Rozdział 28

1.7K 344 72
                                    

Dostałam w komentarzach tyle miłości, że rozdział 40 wyszedł mi dość fluffowo i przede wszystkim napisałam go w jakieś 2-3 godziny. xD Dziękuję za wszystkie ciepłe słowa, są naprawdę ogromnie motywujące!!

Wzruszyło mnie też wołanie o next, więc... Proszę bardzo! :3

~~~

Poddenerwowany Jjanggu trząsł się na tylnych siedzeniach, obejmowany przez Kyungsoo. Zabraliśmy go do weterynarza jak najszybciej, bo okazało się, że jego nos był gorący i suchy jak pieprz. Nie mogłem uwierzyć, że uczucia do DO zajęły mnie tak bardzo, że nie zwróciłem uwagi na swojego kochanego pieska. Wniosek? Zakochanie szkodziło mi na mózg.

Po wizycie u lekarza było jasne, że to tylko zwykłe przeziębienie. Dostaliśmy leki i informację, że jeśli objawy się nasilą albo nie miną w ciągu tygodnia, powinniśmy przywieźć psa jeszcze raz, po czym wróciliśmy do domu. Kyung chyba nadal był na mnie zły, bo bez słowa zabrał się za odkurzanie, chociaż wszędzie było czysto. Prawdę mówiąc, już zdążyłem się zorientować, że robił to właśnie wtedy, gdy był pod wpływem silnych emocji. Ja zabrałem Jjanggu do swojego pokoju i położyłem się z laptopem na łóżku.

Seahoon
I jak ci poszło? Kyungsoo jest już twój?

Longin
Nawet nie spróbowałem '-'

Seahoon
Cienias jesteś, nie facet

Longin
Przypominam, że to nie ja podkochiwałem się w pewnym Kimie przez kilka lat, nie potrafiąc wyznać mu uczuć

Seahoon
To co innego, bo ty masz pewność, że Pingsoo jest gejem

Longin
A może on kłamał?

Seahoon
Nie szukaj problemów tam gdzie ich nie ma, hyung

Westchnąłem, kiwając głową sam do siebie i głaszcząc leżącego obok psa, odłożywszy najpierw laptop na szafkę nocną. Jjanggu, widząc mój humor, położył mi łeb na brzuchu.
- Przynajmniej mam pewność, że ty mnie kochasz, psino - powiedziałem smutno. Zwierzak szczeknął krótko i wtedy otworzyły się drzwi do sypialni.

- Mogę? - spytał DO, wskazując skinieniem na odkurzacz. Zgodziłem się szybko i odwróciłem w stronę ściany, chcąc się ukryć przed karzącym wzrokiem Kyungsoo. Rany, czasem potrafił być naprawdę przerażający. Wtuliłem twarz w sierść Jjanggu, który nagle ugryzł moją dłoń, wystraszywszy się hałasującego odkurzacza. Głaskałem go uspokajająco, gdy nagle DO wyłączył sprzęt, chociaż byłem przekonany, że nie sprzątnął nawet połowy pokoju. Dotknął mojego ramienia.

- Jongin, co to jest? - spytał nienaturalnie spokojnym głosem. Odwróciłem głowę i spojrzałem w stronę, którą wskazywał.

Laptop.

Nie pomniejszyłem rozmowy z Sehunem.

Z mojego gardła wydarł się cichy jęk zaskoczenia. Zamarłem na kilka sekund, po czym rzuciłem się, aby zamknąć laptop. Kyungsoo złapał mnie za nadgarstek, nie pozwalając, żebym to zrobił.

- Nie czyta się cudzej korespondencji - powiedziałem słabo.

- Przepraszam - mruknął DO. Zapadło niezręczne milczenie. Mężczyzna wciąż trzymał w swoich ciepłych palcach mój nadgarstek, ale jego mina wskazywała na to, że myślami był daleko stąd. Nie wiedziałem co powiedzieć, więc po prostu czekałem, aż Kyung się nad wszystkim zastanowi.

- A więc, co to za zakład? - spytał w końcu. Poczułem, że szczęka mimowolnie mi opada. O co mogło mu chodzić?

- Jaki zakład? - spytałem zdezorientowany, zerkając na monitor i szukając tam choćby jednego słowa o zakładzie.

- "Kyungsoo jest już twój?" - zacytował DO, puszczając w końcu mój nadgarstek. Odruchowo sięgnąłem do laptopa i zatrzasnąłem pokrywę, nie bawiąc się w wyłączanie systemu.

- Rany, Soo, to nie o to w tym chodziło - jęknąłem, podnosząc się z łóżka.

- Więc o co? I nawet nie próbuj kłamać, że jesteś zakochanym we mnie gejem, przecież znam cię i wiem, że jesteś hetero.

Moja szczęka znów powędrowała w dół. Milczałem, rozpaczliwie próbując znaleźć jakąś dobrą wymówkę. Co miałbym powiedzieć, skoro prawdę z góry uznał za bzdury?

- Nie powiesz mi? - spytał. W jego głosie słychać było dojmujący smutek. Patrzyłem na niego wystraszony, czując pustkę w głowie. Kyungsoo wpatrywał się we mnie przez kilka sekund, po czym wyszedł z pokoju, trzaskając drzwiami. Kopnąłem leżący na podłodze odkurzacz, słysząc, że mężczyzna opuścił mieszkanie.

Nie wiem, jak długo stałem w bezruchu, gapiąc się przez okno na idącego ulicą DO. Przezwyciężyłem tę nagłą niemoc dopiero, gdy zniknął za zakrętem. Natychmiast sięgnąłem do kieszeni i wyjąłem z niej telefon, po czym wybrałem numer Kyunga. Niestety, znajomy dzwonek rozbrzmiał w głębi mieszkania. Jęknąłem cicho, rozłączając się. Przez chwilę rozmyślałem, co powinienem teraz zrobić. Przemierzałem listę kontaktów, szukając kogoś, kto mógłby mi pomóc.

Chanyeol.

Zadzwoniłem do niego, sam nie wiedząc, co to mogłoby mi dać. Odebrał już po dwóch sygnałach.

- Halo, Jongin? - zaczął wesołym tonem. - Co tam?

- Kyungsoo... On... - zająknąłem się, nie mając pojęcia co powiedzieć. - Chyba go zraniłem, hyung. Zobaczył coś, czego nie powinien był zobaczyć i po prostu uciekł z mieszkania.

- Co to było? - Głos w słuchawce stał się chłodny, ale pobrzmiewał w nim także wyraźny niepokój. Opowiedziałem mężczyźnie o wszystkim, włącznie z moimi prawdziwymi uczuciami. Milczał przez cały czas, słuchając uważnie, a przez echo w tle zorientowałem się, że włączył głośnik.

- To się porobiło - westchnął gdzieś w oddali Baekhyun.

- Jak go znam, to poszedł się gdzieś upić - mruknął Chan. Jęknąłem w duchu, przypominając sobie, jaki był, gdy ostatnio się upił. Zdecydowanie nie do życia. Poza tym, w stanie upojenia mógł nie trafić z powrotem do mieszkania. Albo nie chcieć tu wrócić.

- Yeol, czy on ma gdzie pójść? Bo nie wiem, czy będzie chciał tu wrócić. Był naprawdę zdenerwowany.

- Kyungie to samotnik, nie ma zbyt wielu znajomych... - zaczął mężczyzna z namysłem.

- Kimowie. Jongdae i Min na pewno nie wyrzucą go na bruk - powiedział Byun z pewnością w głosie. - Zadzwonię do Xiumina i powiem mu, żeby się z tobą skontaktował, jeśli Soo do nich przyjdzie.

- Dziękuję - powiedziałem żarliwie, mając nadzieję, że się nie mylił i DO na prawdę się u nich zjawi.

- Jongin, naprawdę go kochasz? - spytał Chan. Westchnąłem głęboko.

- Na to wygląda.

Housekeeper // KaisooOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz