Rozdział 35

1.6K 325 91
                                    

Uff, rozdział skończony, łapcie. :3

~~~

- Nic się nie stało - rzuciłem słabym głosem. Duszący opar spowodował, że się rozkaszlałem, a Soo złapał mnie za niezranioną rękę i wyciągnął z pomieszczenia.

- Odkupię ci to - powiedziałem bezradnie, gdy sadzał mnie na krześle w kuchni i szukał po szafkach apteczki. Wskazałem mu miejsce, w którym w końcu ją znalazł i przez chwilę przeglądał zawartość. Wyciągnął kilka przydatnych przedmiotów.

- Nie trzeba, mam inne - mruknął, skupiając się na wyjmowaniu szkiełka odkażoną pęsetą.

- Ale to była moja ulubiona - zaprotestowałem. Kyung podniósł twarz i przez kilka sekund patrzył mi w oczy, po czym odwrócił wzrok i polał rankę wodą utlenioną.

- Moja też - westchnął DO, sprawnie naklejając plaster na rankę. - No, nie umrzesz. Podnieś rękę.

Spełniłem jego polecenie, patrząc na niego zdziwiony.

- To twoja kara za dotykanie moich rzeczy - powiedział groźnym tonem, nalewając szklankę wody i podając mi ją.

- Strąciłem to przypadkiem, przysięgam - jęknąłem, czując się jak skarcone dziecko. Kyungsoo trwał przez chwilkę w bezruchu, po czym roześmiał się i poklepał mnie po ramieniu.

- Nie przejmuj się, żartowałem. Po prostu krew szybciej przestanie ci lecieć. Moja woda toaletowa i tak się kończyła. - Poczekał chwilę, aż wypiłem wodę, po czym wstawił szklankę do zlewu. - Dobra, siedź tu i postaraj się nic nie rozwalić, a ja sprzątnę w łazience.

- Poczekaj, pomogę ci - powiedziałem z zapałem, podnosząc się z krzesła.

- Tak, żeby ci przemiękł plaster i alkohol z perfum dotknął rany? Nie polecam, naprawdę.

Popchnął mnie z powrotem na siedzenie, więc potulnie zostałem na miejscu, czując jak ciepło zalewa mnie falą tsunami. Troszczył się o mnie! Tak dawno tego nie robił, że czułem się teraz, jakbym trafił do raju. Przymknąłem oczy, wbrew sobie widząc oczami wyobraźni, jak Soo przytula mnie na pocieszenie. Może powinienem był mu to zaproponować? Chyba nie odmówiłby poszkodowanemu kalece?

Taaak, chyba poszkodowanemu na umyśle. Dobitnie dał mi dziś do zrozumienia, że nie kocha mnie, tylko Krisa. Im szybciej dam sobie spokój, tym lepiej. W końcu miałem w tym wprawę, prawda?

Nie mając nic do roboty, zabrałem się za podlewanie stojących na parapecie ziół. Byłem naprawdę znudzony czekaniem na Kyungsoo, dlatego postanowiłem się czymś zająć, a ziemia w doniczkach była sucha jak kawały mojego znajomego, Junmyeona. To dziwne porównanie przypomniało mi, że naprawdę dawno się z nim nie kontaktowałem. Chodził ze mną do prywatnej szkoły, dopóki rodzice nie postanowili dać mi zakosztować normalnego życia nie puścili mnie do publicznej placówki. Ostatni raz widziałem go na imprezie urodzinowej, na którą mnie zaprosił. Trochę się tam upiłem i robiłem naprawdę dziwne rzeczy, dlatego wolałem na jakiś czas zniknąć z życia towarzyskiego wśród moich starych, odrobinę snobistycznych znajomych.

Soo wrócił, gdy przeszukiwałem kontakty na telefonie w celu odnalezienia numeru Junmoneya i zadzwonienia do niego.

- Skończyłem, Jonginnie - rzucił mężczyzna, zgarniając szkło ze śmietniczki do kosza.

- Dziękuję bardzo - powiedziałem, uśmiechając się szeroko. - I jeszcze raz przepraszam. Odkupię perfumy jak tylko je znajdę.

- Nie przejmuj się tak, sam je kupię, nie kosztowały majątku - mruknął. Po dwóch minutach przerzucania się argumentami stanęło na moim i DO nawet dał mi adres sklepu, w którym je ostatnio widział. Niestety, chwilę potem zmył się do salonu. Stała tam jego szafa z ubraniami, bo nadal nie wiedzieliśmy co zrobić i mężczyzna sypiał na kanapie. Ja prawdę mówiąc miałem ochotę umeblować dla niego ostatnie wolne pomieszczenie i upewnić się, że zamieszka u mnie na dłużej, ale on ciągle powtarzał, że niedługo znajdzie pracę i się wyprowadzi. W końcu Kyung udał się do łazienki, a ja do swojej sypialni. To niesamowite, ale Jjanggu nadal spał na kanapie, nie budząc się nawet, gdy głaskałem go śmierdzącymi wodą toaletową dłońmi.

Leżąc na łóżku, wróciłem do przeszukiwania kontaktów w telefonie. Naprawdę miałem zamiar zadzwonić do Junmyeona, bo zdążyłem stęsknić się za tymi wszystkimi idiotami. Poza tym, z tego co kojarzyłem, już wcześniej zazdrościli mi przyjaźni z Taeminem, więc jeśli dowiedzą się, że tańczę w jego teledysku, mogą być naprawdę poruszeni. Normalnie nie lubiłem się przechwalać, ale wśród nich to było kompletnie normalne.

W końcu odnalazłem Junmę pod "Rich bitch", co oznaczało, że od imprezy nie szukałem jego numeru i nie zdążyłem zauważyć, że ktoś zmienił mu pseudonim. Już miałem do niego zadzwonić, gdy do drzwi sypialni zapukał Kyung. Odłożyłem telefon i rzuciłem ciche "proszę", podnosząc się do siadu.

- Wychodzę na miasto z Kimami i Krisem - poinformował mnie, strzepując niewidoczny pyłek z szafki obok wejścia. Pokiwałem głową, a przez moją głowę przeszła myśl, że umówili się na podwójną randkę. Moje serce znów ścisnęło się boleśnie, ale próbowałem się pocieszyć, że jeśli to prawda, to Soo na pewno jest szczęśliwy.

- Nie musisz mi się spowiadać z tego co robisz - dodałem, marszcząc brwi. - Jesteś dorosły, a ja nie jestem twoim ojcem.

- A chciałbyś? - spytał DO, zniżając głos i przez kilka sekund patrząc mi prosto w oczy. Przełknąłem ślinę, zastanawiając się, czy on pytał o to, o czym myślałem. Niestety, mężczyzna roześmiał się po chwili. - Dziś pewnie wrócę wcześniej. Do zobaczenia!

Uśmiechnął się i wyszedł z sypialni. Po chwili opuścił mieszkanie, zamykając drzwi wyjściowe na klucz, tak jak zawsze go prosiłem. Westchnąłem, nieco zasmucony, chociaż nawet nie zdążyłem zrobić sobie nadziei.

W końcu sięgnąłem po telefon i wybrałem numer Junmyeona. Odebrał chyba w ostatniej chwili.

- Kim Jongin! Dawno nie dzwoniłeś, biedaku. - W słuchawce usłyszałem wesoły jak zwykle głos Kima. Miał w sobie coś takiego, że od razu się uśmiechałem, nawet jeśli mężczyzna na żywo był naprawdę bardzo żenujący.

- Cześć, hyung. Co u ciebie? 

Housekeeper // KaisooOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz