Rozdział 11

1.9K 351 35
                                    

Wrzucam kolejny rozdział tuż po północy, bo zadziwiła mnie ta godzina... Byłam przekonana, że jest sporo wcześniej. '-'

Swoją drogą - piszę kolejny one shot z Xiuchenami. :3 Mam nadzieję, że pójdzie mi dobrze!

Zapraszam do czytania. ^^

~

Myłem już grzecznie rączki, gdy do przybytku wszedł Sehun. Wyszczerzyłem się na jego widok.

- Nini? A ty co tu robisz? - spytał zdziwiony, od razu mnie zauważając.

- Mógłbym cię spytać o to samo – powiedziałem, zakręcając wodę i starannie osuszając dłonie papierowym ręcznikiem.

- Luhan zaciągnął mnie na jakąś komedię romantyczną – powiedział, przekrzywiając głowę. - Ale, ale, poczekaj, łączę wątki... Wiesz, widziałem tego całego Kyungsoo w minibarze. Przyszedłeś tu z nim?

- Tak się złożyło – odpowiedziałem, poprawiając włosy. - A ty i ten Jelonek... To randka?

Chłopak chyba zachłysnął się powietrzem, bo wydał z siebie naprawdę dziwny dźwięk. Spojrzałem na niego z rozbawieniem.

- C-co? Dlaczego tak pomyślałeś?

- Wiesz, komedia romantyczna... - Zaśmiałem się, widząc minę mojego przyjaciela. Wyglądał jak uosobienie szoku i niedowierzania.

- Nawet nie patrzyłem na to pod tym kątem – mruknął, patrząc na mnie smutno. Poklepałem go po ramieniu. - Myślisz, że jest gejem?

- Hunnie, nie łam się, może to przypadek i Luhan po prostu lubi takie filmy.

Sehun mruknął coś pod nosem i zniknął w kabinie. Oparłem się o umywalkę, czekając, aż wyjdzie.

- Jongin, nie czekaj na mnie! - zawołał. - Ten cały Pingsoo wyglądał na zniecierpliwionego.

- Dobra, ale masz wysłać mi sms'a, jak tylko wrócisz do domu. O ile wrócisz sam, oczywiście.

Chłopak odpowiedział tylko jakimś niewyraźnym krzykiem. Wróciłem do Kyungsoo, który siedział przy stoliku z dwoma kubkami. Jego mina była jakaś niewyraźna.

- Naprawdę chcesz ze mną jechać do Chanyeola? - spytał od razu, gdy usiadłem i wziąłem do ręki swoją herbatę. Skinąłem głową. - Chciałbym pojechać do niego już jutro. Dasz radę?

Spojrzałem na niego, intensywnie się nad tym zastanawiając. W poniedziałki miałem tylko godzinę zajęć, które z łatwością dałbym radę odwołać. Pytanie, co z kolejnymi dniami. Można powiedzieć, że miałem swój własny biznes, więc z roboty nikt by mnie nie wywalił, ale mogłem stracić klientów. Z drugiej strony... Przecież nie pojedziemy tam na cały tydzień. Cóż, może to dziwne, że w ogóle chciałem tam jechać, ale taki już byłem. Nie zostawiałem ludzi w potrzebie, a DO właśnie kimś takim był.

- Jasne – powiedziałem. Na twarzy chłopaka pojawił się uśmiech. Odchylił się na krześle i najwyraźniej przypomniał sobie o moim portfelu, bo wyjął go z kieszeni i przesunął w moją stronę.

- Nosisz zdjęcie idola w portfelu? - spytał, przekrzywiając głowę. Uniosłem brwi. Nie miałem pojęcia, o co w zasadzie mogło mu chodzić, bo nie trzymałem tam nic takiego.

- No, nie udawaj, że nie wiesz o co chodzi. Może nie jestem zbyt ogarniętym w celebrytach człowiekiem, ale kolesi z Shinee jeszcze potrafię rozpoznać.

Nagle wszystko zrozumiałem i wybuchnąłem głośnym śmiechem. Nosiłem przy sobie zdjęcie Taemina, a on tak swoją drogą nosił moje.

- To mój przyjaciel – powiedziałem rozbawiony, biorąc duży łyk herbaty. Pingsoo, jak to nazwał go Sehun, zrobił zdziwioną minę.

- Hm, no wiesz, nie wnikam w to, jaki jest twój stosunek do gwiazd, ale nie uważasz, że trochę przesadzasz?

Roześmiałem się głośniej. Chłopak najwyraźniej nie chciał mi uwierzyć. Nic dziwnego – TaeTae był moim przyjacielem z dzieciństwa, a wtedy jeszcze nie znałem DO. Lee nie chodził z nami do tej samej szkoły, a gdy stał się sławny, raczej nie rozpowiadał na lewo i prawo o naszej przyjaźni. Wiedział, że saesangi od razu się do mnie przykleją. Właśnie... Skąd Krystal mogła wiedzieć, że go znałem? No, wiadomo, że mieliśmy jakieś zdjęcia sprzed jego debiutu, które wyciekły do internetu, ale na nich wyglądałem zupełnie inaczej. Uznałem, że spytam ją o to przy następnej okazji.
- Kyungsoo, znam Mina od dzieciństwa – oznajmiłem, uśmiechając się szeroko, gdy oczy chłopaka powiększyły się jeszcze bardziej. Miałem nadzieję, że mu nie wypadną i nie będę musiał gonić tych dwóch kulek po podłodze.

- Oh – wydukał tylko i przez chwilę piliśmy herbatę w ciszy. Nadal byłem rozbawiony wrażeniem, jakie na nim wywarłem, a on najwyraźniej pogrążył się w myślach. Korzystając z milczenia, przyjrzałem mu się, ciekaw czy zauważę szczegóły, które zmieniły się w jego twarzy odkąd skończył szkołę. Śmieszny, niski człowieczek o ustach w kształcie serca miał przede wszystkim nieco ostrzejszą twarz, poza tym był bledszy, a pod jego dużymi, okrągłymi oczami pojawiły się podkówki z niewyspania. Odcień skóry i fioletowe cienie zrzuciłem na ostatnie noce, których nie przespał ze względu na zamartwianie się stanem Chanyeola. Szczupłość twarzy była za to skutkiem tego, że schudł ogólnie. Pamiętałem go jako małą kuleczkę, a teraz był bardziej... Patykiem? No dobra, nie był jakoś chorobliwie chudy, ale obojczyki wyraźnie mu odstawały. Zmartwiłem się, czy aby na pewno je odpowiednio dużo, bo w zasadzie tylko dwa razy widziałem, żeby coś spożywał. Nagle naszła mnie ochota, żeby się o to zatroszczyć. Skoro już mam gdzieś z nim jechać, to muszę się upewnić, że nie ma anoreksji albo innych zaburzeń związanych z jedzeniem. Nie byłem aniołem i nie miałem zamiaru troszczyć się o niego przez kilka dni. Uznałem, że jeśli nie upewnię się, że je porządnie, nigdzie z nim nie pojadę. Oczywiście nie powiedziałem tego na głos, żeby nie dawać mu przewagi. Gdyby wiedział, co planowałem, mógłby udawać, że normalnie się odżywia.

- Kyungsoo, pójdziemy do KFC? - zaproponowałem znienacka, dopijając resztkę herbaty. Chłopak spojrzał na mnie zaskoczony, po czym pokiwał powoli głową. 

Housekeeper // KaisooOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz