Rozdział 44~Bolesne uderzenie ~

1.2K 95 16
                                    

Uwaga!!!

rozdział może spowodować że w waszych mózgach powstanie zamęt i pustka, będziecie bić się z myślami i rwać włosy z głowy, przed przeczytaniem tego rozdziału skonsultuj się z psychologiem lub farmaceutą, gdyż każde przeczytane słowo  może skutkować całkowitym rozbiciem mózgowym 

czytacie na własne ryzyko :)


W pokoju nagle zrobiło się duszno, Powietrze stało się gęste, podobnie jak towarzysząca temu atmosfera. Wes nie ukrywał zdziwienia obecnością Deana. W pewnej chwili poczułam się tak, jakbym umarła w środku i zostawiła po sobie jedynie pustą skorupę 

- Bella mówiła mi że widziała was obściskujących się w namiocie Alfy, ale nie chciałem jej wierzyć, nie chciałem wierzyć że byłabyś do tego zdolna, ale jednak zdradzasz mnie i to jeszcze z nim- mówił wszystkie słowa z śmiertelną powagą na ustach, a ja czułam się potwornie, miał racje... zdradziłam go, a przecież do nie dawna myślałam, że jest jedyną osobą, jaką kocham ponad wszystko i wszystkich, co mnie oślepiło, żeby dać uwieść się Wesowi ?

Dean trzymał nieco wyższego rywala za kark, z taką siłą, że spokojnie mógłby połamać kręgi zwykłemu człowiekowi, ale Wes nie był zwykły, był wilkiem, Jego oczy również poczerwieniały, i już po chwili chwycił go za ramie i powalił na ziemię. Tamten z całej siły ścisnął go za gardło i nie puszczał aż rywal zrobił się fioletowy. Obserwowałam tą całą szamotaninę. Chłopcy wylecieli na zewnątrz, i wtedy nie miałam wyjścia pobiegłam za nimi. Na panował półmrok. Mieli dość dużo placu, wiec ustawili się po przeciwnych stronach wydeptanej trawy i przybrali pozycje gotowe do ataku. Pierwszy zmienił się Dean jego czarny grzbiet lśnił w świetle słabego księżyca. Potem Pojawił się i biały wilki. Krzyczałam, ale oba wilki wyszczerzyły już kły i rzuciły się do gardeł. Warcząc kłapiąc i zawodząc targali sobą po ziemi. Zaczął padać ulewny deszcz, ale to ich nie powstrzymało. dalej toczyli zawziętą walkę, ale wiedziałam, że wokół gromadzą się ludzie. Mój krzyk tłumiły odgłosy dwóch wilków, Kiedy w końcu odzyskałam świadomość tego co się dzieje, i gdy zobaczyłam rany na obu umięśnionych wilczych ciałach, kiedy poczułam metaliczny zapach krwi. Wkroczyłam pomiędzy nich. chciałam rozdzielić potężne cielska, ale biały wilk uderzył we mnie łbem i sprawił, że odleciałam do tyłu boleśnie lądując na plecach, poczułam ostry piekący ból na prawym pliczku, już wiedziałam, że Wes zostawił na mnie ślady swoich pazurów. 

Zmrużyłam oczy i przez chwile straciłam zupełnie widoczność, jednak kiedy mroczki mnie opuściły zobaczyłam jak Dean stoi w ludzkiej postaci nad kajającym się białym stworem. Dean nie był tak mocno ranny jak jego przeciwnik, Deszcz zmył już z niego całe błoto i krew. Publiczność przyglądała się ze zdziwieniem swojemu alfie, który okazał uległość innemu samcowi. Wstałam i chwiejnym krokiem podeszłam do Deana. Pod wpływem buzującej we mnie adrenaliny zarzuciłam mu ramiona na szyję.

- Przepraszam - wszeptałam, i byłam gotowa poczuć jego miękkie dłonie na tali, ale on nie odwzajemnił uścisku patrzył na białego wilczura i ciężko dyszał odsunęłam się od niego, ale dłonie dalej zaplecione miałam na jego karku. Posłałam mu niezrozumiałe spojrzenie. 

Odwrócił się do mnie i zobaczyłam, że jego oczy są pełne łez. 

- Nie myśl, że ci wybaczyłem. Biłem się nie o ciebie, ale o honor mojej siostry, a ciebie uratowałem przed Wesem tylko dlatego, że kiedyś łączyło nas coś wyjątkowego, właśnie łączyło, bo już nie łączy- Odepchnął mnie lekko a ja poczułam, że również płaczę... Wyruszam z rodziną w dalszą drogę. Tobie też radzę uciec. Wes potajemnie zażywał dotyk księżyca, dowiedziałem się tego od Alis. Ześwirował... kiedy odzyska siły może próbować cię zabić. Nasze drogi maleńka właśnie rozbiegły się na dwie inne powodzenia. 

- Co tu się dzieję- zapiszczała Gilmmer i już chciała podpiec do Wesa, ale Zatrzymał ją Dean i myślami przekazał jej prawdę, bo spojrzała z niedowierzaniem najpierw na niego, a potem na mnie, jej oczodoły wypełniły się łzami i gniewem, nie tylko do niego ale też do mnie, nie dziwiłam jej się - To niemożliwe - szepnęła i pozwoliła, by brat oparł się na jej ramieniu i odprowadził ją do Bryana, który wszystko widział. On z kolei zabrał siostrę spod ramienia młodego Lupusa. Ludzie powoi się rozchodzili, a kiedy zostaliśmy sami Dean odwrócił się do mnie i powiedział :

-A i jeszcze jedno... Jeśli myślałaś, że ja i Bella mamy romans, to musisz wiedzieć, że tak naprawdę Bella starała się mi pomóc wyjść z nałogu... nie mieliśmy romansu..żegnaj - i po prostu sobie poszedł, a ja uświadomiłam sobie, co tak naprawdę zrobiłam, co straciłam i jakim człowiekiem się przez to stałam. Dobrze, że padał deszcz. Krople spływające po moich policzkach całkowicie maskowały łzy bólu

***

NO I JAK ? CZY TEN ROZDZIAŁ ZNÓW NAMIESZAŁ WAM W GŁOWACH ?

ZA KIM JESTEŚCIE 

TIM WES vs TIM DEAN 

PISZCIE W KOMENTARZACH

pozdrawiam! ~ Ola 

ps na górze macie Sey Something tłumaczenie pl warte obejrzenia 

Sekrety LupusaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz