Oh yass, zabijecie mnie za końcówkę XDD i niedługo zmieniam okładkę! :)
- Raz! - zawołałam groźnie. Nie zareagował. - Dwa!
- Ci! - wrzasnął radośnie, kończąc moje liczenie pokracznym wypowiedzeniem liczby trzy. A potem zaczął zwiewać.
Popędziłam za nim, zaciskając zęby, byleby nie wybuchnąć śmiechem. Freddie gnał na swoich malutkich nóżkach, okrążając huśtawkę na naszym ulubionym placu zabaw. Skoczyłam i złapałam go, po czym zakręciłam się wokół własnej osi.
- Mam cię! - zaśmiałam się, a on zapiszczał.
Nagle usłyszałam dziwny dźwięk. Coś jakby... aparat? A w krzakach niedaleko nas widziałam ciemną postać z czymś w ręce. Rozejrzałam się nerwowo, sprawdzając, czy jest tu jeszcze ktoś i nasuwając mocniej okulary na oczy. Kilka dni temu Louis kazał mi je nosić, kiedy wychodzę z Freddiem. Powiedział, że znowu się zlatują chmary wścibskich paparazzich, którzy chcą... no właśnie.
Harry, Louis, Liam i Niall coś planują. Ale nie chcą nic powiedzieć. Danielle, Cheryl i Celine też nic nie wiedzą. Wiem, że Louis wstaje przed szóstą i wychodzi z domu bardzo szybko. Obstawiam, że reszta także. Danielle pracuje nad serialem. A ja mam własną pracę, czyli opiekę nad Freddiem. Wpadała do mnie często Celine. Dziewczyna Nialla jest naprawdę sympatyczną i inteligentną osobą. Świetnie się z nią gada.
Jeśli chodzi o pewnego kędzierzawego i zielonookiego chłopaka... ostatnim razem widziałam Harry'ego wtedy, kiedy u nas spał. A od tego minął już tydzień. Zadzwonił dwa razy. DWA. Rozumiem, że praca, ale Celine dość często rozmawia z Niallem, nawet wtedy, kiedy oboje mają zajęcie. Westchnęłam cicho. To wcale nie tak, że czuję się odrzucona. Właściwie mogę się do tego przyzwyczaić. Nie pierwszy raz ktoś się mną nudzi.
- Chodź - powiedziałam do Freddie'go. - Idziemy stąd.
- Nieee - zajęczał, ale położyłam palec na jego buzi i wyciągnęłam telefon z kieszeni.
Zadzwoniłam po kolesia, który w tym momencie siedział niedaleko placu, pijąc kawę. Josepha, ochroniarza Freddie'go. Kiedy powiedziałam mu, że chyba ktoś niepożądany robi nam zdjęcia, obiecał, że za minutę będzie. To nie tak, że Jos olewa swoje obowiązki. Po prostu plac zabaw jest naszpikowany kamerami i bezpieczny, dlatego mamy niepisaną umowę - on idzie na kawę, ja bawię się z Freddiem. Kiedy mamy wracać do domu, wysyłam mu wiadomość, a on wtedy wraca z kubkiem napoju dla mnie i ciastkami dla Freddie'go. Zawsze jesteśmy tu o stałej porze, dlatego czasem zamawia wcześniej, żeby szybciej przyjść. Po paru minutach zobaczyłam wysoką postać w wejściu. Joseph podszedł szybko do nas.
- Wszystko w porządku? - spytał, patrząc na mnie uważnie brązowymi oczami.
Kiwnęłam głową.
- Słyszałam tam migawki. I widziałam kogoś. - Dyskretnie pokazałam głową kierunek.
- Cholera. Chodźcie, dzieciaki.
- Nie jestem dzieciakiem! - fuknęłam.
Uśmiechnął się złośliwie.
- Jesteś młodsza o dwadzieścia lat, dla mnie jesteś dzieciakiem.
Warknęłam obrażona, na co jedynie się roześmiał. Wsadziłam małego Tomlinsona do wózka i ruszyłam naprzód, a Joseph dotrzymywał mi kroku. Z łatwością. Jego nogi były dłuższe od moich. Przy nim moje metr siedemdziesiąt pięć było pikusiem. Joseph miał prawie dwa metry wzrostu, jego biceps był grubości mojego uda - prawie - a przez opaloną skórę i ogoloną głowę sprawiał dość przerażające wrażenie. Ale było ono mylne. Jos był groźny tylko dla tych, którzy na to zasługują. Ma taki sam stosunek do ludzi, jaki oni mają do niego. Kiedy Freddie zasypiał na placu zabaw w swoim wózku, siedziałam z Josem i grałam z nim w karty. No i wypytywałam o różne rzeczy, ale cii! Dowiedziałam się, że ma żonę i małą córeczkę, Antoinette, młodszą od Freddie'go o jeden dzień. Czasem sobie żartowaliśmy, że spikniemy ich ze sobą.

CZYTASZ
✔ Partnership || h.s. & 1D
FanfictionŚcieżka mojego życia biegła równolegle do ich, a potem obie się przecięły. Lipiec 2015r - "Louis Tomlinson z One Direction zostanie ojcem?!" Wtedy poznałam "miłość mojego życia". Styczeń 2016r. - "Louis Tomlinson ma synka!" Wtedy zamieszkałam z "mi...