Rozdział 15~Wilcze zasady~

2.6K 202 8
                                    

Zobaczyłam jak Dean uśmiecha się szeroko. Wstał gwałtownie i podniósł mnie na swoich muskularnych ramionach, tak jak nosi się pannę młodą. Okręcił się wokół siebie sprawiając że moja poszarpana i poplamiona jego krwią sukienka zafalowała energicznie w powietrzu. W odróżnieniu od tego kiedy to podnosił mnie Agi Dotyk Deana nie był wcale tak krępujący. Wiedziałam że był naprawdę szczęśliwy. Jego brązowe oczy zmalały od szczerego uśmiechu a usta wydłużyły się ukazując śnieżno białe zęby.

- Wiedziałem że mi uwierzysz, Nie jesteś taka jak inni....- Oświadczył ostrożnie stawiając mnie na ziemi.
- Czyli były jakieś osoby przede mną, którym zdecydowałeś się o tym opowiedzieć?- spytałam i zaraz tego pożałowałam bo twarz lupusa znowu zbladła a oczy przestały się świecić.

- Można tak powiedzieć, oczywiście nie każdy człowiek reaguje tak samo jak ty. Ludziom, którym o tym powiedziałem było 3 łącznie z tobą. Pierwszy był mój przyjaciel Nick z Meksyku, z którym znałem się bardzo długo, Myślałem że zareaguje normalnie, ale on uznał że zwariowałem.... Chciał mnie wysłać do psychiatry, więc pokazałem mu parę sztuczek. Przez pierwsze dwa tygodnie odczuwał wielki respekt mieszany z strachem. On najzwyczajniej na świecie się mnie bał.  Ale kiedy już przywykł zaczął wykorzystywać mój dar do swoich celów. Pochodził z biednej rodziny, i chciał zarabiać na lewo, żeby odciążyć rodzinę. Tylko dla tego mu pomagałem, ale kiedy doszło co do czego i wpadliśmy na jednej akcji on zwinął mój motor i odjechał z nim i z pieniędzmi, które zdobyliśmy do Kanady.

- To musiał być duży szok...- przyznałam - A kim była druga osoba

- Pensylwania, miała na imię Della. Widziała jak się przemieniam. To była zwykła dziewczyna ze szkoły chodziła do równoległej klasy. Kiedy mnie zobaczyła uciekła z piskiem, Złapałem ją, i starałem się wytłumaczyć, ale ona wcale nie chciała słuchać, więc postanowiłem pozwolić jej o tym zapomnieć, ale dla pewności przeprowadziliśmy się tutaj

- Widzę że dużo razy się przeprowadzaliście...- westchnęłam - ale jak to pozwoliłeś jej zapomnieć o tym ? Myślisz że zapomni jak widziała że ze zwykłego chłopka powstaje wilk prawie tak wielki jak stojący człowiek ? Uwierz mi na słowo ja nie zapomnę...

- I tu zaczyna się kolejna ważna rzecz, o której nie przeczytasz w książkach od biologij- odparł aroganckim tonem typowym dla Deana - Każdy wilkołak ma w sobie pewien dar, który przypisuje go do grópy o określonej umiejętności. Istnieje wiele darów, ale nie będę ci ich wszystkich  opisywał. Opowiem ci tylko o darach mojej siostry i brata

- Oni też są wilkami ?- wykrztusiłam czując jak olbrzymia pętla zaciska się wokół mojego gardła. Bryan był tak wściekły na to, że Dean zbyt często spotyka się ze mną, teraz to zrozumiałam

- Oczywiście!- rzekł oburzony- Takie rzeczy zwykle są dziedziczne, tak jak z wampirami, elfami i innymi stworzeniami magicznymi

- Ok, może trochę za dużo świata paranormalnego naraz jak dla mnie- prychnęła starając się poukładać w głowie wszystkie elementy układanki

- Wiem, przepraszam. Zacznijmy od tych darów - powiedział pocierając grzbietem dłoni o moją rękę- Bryan należy do wąchaczy. To całkiem przydatna umiejętność. Mój brat potrafi wytropić wszystko, poczynając od polnej myszy aż do stada wilków. Nauczył się też maskować zapachy, przez co łatwiej nam uciec, kiedy wroga wataha nas goni

- Czemu ktoś chciałby was gonić?- spytałam zaglądając prosto w oczy Lupusa

- W latach 80 zeszłego wieku bardzo popularnym darem był dar zmieniacza. Polegało to mniej więcej na tym, że wilk który ugryzł człowieka mógł go przemienić w całkiem niekontrolowany sposób w wilkokrwistego. Kiedy jest się wilkiem czystej krwi, tak jak ja. Przydzielanie darów odbywa się na drodze czystej genetyki. Jeśli w mojej rodzinie był jakiś wąchacz wiadomo było że za niedługo również się pojawi. Tak drogą eliminacji można ustalić jaki dar będzie miało dziecko Tyle że przy podziale darów nie szło tak po myśli jak można się było spodziewać. Każdy dostawał to, co w krwi nosiła osoba zmieniająca. Często były to bardzo złe i mroczne dary. Ministerstwo świata magicznego postanowiło wyłapać wszystkich zmieniaczy. Zabili ich, ale wiele ludzi ocalało po przez geny. Kiedy ministerstwo zrozumiało swój i zniosło polowania na zmieniaczy, ale było już za późno. Było tak mało zmieniających że dziko żyjące gangi teraz zabijają całe rodziny by dobrać się do zmieniacza.

- To straszne. Porywać ludzi z ich własnego domu - pisnęłam a moje słowa nie mogły wyrazić obrzydzenia jakie czułam do tych gangów- Czy u ciebie ktoś jest zmieniaczem ?

-Tak, Glimmer odziedziczyła to po naszej prababci. Rodzice od razu wiedzieli że to jej przypadnie ten dar. Uciekli razem z nami z Kolorado kilka miesięcy po jej narodzinach, po tym jak pierwszy człowiek przyszedł do naszego domu i proponował grube miliony za noworodka, który w przyszłości  miał stać się wyszkoloną maszynką do robienia  nowych członków gangu. Ich działanie jest proste. Najpierw łapią zmieniacza, potem szkolą go i zastraszają tak by nie uciekł od nich. następnie wypuszczają takiego na wolność i każą ugryźć daną osobę. Na koniec wyciągają pomocną dłoń do takiej biednej duszyczki i nagle zaczynają dawać jej rozkazy.

- Twoi rodzice dobrze zrobili że jej nie oddali- uśmiechnęłam się blado

- Stracili przez to życie, Kiedy Glimmer miała 3 latka ktoś wdarł się do mojego domu. Ojciec zamknął mnie i Bryana w piwnicy a sam pobiegł na górę prosto do pokoju Glimmer.Słyszałem cały przebieg bitwy. Krzyk matki, płacz Glimmer. I ten huk pistoletu. Kiedy wydostaliśmy się z piwnicy było po wszystkim. Ojciec leżał obok kołyski jeszcze jako wilk. Matka wtuliła się w jego sierść i ostatkiem sił czołgała się w stronę jego pyska, Wokół nich leżało z 4 mężczyzn uzbrojonych w broń przeciw wilkołakom. Zabrałem 3 spluwy. Bryan wziął na ręce Glimmer. Mama była już bardzo słaba ale zdążyła tylko powiedzieć." Opiekujcie się siostrą. Kocham was wszystkich " i wyzionęła ducha, Wiesz to było trochę straszne, widok jej otwartych oczu. Byliśmy na to za mali.

- Bardzo mi przykro że umarli - powiedziałam łamiąc wszystkie zasady logiki i wtuliłam się w tors Deana. Był znacznie lepiej umięśniony nisz Augustus. Spojrzałam na jego twarz.

- Stare dzieje -Posłał mi zimny uśmiech i odparł opierając głowę o  moją.- Muszę ci jeszcze powiedzieć, jaki ja mam dar. A więc jestem Czytającym, i nie chodzi tutaj o książki czy coś w tym stylu, ja po prostu potrafię odczytać emocje ludzi. Czasem nawet potrafię zmienić lub wpłynąć na decyzje podejmowane przez człowieka.

Nagle to do mnie dotarło. Czemu ja nie uciekam, Przecież siedzę łeb w łeb z najgorszym potworem, Przecież każdy by uciekał. A może to Dean trzymał mnie tutaj przymusowo? Może to on sprawiał że nie czułam lenku. Szybko wstałam i spojrzałam na niego ze śmiertelną powagą

- Czy kiedykolwiek w życiu  zmieniałeś moje myśli ?

I w tym momencie zapadła głucha cisza.



Sekrety LupusaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz