16. (2/2)

2.2K 170 38
                                    

Piosenka? :)


Nerwowo poprawiłam sukienkę przed lustrem. Kiedy mierzyłam ją u Sheili, wydawała się idealna. A teraz? Dobrze wygląda? Ta zmarszczka już tu była? A czy te buty na pewno pasują? Włosy! Dobrze mam ułożone?

Dzwonek do drzwi. O cholera. Gdzie mój telefon? Klucze?! Torebka!

Ok, są. Podeszłam na drżących nogach do drzwi. Nie ubierałam szpilek, bo... nie. Miałam 175 centymetrów wzrostu, nie chcę być wyższa od Harry'ego. Otworzyłam drzwi. Harry wzniósł oczy do góry.

- No w końcu, myślałem, że... Jezu. - Spojrzał na mnie z szokiem na twarzy.

- Co? - spytałam zaskoczona. - Coś nie tak?

- Nie! Jezu! Znaczy... rany, wyglądasz... cudownie. - Harry zaczął się jąkać.

Poczułam ciepło na twarzy.

- Dziękuję - powiedziałam niepewnie. - Ty też.

Harry posłał mi uśmiech, nadal wpatrując się we mnie z... podziwem? Zachwytem? Był ubrany w ciemnoszarą koszulę i czarne spodnie, na to miał narzucony czarny płaszcz.

- Idziemy? - spytałam.

Harry drgnął.

- Jasne.

Zabrałam płaszcz i torebkę, po czym wyszliśmy z mieszkania. Zamknęłam drzwi, a Harry wyciągnął do mnie szarmancko ramię. Zaśmiałam się i je ujęłam. Otwierał przede mną każde drzwi, w tym te do auta. W samochodzie zajął mnie rozmową. I nawet to, że mój telefon cały czas wibrował, pokazując kolejne nieodebrane połączenia od mamy, nie psuło mi humoru.

Zawiózł mnie do pięknej, eleganckiej restauracji w centrum. Uświadomiłam sobie, że na miejsce w tej restauracji trzeba długo czekać. A my tak po prostu weszliśmy. Oddaliśmy nakrycia hostessie. Zaprowadzono nas do stolika stojącego niedaleko wejścia, osłonionego od innych rozłożystymi roślinami w doniczkach. Harry odsunął mi krzesło, a ja uśmiechnęłam się do niego nieśmiało i usiadłam.

- Więc... - przeglądaliśmy menu, zerkając na siebie. - Nie lubisz ryb.

- Nie - pokręciłam głową. - Kurczaka uwielbiam.

- Ja też - wyciągnął pięść. Przybiłam mu żółwika na oczach zaskoczonego kelnera.

Szybko złożyliśmy zamówienie, a kiedy kelner odszedł, parsknęliśmy śmiechem.

- Ta jego mina - chichotałam.

- "Boże, gdzie ja pracuję!" - zakpił Harry.

- Przestań, bo się rozłożę na tym stole ze śmiechu. - Sięgnęłam po szklankę z wodą.

- Możesz się rozłożyć, ale raczej na osobności - Harry posłał mi uśmieszek świadczący o brudnych myślach, a ja wyplułam wodę z powrotem do szklanki.

- Chryste.

- Żartowałem - uniósł ręce do góry.

Uniosłam brew.

- Serio? - spytałam rozbawiona.

Pokręcił głową.

- Tak szczerze, to nie.

O. Nagle zrobiło się dziwnie. Nerwowo rozejrzałam się po restauracji. Poczułam, jak ręka Harry'ego zakrywa moją, leżącą na stoliku.

- Harry... jak długo trzeba czekać na stolik tu? - wypaliłam.

Chłopak poróżowiał na twarzy.

- Rany - wymamrotał.

- Jak długo?

- Dość długo. Chyba że masz znajomości - przyznał.

Wykorzystał swoje znajomości po to, by mnie tu zabrać. Miałam ochotę się na niego rzucić i go przytulić, ale nie chciałam tak przy wszystkich.

- Cait... - spojrzałam na niego, a on kontynuował. - Zadam ci pytanie, na które chyba znam odpowiedź, ale...

- Pytaj - uśmiechnęłam się lekko. Czułam przyjemne ciepło.

- Jesteś dziewicą, tak?

Otworzyłam szeroko oczy, podkreślone czarną kredką i tuszem.

- Co?

- Kiedy mi opowiadałaś o swoim chłopaku, mówiłaś, że zdradzał cię, bo nie uprawialiście...

- Stop - przerwałam mu.

- Jeśli nie spodobało ci się pytanie... - powiedział skruszony Harry.

- Nie spodobało. - Zabrałam drżącą dłoń spod jego dłoni i spuściłam wzrok.

- Przepraszam - wyszeptał. Kiwnęłam głową. Sięgnęłam po telefon i zobaczyłam powiadomienia. Nieodebrane połączenia. I wiadomość. Od mamy. Mimo zablokowanego ekranu zobaczyłam początek wiadomości: "Kurt jest u mnie, masz przy..."

Wyłączyłam telefon, czując łzy w oczach. Dlaczego zawsze, kiedy już mi się układa, dzieje się coś, co niszczy tak wiele? Zamrugałam, odpędzając je.

- Cait? - Harry nachylił się ku mnie nad stolikiem.

- Przepraszam - wymamrotałam.

Poczułam się osaczona. Musiałam wyjść. Jak najszybciej. Wstałam i szybko skierowałam się ku wyjściu. Nie miałam płaszcza i już po kilku chwilach tego żałowałam. Zaczęło padać. Moje balerinki nieco się ślizgały, ale szłam szybko przed siebie. Nie wiedziałam, gdzie, po prostu szłam.

- Cait! - wołanie przebiło szum deszczu. - Czekaj!

Nie zatrzymałam się, ale Harry i tak mnie dopędził. Miał mój płaszcz i torebkę. Nałożył na mnie okrycie. Spuściłam głowę, nie chciałam, żeby patrzył na moją twarz. Wiedziałam, że kredka i tusz już są na moich policzkach dzięki deszczowi. Staliśmy oboje na chodniku, moknąc jak dwoje idiotów.

- Cait - dotknął mojej brody i podniósł moją twarz do góry. Delikatnie otarł moje policzki.

Wiedziałam, że widział czerwone od łez oczy.

- Ona?

Kiwnęłam bez słowa głową.

- Przepraszam, ale... muszę iść - wychrypiałam.

Szybko się obróciłam i ruszyłam w kompletnie obojętnym dla mnie kierunku.

- Cholera - usłyszałam obok mnie. Zatrzymałam się, kiedy Harry zablokował mi drogę. - Do trzech razy sztuka. - Powiedział.

A po wypowiedzeniu tych słów ujął moją twarz w dłonie i zbliżył się, przykładając swoje usta, mokre od deszczu, do moich.


Macie, pykło! :D nie mogłam się doczekać!

✔ Partnership || h.s. & 1DOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz