Następnego dnia padało. Gruby, ziarnisty deszcz bębnił o szyby. Podczas biologi obserwowałam, jak duże krople wody osadzały się na szybie, a potem powoli spływały po szklanej powierzchni. W pewnym momencie poczułam się sama. Zignorowałam głos nauczyciela. Poczułam że poszczególne osoby z ławek przestały mieć dla mnie jakiekolwiek znaczenie. Słyszałam teraz tylko szum własnego serca. Jego cichy pul był niemalże identyczny jak tykanie zegara. Podniosłam głowę by na niego spojrzeć i wtedy moim oczom ukazał się Dean. Wpatrywał się we mnie z wielkim skupieniem. Od dzisiejszego ranka zachowywał się dość dziwacznie. Wcześniej rozmawiał ze mną i na każdej lekcji mnie zaczepiał. Teraz siadał daleko z tyłu. Zazwyczaj w ławkach w których mógł mieć mnie na oku, tak jak teraz. Widać było, że jest zdenerwowany. Miętolił jakąś kartkę, nie odrywając ode mnie swoich karmelkowych oczu. Czekał na dzwonek, pragnął go. Spojrzałam na zegarek. "Jeszcze minuta"- pomyślałam powoli pakując książki. Bezwładnie mój wzrok powędrował w stronę Lupusa. Tak to był na prawdę nieziemsko przystojny koleś. Jego mocno zarysowana szczęka była wprost idealna w połączeniu z malinowymi ustami. Dzwonek, który rozbrzmiał wyrwał mnie z osłupienia. Wstałam powoli. Usłyszałam świst. Deanowi najwyraźniej bardzo się spieszyło, ponieważ szybko zerwał się na obie nogi i wybiegł z klasy, na co nasz pan od biologi syknął zaczął mówić o tym jak ważne jest aby słuchać wykładów do końca i takie tam. Ja jednak dalej patrzyłam się na miejsce gdzie przed chwilą siedział Dean. Zostawił swój podręcznik. Na początku pomyślałam, że jest mi to obojętne, ale kiedy tylko profesor skończył soją pogaduszkę podeszłam do ławki mojego nowego sąsiada i postanowiłam mu oddać książkę. Szłam właśnie na 3 piętro kiedy moim oczom ukazał się Dean. Szedł w towarzystwie. jakiegoś równie wysokiego chłopaka o równie ciemnych oczach i włosach. Obaj byli bardzo spięci i zmierzali prosto do ubikacji dla mężczyzn. Nie wiem co mnie podkusiło ale poszłam za nimi. Starałam się pozostać niezauważona. Kiedy weszli do sierotka uświadomiłam sobie jak głupią rzecz robię. Stoję przed męskim WC tylko po to by poczekać aż mój znajomy spełni swoją potrzebę fizjologiczną. "No co to to nie "- skarciłam się i już miałam odchodzić kiedy usłyszałam głos jednego z nich:
- Mówiłem ci że Richmond to nie jest dobry pomysł
- Nie mieliśmy innego wyjścia - powiedział błagalnym tonem Dean
- Mielibyśmy jakieś wyjście, gdybyś nie spoufalał się tak z wszystkimi - warknął nieznajomy
- To nie moja wina chciałem dobrze - odpowiedział Lupus, a po jego głosie mogłam spokojnie wnioskować że gdyby mógł uderzył by swojego rozmówce w twarz.
- Chciałeś dobrze, ale wyszło jak zawsze, Nie muszę ci już wyliczać ile razy przeprowadziliśmy się z powodu twojej lekkomyślności. Ile razy pomyślałeś o bezpieczeństwu Glimmer, zanim odstawiłeś taką szopkę. Ile razy dobrze przemyślałeś swoją decyzję zanim zaufałeś jakiemuś człowiekowi? Odpowiedź brzmi nigdy Dean ty nigdy nie myślisz. Widzę tego objawy chociażby w tym, że ledwo co zdarzyliśmy się przyzwyczaić a ty już przygruchałeś sobie jakąś tam sąsiadeczkę i tylko na to czekam kiedy wparujesz do domu i oznajmisz że musimy się zwijać, bo ona wie za dużo o nas- Słyszałam każde słowo nie wyraźnie, ale mimo to rozumiałam ich ogólny sens i to że ta sąsiadeczka to zapewne ja.
- Ja wcale jej nie podrywałem ona sama lepiła się do mnie na każdej lekcji. Nawet jej nie znam za bardzo - słowa, które usłyszałam z ust Deana były dla mnie ciosem. To ja niby go zaczepiałam ?
- Nie warze Dean, Jestem twoim bratem, i mówię ci to bo się o ciebie martwię. Ok, może powrót do Wirginii wcale nie był dobrym pomysłem ale na litość boską kończą się nam stany. Proszę jeśli już tak bardzo ci zależy na kontaktach z ludźmi to chociaż nie mów im więcej nisz muszą wiedzieć. I nie wasz się zapraszać ich do naszego domu. Nie chcę by Glimmer miała z nimi jakąkolwiek styczność.- powiedział ozięble a potem usłyszałam jak chwyta za klamkę i otwiera drzwi. Nie zdążyłam uskoczyć. Brat Deana pacnął mnie drzwiami a ja odskoczyłam pocierając twarz
- Podsłuchiwałaś nas?- Usłyszałam wściekły, oskarżycielski głos Deana.
- Nie ja tylko przyszłam oddać ci tę książkę- odparłam cała czerwona jak burak
***
Oto trzeci rozdział mam nadzieję że wam się spodoba liczę na wasze komentarze dobranoc :*
CZYTASZ
Sekrety Lupusa
Hombres LoboPodczas pewnych wakacji Emma znalazła łańcuszek o nietypowym wyglądzie Upalne lato się kończyło Dzień przed zakończeniem roku szkolnego poznaje chłopaka Nowy znajomy jest arogancki dużo ukrywa i ciągle czegoś szuka ...