34.

2.1K 141 28
                                    

Kocham, dziękuję, przepraszam za nieobecność - tak w skrócie ♥ Zapraszam na Hidden Inside i Stalkera :) a teraz uciekam sprzątać XDD


Razem z Freddiem przebywałam na placu zabaw. Znowu. Chłopiec się bawił, a ja uważnie obserwowałam jego ruchy i poczynania. Miałam na niego oko po wczorajszej nocy.

Do teraz mam dreszcze, kiedy tylko przypominam sobie o dziwnym obserwatorze. Owszem, kimkolwiek była ta osoba, nie musiała koniecznie obserwować nas. Mogło jej chodzić o kogoś innego. Jednak samo to, że patrzył na nasz budynek z miejsca, do którego nie wolno było wchodzić ze względu na różne materiały wykończeniowe, całkiem mnie wystraszyło. Dlatego nie siedziałam na ławce, wymieniając wiadomości z Harrym, ale spacerowałam, na pozór obojętnie, a w rzeczywistości zakreślając kręgi wokół Freddie'go. Dla ochrony.

Kiedy znudziły mu się zjeżdżalnie, na których go sadzałam przez niziutki wzrost, piaskownica i huśtawki, wsadziłam go do wózka i ruszyliśmy leniwie w stronę mieszkania razem z Josephem, który wrócił z kawiarenki niedaleko. Po drodze postanowiłam, że wpadniemy do niedużego sklepu, ledwo widocznego z ulicy. Natknęłam się na niego cudem. Zostawiłam wózek z boku bez obawy, że ktoś go tknie, ponieważ Jos został za zewnątrz. Trzymając Freddie'go na biodrze weszłam do środka i zabrałam koszyk. Nucąc pod nosem i zagadując chłopca wrzucałam po kolei potrzebne produkty na nasz obiad.

- Co powiesz, skarbie? - zapytałam go. - Makaron w kształcie muszelek czy rurek?

- Lulek! - Freddie wyciągnął rękę w stronę odpowiedniego opakowania.

Odłożyłam muszelki na półkę, a rurki dałam Freddie'mu. Chciał wrzucić do koszyka, ale pudełko odbiło się od boku i poleciało na ziemię. Prychnęłam, kiedy chłopiec powiedział "ups!" i zaczął się śmiać. Miałam się schylić po ten makaron - chociaż było to trudne przez koszyk i dziecko na biodrze, kiedy zobaczyłam, że ktoś je podnosi. Spojrzałam zaskoczona na osobę, która to zrobiła. Poznałam ją - a raczej jego - od razu.

Zayn Malik. Ubrany w czarne dresy i bluzę, na nosie miał okulary, a na twarzy krótki zarost.

- Proszę... - zmarszczył brwi. Patrzył na mnie dziwnie. - Och!

Chyba mnie rozpoznał ze schodów.

- Dzięki - powiedziałam uprzejmie, biorąc makaron i wrzucając go do koszyka.

Zayn podrapał się po głowie i uśmiechnął krzywo. Freddie wyciągnął do niego zaciśniętą dłoń, a Malik przybił mu żółwika. Tomlinson wybuchnął radosnym śmiechem.

- Syn? - zapytał. Zaśmiałam się i pokręciłam głową.

- Nie, ja się nim tylko opiekuję.

- To... Louisa - mruknął. Chyba nieco posmutniał. - Freddie?

Kiwnęliśmy jednocześnie głowami. Zayn otrząsnął się z rozmyślań i uniósł nieco kąciki ust.

- Chyba wiesz, ale jestem Zayn.

- Wiem - zaśmiałam się. - Jestem Caitriona. Mieszkasz tam, gdzie cię pierwszy raz zobaczyłam?

Oby nie. Nie chodzi o to, że nie lubię Zayna, bo go nie znam, ale reakcja reszty... nie wiedziałam, czy się ucieszą, czy będą raczej źli. Albo załamani, kto co woli.

- Powiedzmy - wzruszył ramionami. - Raz będę tu, raz w Los Angeles. Ale nie mów nikomu.

- Jasne. - Kiwnęłam głową.

Zayn wyglądał, jakby chciał o coś jeszcze zapytać, ale zadzwonił jego telefon. Wyciągnął go z kieszeni i odebrał, przepraszając mnie. Ruszyłam spokojnie alejką, szukając jednej rzeczy. Odwróciłam się na chwilę do tyłu. Zayn mówił coś szybko do telefonu. Pomachał mi szybko i wyszedł ze sklepu.

✔ Partnership || h.s. & 1DOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz