Rozdział 47~Miesiąc później ~

1.2K 117 9
                                    

Miesiąc po moim powrocie zaczęła się wielka przerwa świąteczna, więc miałam więcej czasu na rozmyślanie niż w poprzednich dniach. Rankiem stanęłam przed lustrem i ku mojemu zdziwieniu blizny nie wyglądały już tak tragicznie jak w ostatnich tygodniach. Po oczyszczeniu i odkażeniu ran na moje szczęście okazało się, że nie są aż tak rozległe jak myślałam. Teraz przypominały raczej czerwone pręgi, ale wiedziałam że z czasem zbledną i nie będą aż tak widoczne. Jedna i zdecydowanie najgrubsza znajdowała się tuż przy miejscu gzie kończy się moja brew i skosem spadała na dół i zatrzymała się tuż nad kącikiem oka. Poniżej była druga trochę większa, ponieważ zaczynała się przy koniuszku prawego płatka nosa i rozcinała moje usta aż do dolnej wargi. Kolejne dwie kreski znajdowały się na kości żuchwowej. sino bure zmiany na skórze przybrały bardziej barwę piaszczystej jałowej ziemi. Cieszyłam się tym, że wygląda to coraz lepiej, ale nie mogłam znieść myśli, które rozsadzały mi czaszkę. Jedne kazały mi szukać matki, co w zasadzie robiłam zawsze. Szukałam książek artykułów o podobnych przypadkach ale myśl o książkach sprowadzała mnie do pięknej biblioteki Deana, która przecież mogła by mi pomóc, ale wspomnienia były zbyt bolesne. Nie wiedziałam gdzie się znajdują i na jak długo tam zostaną. Bezkresne wpatrywanie się w okna ich domu zadawało mi ból. Szkoda, że dopiero teraz byłam pewna swoich uczuć. Chciałam by przyszedł do mnie w nocy i nabijał się z tego że śpię z kapciem, chciałam, żeby mnie przytulał i całował chciałam zobaczyć jego arogancki uśmieszek, Chciałam żeby powiedział do mnie jeszcze ras Maleńka, Chciałam, żeby po prostu tu był. 

Kiedy się ubrałam schodząc na dół usłyszałam trzask zamykanych drzwi i łomot szklani, która z głuchym pyknięciem roztrzaskała się o posadzkę. Wyjęłam nóż do skórowania z pasa myśliwskiego , nie rozstawałam się z nim. Powoli zeszłam z schodów i ściskając coraz mocniej drewnianą rączkę uniosłam nóż na wysokość oczu. Wyskoczyłam zza progu widząc jedną męską sylwetkę odwróconą plecami. Nie zważając na nic Chciałam zadać cios, ale silniejszy osobnik zatrzymał moją rękę. Swoją wolną dłonią złapał mój nadgarstek i odruchowo przyparł nie do ściany 

Wtedy do mnie dotarło... To był Dean

Wypuściłam ostrze i w ciszy słuchaliśmy jak z głuchym brzdękiem obija się o posadzkę 

- To ty - szepnęłam, tak jakbym sama nie wierzyła, że to on. Patrzyłam na niego jak na ducha, który zaraz morze się rozpłynąć - Co ty tu robisz?!

- Emm... przyszedłem, bo zatrzymaliśmy się na parę dni w mieście. Chciałem zobaczyć co z twoją mamą- powiedział tym swoim niskim głosem, na którego dźwięk wszystkim dziewczyną z naszej szkoły majtki zsuwały się z nóg, wszystkim z wyjątkiem mnie.

- Też chciałabym wiedzieć co z nią jest - powiedziałam opuszczając dłonie a on rozluźnił uścisk, aż w końcu przestał mnie trzymać i pozwolił bym usiadła na oparciu od sofy. 

- Nie rozumiem - zmarszczył brwi i przestąpił z nogi na nogę 

- Kiedy tu przyszłam, po.... po tym wszystkim - wykrztusiłam z siebie te słowa po głębszym wdechu - Nikogo nie było w domu. Zobaczyłam to - powiedziałam wstając i zbierając koc z sofy. 

Dean przyjrzał się uważnie. Rozszerzył oczy ze zdziwienia. Mogłabym przysiąc że szepnął coś do siebie. 

-Wszędzie było szkło, porozwalane krzesła, Czarna sierść... i krew na podłodze... całkiem sporo krwi - mówiłam a oczy zachodziły mi łzami 

- Myślisz że zrobił to wilkokrwisty? - spytał z nutką przerażenia w głosie 

- Jestem tego pewna, dlatego wyskoczyłam na ciebie z nożem- wskazałam żelastwo, leżące pod ścianą - Przepraszam, ale nie wiedziałam, że to... ty 

- Nie ma za co przepraszać, to ja włamałem ci się do domu- spostrzegł słusznie - Myślałem że cię tu nie zastanę. Spodziewałem się, że ułożyłaś sobie życie z Wesem i zostałaś wilczą księżniczką. 

Nie mogłam się powstrzymać, by nie parsknąć śmiechem

- Co cię tak cieszy ?

- Pewnie Bella powiedziała ci już, że Gwałcił i bił Ruby, ale na pewno nie wiedziała o tym, że zrobił to również dwóm dziewczyną ze stada- mówiłam oziębłym tonem 

- Co ?- zdziwił się i domagał dalszych wyjaśnień

- Wes nie zmienił się wcale po akcji z Ruby. Seven powiedziała mi, że przyłapali go razem z Nilem na tym jak uwodzi i wykorzystuje dwie dziewczynki ze stada, jedna miała piętnaście  lat, a dróga czternaście. 

- Co?! Przecież to jeszcze dzieci - uznał podobnie tak jak ja. 

- Wiedział, że obie były z niskich szczebli, obie miały złą sytuacje, obiecywał im złote góry, byle tylko poszły z nim do łóżka. 

- Tobie też obiecywał ?- pytał jakby prowadził wywiad- Też poszłaś z nim do łóżka?

- Nie! - warknęłam na niego, bo brzydziła mnie perspektywa tego pedofila - Mówił mi, że nie kocha Gilimm, i że nie daje mu tego czego chce. Pocałował mnie, i tak się jakoś potoczyło, to był jedyny raz, kiedy się z nim całowałam, potem już nie chciałam. Myślałam o tobie. Sądziłam że to nie fair zostawiać się tylko dlatego, że masz problemy. Tamtej nocy poszłam do jego namiotu nie po to by wskakiwać mu do łóżka, ale po to, by prosić o pomoc dla ciebie. Był napastliwy, chciał żebym go całowała, ale ja się broniłam, a kiedy dopiął swego i wreszcie udało mu się mnie pocałować nie umiałam mu się wyrwać, potem pojawiłeś się ty... resztę już znasz 

Kiwnął głową 

- Czy zrobiłaś to dlatego, że myślałaś że mam romans z Bellą 

- Kiedy ją zobaczyłam wychodzącą z naszego namiotu... miała szargane włosy i zapinała koszulę 

- Podawała mi wtedy antytoksyny, które miały mnie oczyścić, Ból porównywalny z ukąszeniem siedmiu węży. Machałem dłońmi i przez przypadek pociągnąłem za skrawek jej koszuli a guziki się rozsypały. 

- To wiele tłumaczy - wyjaśniłam 

- Mógłbym powiedzieć to samo o tym czego dowiedziałem się od ciebie- powiedział przybliżając się do mnie - Tęskniłem za tobą - Położył mi twarz na dłoni - To ślady po tym co ci zrobił 

- Tak- odpowiedziałam, i zabrałam jego dłoń z twarzy, ale nie przestawałam jej trzymać - Opowiedz mi co się wtedy zdarzyło 

- Podbiegłaś do nas, i odepchnął cię łbem, następnie zadał cios mnie, ale już potem mnie nie atakował, przestawił swój gniew na ciebie, podszedł i zadał ci cios pazurami w twarz, wtedy go odepchnąłem i rozłożyłem go na łopatki 

- Nie wiem jak ci dziękować...- wyszeptałam 

- Nie musisz, wystarczy mi to, że wiem co do mnie czujesz...

- ale jak to ? - spytałam zdziwiona 

- Dalej masz mój kamień, Świeci się na czerwono, a ponieważ żadne z nas nie jest w niebezpieczeństwie mówi mi, że mnie kochasz, i nigdy nie przestałaś 

- Bo to prawda- odparłam i złapała jego drugą dłoń Nasze głowy się zetknęły. Oboje dyszeliśmy ciężko 

- Wiesz, że nie jestem jeszcze gotowy, żeby ci wybaczyć - spytał 

- Wiesz, że będę czekała, do puki to nie nastąpi - odpowiedziałam, i pocałowałam go w policzek 

***

NO I JAK RYBCIE ?

PODOBA SIĘ ?

MAM NADZIEJE ŻE TAK, BO NAPRAWDĘ SIĘ NAPRACOWAŁAM 

KOMY I GWIAZDKI BARDZO MOTYWUJĄ 

Sekrety LupusaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz