, gdy byliśmy młodsi.

Zostawił mnie w spokoju dopiero po dłuższej chwili, kiedy już zaczynałem robić się czerwony na twarzy ze śmiechu i braku powietrza. Poza tym, chyba jednak udało mi się nabić mu kilka ładnych siniaków, zwłaszcza na brzuchu, który swoją drogą nadal był miękki jak podusia wypchana pierzem.

- Cholera, nienawidzę cię - jęknąłem, masując obolałe żebra. Sehun tylko uśmiechnął się w odpowiedzi, po czym zszedł z kanapy i poszedł bawić się z Jjanggu. Obserwowałem go przez chwilę, po czym podniosłem się, żeby odnieść pustą miskę po popcornie. Nawet się nie zorientowałem, gdy ta świnia ją opróżniła, zostawiając tylko niepęknięte ziarnka. Prawdopodobnie część z nich była przez chwilę w jego ustach, bo lubił sprawdzać, czy da się je rozgryźć i zjeść.

Gdy byłem na korytarzu, drzwi wejściowe otworzyły się nagle i do środka wszedł Kyungsoo. Jedynym spojrzeniem obrzucił dodatkową parę butów, obcą bluzę i moje wymięte ubrania w połączeniu z rozwichrzonymi włosami. Coś w jego wzroku wyraźnie mówiło mi, że miał pewne podejrzenia co do mojego gościa.

Kurczę.

Housekeeper // KaisooOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz