:)))))) uwaga, akcja gna w tym rozdziale, dziwny wyszedł. Ach. Pamiętajcie, że po burzy wychodzi słońce! Ale to od Waszych gróźb zależy, czy to nie będzie księżyc, więc..
MAM W BUNKRZE WSZYSTKO, NIE SKUSICIE MNIE CUKIERKAMI
i bardzo możliwe, że niedługo poznacie tę historię z perspektywy pewnego pięknego, zielonookiego pana. ;)
Nie wiedziałam, jakim cudem znalazłam w sobie tyle siły, by wrócić do mieszkania bez płaczu. Wybuchnęłam nim dopiero wtedy, kiedy zamknęłam za sobą drzwi. Oparłam się o drzwi i zjechałam po nich na podłogę, w stanie bliskim histerii.
Znowu. Znowu porzucona, zdradzona. Wmawiać miłość i wbić nóż w serce. Harry zachował się tak samo jak Kurt. Wplątałam palce we włosy i pociągnęłam za nie z nadzieją, że fizyczny ból choć trochę zagłuszy ten, który czułam wewnątrz siebie. Zdjęcie Harry'ego i Kendall było jak narzędzie mojej zagłady. Przez oczy do reszty ciała, wypełniając każdą komórkę bólem i rozpaczą.
Słyszałam, jak mój telefon wydaje z siebie irytujący dźwięk. Ktoś dzwonił, ale miałam to gdzieś. Jedyne, co mogłam zrobić, to siedzieć i powtarzać w myślach jedno słowo.
Głupia, głupia.
Wstałam powoli z podłogi, czując ból zdrętwiałych nóg. Nie wiedziałam, ile siedziałam na podłodze i nie obchodziło mnie to. Poszłam do salonu. Nie byłabym w stanie patrzeć na łóżko w sypialni. Usiadłam na kanapie i po prostu patrzyłam na wyświetlacz. Moje łzy kapały na dywan.
Dzwonił Louis.
Danielle.
Louis.
Sheila.
Louis setny raz.
Sheila.
Harry... o nie.
Pani Pike.
Mój palec ruszył sam z siebie. Odebrałam telefon. Dlaczego od niej? Dlaczego odebrałam telefon od kobiety, którą znałam zaledwie dzień, a nie od osób, które znałam?
Bo nie chciałam, żeby Harry jeszcze raz zadzwonił. Bo mogłabym wtedy odebrać.
- Halo? - wyszeptałam.
- Caitriono... - po moim głosie rozpoznała, co się święciło - nie płacz.
- Nie płaczę - skłamałam, a zaraz potem pociągnęłam nosem.
- Jesteś sama? - zapytała pani Janine.
- Tak.
- Zabierz jakieś rzeczy i jedź do kogoś, masz być w towarzystwie. - Kiwnęłam głową, a potem zaśmiałam słabo uświadamiając sobie, że przecież nie mogła mnie zobaczyć. - WSTAŃ! - krzyknęła nieoczekiwanie, a ja podskoczyłam. - Nie wolno ci być samej.
- Ja... - zawiesiłam się na moment. - Dobrze. - Uświadomiłam sobie, że pani Pike ma rację. Przypomniałam sobie, kto mnie pocieszał kilka miesięcy temu. - Zadzwonię do kogoś i pójdę tam.
- Wspaniale. Jak będziesz w stanie, przyjdź do mnie.
- Dobrze - powtórzyłam bezmyślnie.
Rozłączyłam się i poszłam do pokoju, ocierając policzki rękawem swetra. Po drodze wybrałam numer Sheili. Dostałam mały cel i na nim się skupiłam.
- Boże, Cait, widziałam...
- To nie jest istotne - przerwałam jej. Nie chciałam tego słuchać. - Mogłabym... mogłabym się u ciebie zatrzymać?
CZYTASZ
✔ Partnership || h.s. & 1D
FanficŚcieżka mojego życia biegła równolegle do ich, a potem obie się przecięły. Lipiec 2015r - "Louis Tomlinson z One Direction zostanie ojcem?!" Wtedy poznałam "miłość mojego życia". Styczeń 2016r. - "Louis Tomlinson ma synka!" Wtedy zamieszkałam z "mi...