Rozdział 22

1.7K 359 38
                                    

Ayaya, już 800 gwiazdek! Bardzo dziękuję! <3 Nie spodziewałam się, że Kaisoo dobije do tylu. ^^

Wczoraj skończyłam pisać rozdział i miałam dodać ten, ale śpieszyłam się na Hannibala w tv, wiecie rozumiecie. XDD Poza tym, co za dużo to nie zdrowo, a dwa rozdziały dziennie to właśnie za dużo!

Miłego czytania ~

~~~

Wracałem właśnie z prywatnych zajęć z Luhanem - chłopak był naprawdę dobry, tak nawiasem mówiąc - i zatrzymałem się pod sklepem, kiedy przyszedł mi sms.

Od: Kyungie

Przyjdź do lodziarni, będę czekał.

Uniosłem brwi. DO rzadko prosił o spotkanie pierwszy, a jak już, to zwykle od razu podawał powód. Takie rozkazy były kompletnie nie w jego stylu. Zaniepokojony tą zmianą w jego zachowaniu, zrezygnowałem z wizyty w markecie i natychmiast pojechałem do doskonale znanego mi miejsca. To Kyungsoo mi je pokazał, bo kiedyś w tej lodziarni pracował jego znajomy. Przychodziliśmy tam prawie codziennie, bo mieli najlepsze lody w okolicy.

Pingsoo siedział przy stoliku koło okna, wypatrując mojego przyjścia. Wyglądał na zdenerwowanego i niemrawo dźgał łyżeczką deser lodowy w pucharku. Na mój widok uśmiechnął się słabo.

- Hej, Kyungie - przywitałem chłopaka, dosiadając się do niego.

- Zwolnili mnie - szepnął bez żadnego wstępu, zamykając oczy i chowając twarz w dłoniach. Przez kilka sekund przyswajałem informacje, aż w końcu zrozumiałem, co miał na myśli. Moi rodzice wyrzucili DO z posady gosposi.

- Dlaczego? - spytałem po chwili ciężkiego milczenia, nadal będąc w szoku.

- Wiedzą, że jestem gejem i jakimś cudem dowiedzieli się też, że dziś u ciebie nocowałem. Myślą, że się ze mną przespałeś... - Głos Kyungsoo załamał się na końcu zdania. Wytrzeszczyłem oczy. Jakim cudem przyszło im do głów coś takiego?! A raczej do głowy, bo mogłem być pewien, że to wymysł mojej matki. Ale właściwie... Czy właśnie nie na to czekaliśmy? To znaczy - DO nie zdecydował się na rzucenie pracy, chociaż prosiłem go o to kilka razy. Moi rodzice płacili mu naprawdę ogromną sumę za to, że donosił o każdym moim ruchu, a odkąd się zaprzyjaźniliśmy, mógł opowiadać niestworzone historie. Gdyby odszedł, matka mogłaby załatwić mi nową gosposię, już nie tak przyjaźnie nastawioną. Teraz przepadło, sama go wyrzuciła. Tylko, że to oznaczało, że stracił jedyne źródło forsy, a już dawno okazało się, że nie było mnie stać na płacenie mu nawet połowy tego, ile dawali mu moi rodzice. Właściwie mógłbym mu płacić tyle, że opłaciłby studia, ale niemal nic ponad to. Potrzebował przecież jeszcze pieniędzy na czynsz i na życie... Przyjrzałem się Kyungsoo uważnie. Wyglądał jak kupka nieszczęścia, chociaż starał się to ukryć. Cóż, jego aktorstwo sporo kosztowało, bo uczelnia była prywatna. Chłopak wiedział, że bez źródła utrzymania w postaci moich rodziców nie będzie mógł pozwolić sobie na dalszą naukę. Wydałem z siebie stłumione westchnięcie.

- Zamieszkaj ze mną - zaproponowałem gwałtownie. DO odsłonił twarz i spojrzał na mnie wytrzeszczonymi oczami.

- Słucham? - wydukał zaskoczony.

- Nie będziesz musiał płacić za czynsz... Ale dalej będziesz gotował i sprzątał, więc ja będę ci płacił. Za to opłacisz studia. Poza tym, znajdziesz sobie inną pracę i zaczniesz oszczędzać.

- Ja... Nie wiem, co powiedzieć - wyszeptał chłopak, pocierając czoło.

- Nie musisz decydować od razu - dodałem szybko. To raczej dość trudna decyzja, więc nie chciałem go zmuszać, żeby podejmował ją z marszu. W końcu nie codziennie ktoś proponuje ci darmowe mieszkanie w zamian za wykonywanie drobnych prac domowych. Na dodatek doskonale pamiętałem, że podobałem się Kyungsoo. Ten fakt mógł spowodować, że wprowadzenie się do mnie było dla niego jeszcze trudniejsze. Cóż, gdyby Taemin zaproponował mi wspólne mieszkanie, to nie wiem, czy bym się zgodził - niby cudowna sprawa, ale moje uczucia prędzej czy później by się wydały. Co jeśliby mnie wyrzucił? Nie wytrzymałbym, gdybym na dodatek zniszczył naszą przyjaźń. DO nie wiedział, że ja doskonale zdawałem sobie sprawę z jego uczuć i nie miałem zamiaru go wyrzucić. Odruchowo zwilżyłem usta, już chcąc mu o tym powiedzieć, kiedy coś mnie zablokowało. Nie byłem gotowy na taką rozmowę. Chłopak myślał, że nic do niego nie czuję - miał rację, ale usłyszenie tego bezpośrednio mogłoby go dobić. W końcu zawsze pozostawała mu nadzieja.

- Jongin... Chętnie z tobą zamieszkam. Ale... W zasadzie mam całkowity zakaz zbliżania się do ciebie.

- Moi rodzice nie mogą ci niczego zabronić. A ja jestem dorosły - oznajmiłem stanowczo.

- Wiem - westchnął Kyungsoo. - W takim razie przeprowadzę się, gdy tylko będę mógł.

- Masz czas dzisiaj? - spytałem, uśmiechając się z ulgą. DO odwzajemnił uśmiech i pokiwał głową.

***

Rzeczy chłopaka musieliśmy przewozić na dwa razy, bo chłopak nie miał własnego auta, a w moje nie mieściło się wszystko na raz. Za nic nie chciał zostawić książek, na które poświęciliśmy osobny kurs. Plusem było to, że kobieta, od której Kyung wynajmował mieszkanie, nie robiła żadnego problemu z tego, że się wyprowadził. Po części spowodowała to zapłata za cały, dopiero zaczynający się miesiąc, ale poza tym staruszka co chwila gratulowała mu znalezienia sobie kogoś. Próbowaliśmy protestować, ale nie chciała nas wysłuchać. Zgodnie uznaliśmy, że jeśli dzięki temu ma nie robić wyrzutów za opuszczenie mieszkania w trybie natychmiastowym, to nie będziemy wyprowadzać jej z błędu.

Kiedy w końcu znaleźliśmy się u mnie, Jjanggu dostał świra. Był przyzwyczajony przez poprzedniego właściciela do siedzenia w samotności i nawet niczego nie zniszczył, ale gdy wróciliśmy, nie mogliśmy nad nim zapanować. DO przez bite pół godziny siedział na korytarzu i rzucał mu piłkę, ucząc go aportowania, dopóki pies się nie zmęczył. Przez jakiś czas obserwowałem ich z prawdziwym rozczuleniem. Podjąłem dobrą decyzję, proponując Kyungsoo zamieszkanie u mnie.

Housekeeper // KaisooOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz