41.

2.1K 131 14
                                    

Naprawdę przepraszam za ten czas bez rozdziału. Ale ciężko mi pisać Partnership ze świadomością, że niedługo może być koniec. Całość będzie miała ponad 50 rozdziałów, ale mniej niż 60. Chyba że będę przedłużać jakimiś pierdołami, żeby się nacieszyć Harrym i Cait. 

Dobra,  nie psujmy humorów. Bardzo dziękuję za Wasze opinie pod ostatnim rozdziałem, uwielbiam je czytać! Rozdział sweet, nic nie zapowiada dram... Hehe. Miłego czytania. Pobawimy się w jakąś wielką drużynę super ludzi? 

#PartnershipPL - co powiecie na twittera? :D 


Był późny wieczór, w przestronnym mieszkaniu wszystkie światła były zgaszone. Jedynym źródłem jakiejkolwiek jasności był wielki telewizor na ścianie.

Ułożyłam się wygodniej na klatce piersiowej Harry'ego i poprawiłam miękki koc, którym oboje byliśmy przykryci. Leżeliśmy na kanapie z popcornem - no a z czym innym, żelki zjedliśmy po południu - i dzbankiem herbaty, oglądając "Titanica". Nie miałam pojęcia, który raz. Niespecjalnie lubiłam ten film. Kiedyś. Obejrzałam go raz, może dwa, zawsze z tatą. A tutaj Harry włączał mi go codziennie. Bo powiedziałam mu o tym, że średnio mi się podoba romans i katastrofa zawarte w tym filmie.

Wczoraj pierwszy raz zaczęłam płakać na końcówce. A wszystko PRZEZ NIEGO. Potwór. Miał na mnie jeszcze używanie, wyśmiewając moje pociąganie nosem. Ale sama widziałam, że jego oczy podejrzanie błyszczały. I były szkliste. Ha!

- Wyłącz - powiedziałam, kiedy Rose i Jack wypłynęli na powierzchnię w otoczeniu krzyczących ludzi. - Harry, wyłącz to, proszę.

Nie uśmiechało mi się ponowne płakanie.

- No przecież mam tu spory zapas chusteczek, bekso - zakpił. Mimo półmroku widziałam w jego oczach złośliwe błyski.

Uniosłam się i uklękłam, chcąc wyłączyć telewizor. Oczywiście wykorzystałam okazję i przyłożyłam łokciem w jego żebro. Harry syknął i pomasował je, obrzucając mnie morderczym spojrzeniem. Nie na serio, jesteśmy parą jednorożców żywiącą się miłością, oczywiście.

- W takim tempie będziesz musiała zakładać mi gips i opiekować się mną - pogroził mi.

- Nie umiem zakładać gipsu, umrzesz na źle zrośniętą kość.

- Nauczysz się szacunku!

- Ach, i jestem po pedagogice, nie pielęgniarstwie. Chyba że uważasz się za duże dziecko... - Położyłam palec na ustach i uśmiechnęłam się złośliwie.

- Zołza. - Połaskotał mnie, a ja pisnęłam i przypadkowo na niego opadłam. Harry oplótł mnie ramionami, nucąc zadowolony "We are the champions".

- Pamiętaj, że ta zołza może dosięgnąć do pewnej części twojego ciała kolanem - powiedziałam na pozór żartobliwym tonem.

- Pamiętaj, co doprowadza cię do krzyku tak, jak ta część ciała - odparł zadowolony. Ukryłam nagle rozgrzaną twarz w jego szyi, śmiejąc się. Dźgnęłam go palcem w żebra. Harry roześmiał się i pocałował mnie w skroń. - No chodź, spać mi się chce, tobie pewnie też.

- Zaniesiesz mnie? - zapytałam, czując się przyjemnie rozleniwiona, kiedy gładził mnie po plecach.

- Co oferujesz w zamian?

Westchnęłam. Znowu to samo.

- Śniadanie.

- Podane na sobie?

- Jak tylko chcesz.

***

Jęknęłam chrypliwie, słysząc dźwięk telefonu. Blisko mojej głowy. Zakryłam się poduszką i starałam się to zignorować. W końcu to nie był mój telefon, a Harry'ego. To ON będzie odbierał jakiekolwiek połączenia z rana, kiedy próbowałam spać. Czułam, jak Styles wygina się obok mnie, żeby zabrać dzwoniącą cholerę z szafki, a po sekundzie w końcu odebrał połączenie. Nareszcie.

✔ Partnership || h.s. & 1DOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz