08.

2.6K 166 22
                                        

Dziękuję za zaglądanie tu i głosy ♥


Dzwoniłam niecierpliwie dzwonkiem do mieszkania Harry'ego już prawie minutę. Boże, człowieku, ty nie żyjesz? W końcu usłyszałam szczęk zamka.

- Cait. Cześć - powiedział szybko. - Wskakuj, zimno mi.

Posłusznie weszłam do środka i zasłoniłam oczy z okrzykiem "O Boże!". O Boże! Au, mój mózg!

- Bóg mieszkałby w willi, a nie apartamentowcu. Spokojnie, mam ręcznik - Harry był wyraźnie rozbawiony moją reakcją na to, że dopiero wewnątrz mieszkania zauważyłam, w jakim stadium nagości mi otworzył. A ubrania nie miał. Przerwałam mu... prysznic, na co wskazywały mokre włosy i kropelki wody na ramionach. Jedyną rzeczą, która dzieliła go od pełnej golizny, był ręcznik owinięty wokół jego pasa. Był w jasnym, kremowym kolorze i na początku myślałam, że Harry jest nagi. Przestraszyłam się. Nie żartuję. - Cait. Weź te ręce z oczu.

Moje ręce opadły luźno wzdłuż ciała, ale oczu nie otwierałam. Wiedziałam, że moja twarz była już różowa.

- Wstydzisz się?

Otworzyłam oczy, żeby widzieć go, kiedy będę odpierać... prawdę. W końcu ostatni facet, którego widziałam w ręczniku - pomijając Freddie'go - to Kurt. I tak, wstydziłam się patrzeć. Nie kłóciłam się. Spojrzałam w twarz Harry'ego i modliłam się w myśli, żeby przypadkiem nie przesunąć wzroku na jego tatuaże. Które są NIŻEJ. Na klacie. Nagiej, umięśnionej, seksownej klacie. Boże, chyba dostałam w łeb i tego nie pamiętam.

- Troszkę - przyznałam. Harry uśmiechnął się wesoło, pokazując dołeczki w policzkach. Zaskoczył mnie delikatnym muśnięciem mojego policzka i odszedł korytarzem. Nie chciałam, ale zerknęłam na jego smukłe plecy. Widziałam tatuaże na ramionach. - Harry, mam ważną sprawę - zawołałam.

- Sekundka. Tu jest kuchnia, jak chcesz, weź sobie coś do picia - pokazał na lewo - a ja się szybko ubiorę, żebyś się nie spaliła. Oczywiście, możesz też się rozebrać i do mnie dołączyć, ale nie sądzę, żebyś to zrobiła! - usłyszałam jego śmiech.

- Dobrze sądzisz.

Zaraz, po co ja tu byłam?! A, tak. Louis kazał mi go ściągnąć do mieszkania. Nie jestem tu po to, by patrzeć na jego ciało.

- Jestem - wszedł do kuchni w dżinsach i luźnej bokserce. - Chcesz coś do picia?

- Nie, dzięki.

- Coś się stało, że tak wpadłaś? - spytał, mierząc mnie uważnym spojrzeniem.

- Mmm... tak - kiwnęłam głową. Przybrałam nerwową minę. - Louis i Danielle pojechali z Freddie'm do Liama po... coś tam, a Niall jest w mieszkaniu i źle się czuje. - Wyraz twarzy Harry'ego zmienił się w ułamku sekundy z pogodnego na zdenerwowany. - Mieszkasz niedaleko i pomyślałam, że mi pomożesz. Nie jest bardzo chory, ale chyba potrzebuje natychmiast jechać do lekarza, a ja sama sobie nie poradzę...

- Czemu nie mówiłaś od razu? - krzyknął.

- Bo mnie zagadałeś! - odkrzyknęłam, broniąc się.

- Rany, chodźmy już - ubrał szybko buty i płaszcz, a na mokrą głowę nasunął czapkę. W ciągu paru sekund był gotowy.

- Auto jest przed wejściem - rzuciłam zdyszana, kiedy zjeżdżaliśmy windą na dół.

Harry wyskoczył z wnętrza, kiedy tylko zatrzymaliśmy się na parterze i poszedł szybko do wyjścia. Weszliśmy do auta i pojechaliśmy w stronę mieszkania Tomlinsonów. Zestresowany Harry cały czas zadawał mi pytania dotyczące stanu Nialla, dopóki na niego nie krzyknęłam, żeby mnie nie martwił jeszcze bardziej. Wjechałam na parking i zacisnęłam zęby, żeby nie wybuchnąć śmiechem, kiedy Harry wypadł z auta i popędził jak szalony w stronę windy. Pobiegłam za nim i wskoczyłam do środka tuż za nim.

✔ Partnership || h.s. & 1DOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz