Rozdział 55 (ostatni...?)

1.7K 285 86
                                    

Tak, kochani, dobrze widzicie. Ostatni.

Jak jednak widać, przy tym słowie widnieje znak zapytania. Dlaczego? Bo po pierwsze - obiecałam wam smuta. '-' Słowa mam zamiar dotrzymać, ale pewnie taki rozdział pojawi się dopiero w sierpniu, kiedy moja unnie wróci do domu. Nie umiem pisać czystego porno przy kimś. XD

Poza tym, może kiedyś najdzie mnie wena na następny rozdział...? Kto wie. ^^ Nie chcę uznawać tego opo za zakończone, nawet jeśli po wrzuceniu smuta właśnie tak je oznaczę.

Chciałabym także podziękować wszystkim, którzy byli przy mnie od początku do końca i wspierali mnie w tej trudnej drodze. :3 Dziękuję także tym, którzy doszli w trakcie oraz tym, którzy zaczną czytać to później i dotrą aż tutaj. Kocham was wszystkich!

Dobrze, a teraz bez zbędnego przedłużania - zapraszam na "ostatni" rozdział!

~~~

Nienawidziłem zimy. Byłem typem człowieka, który kochał ciepło i gdy nadchodziła ta straszna pora roku, wolał zagrzebać się pod kołdrą i nie wychodzić stamtąd aż do wiosny. Nigdy jednak nie miałem takiej możliwości. Szkoła, praca, znajomi. Człowiek zawsze musi wyjść z domu i zderzyć się z panującą na zewnątrz pogodą.

Prawdę mówiąc, w tym roku miałem jeszcze mniej ochoty na opuszczenie łóżka, a to wszystko z winy Kyungsoo, który mógł spać do południa. Pracę zaczynał o pierwszej, a o szóstej miał trzy godziny wykładów. Przez niego rano nie miałem ochoty wstawać, a ostatnio zostałem zatrudniony w teatrze. Grałem oczywiście w musicalach - jako tancerz. Niestety, musiałem przez to zrezygnować z pracy nauczyciela tańca, ale jakoś mi tego nie brakowało. W każdym razie, teraz wstawałem wcześnie rano, żeby zdążyć na próby.

Na szczęście wielkimi krokami zbliżały się święta. Ja i Soo dostaliśmy zaproszenie na kolację u moich rodziców, co było naprawdę niesamowite, bo nie spodziewałem się, że moja mama chociaż postara się zaakceptować mój związek z mężczyzną. Zaproponowała nam nawet, żebyśmy przyjechali z samego rana i pomogli w kuchni, bo doskonale pamiętała, że gotowanie było pasją Kyunga. Ciężko było mi się przestawić na jej nowe zachowanie. Prawdę mówiąc, teraz była dla mnie taka, jak we wczesnym dzieciństwie, zanim zaczęła być nadopiekuńcza i kontrolować każdy mój krok. Cieszyłem się z tego, chociaż próbowałem nie okazywać po sobie, jak bardzo brakowało mi matczynego ciepła. Oczywiście Kyungsoo i tak zauważył, że spodobała mi się ta zmiana.

On zawsze zauważał, co się ze mną działo. Dlatego właśnie często rozumieliśmy się bez słów. Nasz związek kwitł, bo potrafiliśmy odgadywać nawzajem swoje chęci, dzięki czemu naprawdę rzadko się kłóciliśmy. To było dla mnie niesamowite.

Miło mieć przy sobie osobę, która rozumie cię jak nikt inny i każde twoje pragnienie zna już zanim sam je poznasz.

***

- Mamo, kto tyle zje? - jęknąłem, kiedy po kilku godzinach ubierania choinki z tatą wszedłem do kuchni. Kyungsoo roześmiał się znad herbaty. Był w wyjątkowo dobrym humorze, odkąd okazało się, że moja mama próbuje traktować go jak własnego syna.

- Pani DO przychodzi, przecież wiesz - odpowiedziała spokojnie moja rodzicielka, chowając do lodówki smacznie wyglądające ciasto. Prawdę mówiąc, byłem zdziwiony, że wszystko gotowała razem z Soo. Zwykle to kucharka przygotowywała potrawy, zwłaszcza na święta. W tym roku dostała jednak wolne wcześniej niż zwykle, a mi zdawało się, że mama z przyjemnością sama wróciła do gotowania. Miała do tego żyłkę, ale byłem pewien, że w wielu sprawach mój chłopak okazał się dla niej niezbędnym pomocnikiem. Albo przewodnikiem.

- Myślisz, że mama Kyunga tyle zje? - zdziwiłem się, siadając obok Soo i upijając łyk herbaty z jego kubka, tak, żeby moja mama tego nie zauważyła. Może i starała się akceptować nasz związek, ale nie chciałem jej się pchać w oczy z czułościami.

- Jongin, chcę po prostu, żeby wszystko było idealne.

- Życie nie jest idealne - mruknąłem, a DO uderzył mnie w dłoń, kiedy próbowałem dosięgnąć stojące na środku stołu paszteciki.

- Teraz jest - szepnął Kyungie, roziskrzonym spojrzeniem patrząc na moją mamę, która śmiała się z tego, że chciałem podjadać. Uśmiechnąłem się lekko.

Może i miał rację?

***

Kolacja wigilijna minęła w przyjemnej atmosferze, której jeszcze kilka miesięcy temu nie potrafiłbym sobie wyobrazić. Tata żartował, rozmawiając z Kyungsoo, a pani DO i moja mama dzieliły się historiami z dzieciństwa swoich synów. Byłem naprawdę zażenowany, gdy Kyung zaczął dźgać mnie pod stołem, gdy usłyszał, że przywiązałem się sznurkiem do bujanego konika na placu zabaw i nie potrafiłem tego potem rozwiązać. Wiedziałem, że powstrzymywało go od śmiechu tylko to, że gdyby to zrobił, przez następne pół roku nie pozwoliłbym mu mnie wiązać, nawet jeśli mi też się to podobało.

Okazało się, że mimo wszystko, nadal kocham swoich rodziców. To było dla mnie dość szokującym odkryciem, ale jak najbardziej pozytywnym. Cieszyłem się, że są ze mną, kiedy wreszcie znalazłem kogoś odpowiedniego dla siebie. Czy może być coś lepszego, niż wspierający cię rodzice?

No dobra, może przesadziłem, na pewno jest coś lepszego, ale kolacja w takim gronie to dla mnie spełnienie jednego z marzeń, o którego istnienie nawet siebie nie podejrzewałem. Pierwszy dzień świąt mieliśmy razem z Kyungsoo spędzić we dwóch, a w drugi mieliśmy zaplanowane przyjęcie z przyjaciółmi. Nawet Baekhyun i Chanyeol postanowili przyjechać, żeby spotkać się z nami, Xiuminem, Chenem, Sehunem i Luhanem. Dodatkowo udało mi się przekonać do przyjścia Krystal z jej partnerką, Amber.

Małe homo party, że to tak określę, ale miałem nadzieję, że będziemy się świetnie bawić. Zaprosiłem też Suho w ramach rewanżu, ale spędzał całe święta z rodziną. Kris za to wrócił do Chin, więc także nie mógł przyjść, co w głębi duszy lekko mnie cieszyło, bo nadal nie ufałem tak do końca temu olbrzymowi. Wiedziałem jednak, że nie muszę być zazdrosny. DO za bardzo mnie kochał, żeby zacząć mnie zdradzać.

Ja też go kochałem. Mimo wielu wad, miliona przerażających spojrzeń i min, jego czasem irytującego zachowania i wiecznej chęci do poważnych rozmów, kochałem go nad życie i miałem nadzieję, że nasze uczucie nigdy nie osłabnie ani nie zgaśnie.

~~~

Autoreklama: Pod wieczór wrzucę bohaterów następnego opowiadania - mam nadzieję, że powitacie je z miłością i będziecie czytać! Kocham was. <3
Ps.: Nawet jeśli Chansoo nie jest waszym ulubionym shippem, to będzie to swojego typu multiparing i na pewno każdy znajdzie coś dla siebie. <3

Housekeeper // KaisooOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz