Rozdział 53~Wyprawa~

1K 117 0
                                    

Nachyliłam się by pomóc Deanowi wstać. Chłopak wyglądał straszne, momentalnie przybrał kolor kredy, a jego ciało zlał zimny pot. Oddychał ciężko, chrapliwie. Pomimo tego, że nie do końca wiedziałam co mam zrobić podjęłam ostateczny wysiłek. Wsunęłam się w szczelinę pomiędzy jego prawym ramieniem i dźwignęłam go na nogi.

- Oddychaj- powiedziałam bo nic innego nie przyszło mi do głowy - spokojnie.

Czułam się źle, że pokłóciłam się z Glimmer tuż przed tym kiedy zniknęła. Miałam cholerny mętlik w głowie, z resztą podobnie jak my wszyscy. Rozejrzałam się po pokoju Bryan, dalej stal w miejscu i szczerze mówiąc też nie wyglądał najlepiej. Miał dłonie zaplecione na karku i spacerował raz w tą, raz w tamtą.

- Clary już wie ?- spytałam, ale to jakby grochem o ścianę. Chłopak wcale nie zamierzał mi odpowiedzieć.

I w zasadzie nie musiał, bo po niespełna minucie w pokoju pojawiła się jego dziewczyna.

- Nigdzie jej nie ma - wysapała- przebiegłam całą okolicę, ale jej tam nie ma.

- Sprawdziłem jej pokój - wybełkotał Bryan z pustym spojrzeniem utkwionym w podłodze - Nie ma tam żadnych śladów włamania- Albo znała sprawcę, albo sama uciekła przez otwarte okno.

- Myślisz, że mogłaby uciec? Nie miała powodu, nawet ja nie byłam dla niej aż tak uciążliwa - odparłam.

- Ale kto chciałby ją porwać?- spytała się - Musiała go dobrze znać, nie była na tyle nie ostrożna, żeby otwierać nieznajomym. Mogła ją porwać ta sama osoba, co twoją mamę

Nagle wszystko złożyło się w jedną całość.

sierść na sofie i ślady pazurów, Dobrze znana osoba, stojąca pod oknem pokoju młodej dziewczyny....

- Wiem kto za tym wszystkim stoi - odpowiedziałam uderzając w blat szafki nocnej - To Wes

Wszyscy wstrzymali powietrze

- Musiał namówić jakiegoś wilka na porwanie mojej mamy, a sam wybrał się do Glimmer i ją omamił - spostrzegła Clary

- Trzeba jak najszybciej zorganizować wyprawę- powiedział Dean - wracamy do wioski wilków...

***

- Idę zwami - oświadczyłam kiedy wszyscy się pakowali

- Nie możesz - odprawił mnie Dean

- Ale ja muszę, tam może być moja mama - zaprotestowałam, lecz nie zdało się to na nic.

Twarz Deana pochmurniała, Widziałam w niej setki, może miliony sprzecznych myśli, które toczyły ze sobą katorżniczą walk. W końcu patrząc mi nadal w oczy złapał mnie mocno za ramie, z taką siłą, że aż jęknęłam bardziej z zaskoczenia niż bólu. Chłopak zaciągnął mnie do innego pokoju. Z trzaskiem zamknął drzwi i z powrotem spojrzał na mnie, tym razem widziałam w nim paniczną rozpacz, małego Deana Lupusa, który zawsze w nim siedział, ale nie potrafił się przebić przez grubą skorupę odpowiedzialności i odwagi, ale teraz to nie miało znaczenia. Lupus pokazał mi swoją prawdziwą twarz, i ta twarz świadczyła o tym, że jest na skraju załamania nerwowego.

- Zrozum Emm- zaczął niepewnie trzymając dłonie na moich ramionach - Nie mogę pozwolić ci tam iść, To zbyt niebezpieczne... Nie mogę cie ponownie stracić, przecież przed chwilą cię odzyskałem- Jego dotyk sprawiał, że zrobiło mi się gorąco, a po moim ciele wędrowały przyjemne prądy

Moje myśli wypełniła przyjemna pustka, W zasadzie poco mam tam iść, nie jestem wilkiem, nie poradzę sobie z walką, Nie jestem doświadczona

- Przestań - powiedziałam odpychając jego dłonie, kiedy przestał mnie dotykać znikły prądy,i ciepło , pojawiło się realne myślenie - Mówiłeś, że już nigdy nie będziesz próbował namieszać mi w głowie!- krzyknęłam na niego.

- Poczułaś to?- spytał zdziwiony - Wszystko okej ?

- Po prostu nauczyłam się rozpoznawać kiedy robisz te swoje dziwaczne sztuczki - odparłam dalej podejrzliwie patrząc na jego ręce - Z resztą nie obchodzi mnie to, Wracając do tematu pojadę nie ważne czy tego chcesz czy nie - fuknęłam na niego

- Już ci mówiłem, nie mogę cię stracić! - w jego głosie słychać było wielką troskę

- Na litość boską Dean, Nigdy mnie nie stracisz!- Krzyczałam jak opętana - Proszę daj mi szansę, chcę wiedzieć czy ona żyję, ja nie zabraniam ci szukać siostry

- No dobrze - dał za wygraną, ale wiedziałam, że dalej nie jest do tego przekonany- Ale trzymasz się mnie, nie odchodzisz, Jeśli dojdzie do jakiejś bójki nie bierzesz w niej udziału zrozumiano ?

- Tak - powiedziałam nie zważając na jego słowa. Nareszcie pojawiło się światełko w tunelu.

***

Ok wielki maraton "Sekretów Lupusa " uważam za otwarty...

Sprzedam wam kolejny rozdział za 5 gwiazdek

po uzyskaniu tego wyniku od razu pojawi się kolejny rozdział  

Sekrety LupusaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz