Rozdział 60~ nie tego oczekiwałam ~

1.2K 84 7
                                    

poprzednio...

- Czujecie ten zapach?- spytała patrząc po zgromadzonych- stara krew... z pewnością należała do wilka. 

***

Kiedy tylko dotarło do mnie znaczenie jej słów znieruchomiałam. Bałam się spojrzeć prawdzie w oczy. Tej prawdzie, która głosiła, że to mogła być krew Glimmer.

- Może Wes jest ranny - rzucił Dean siląc się na obojętność, ale wcale nie było mu do śmiechu.- lepiej się pośpieszmy, zaraz zacznie się ściemniać. Nie możemy przebywać poza stadem po zmroku - mówił w głuchą przestrzeń 

- Masz rację - Bryan podszedł do brata i położył mu dłoń na plecach - rozejrzyjmy się.

Maszerowaliśmy całą grupą, ale poluźniliśmy szyki, by szybciej sprawdzić większy obszar. Poprzedniego dnia padał deszcz, wiec z śladów, które mogli by zostawić Wes i Glimmer pozostały jedynie kałuże,wygnieciony mech no i oczywiście błoto, którego tego dnia było pod dostatkiem. Szłam od Dena jakieś dwa metry i obserwowałam, jak z każdą chwilą staję się coraz bardziej zdołowany. Patrzył w ściółkę leśną, tak jakby szukał w niej odpowiedzi. Opierając się o konary drzew podążałam dalej zgodnie z wyznaczoną trasą. W ułamku sekundy, pod dłonią, którą właśnie oparłam o kojlejny konar , poczułam klejącą się maź, na początku myślałam że to drzewo żywiczne, i z pewnością posoka wypłynęła spod kory drzewa , ale kiedy odsunęłam dłoń i spojrzałam na nią badawczo serce stanęło mi już po raz setny tego dnia... Na opuszkach moich palców znajdowały się rozmyte krople krwi. 

- Ludzie! - Wrzasnęłam, chodź ni było to do końca potrzebne - chyba coś mam- oświadczyłam wpatrując się w swoją dłoń z przerażeniem. 

Pierwszy przy mnie znalazł się Dean, Podbiegł do mnie spokojnym truchtem i od razu wyczuł że coś nie gra. Spojrzał w tym samym kierunku co ja i momentalnie przestał oddychać. Otworzył usta, ale widocznie nie był w stanie nic powiedzieć. Zamknął je, i spojrzał na drzewo, na którym jak się potem zorientowałam była wielka plama z czerwonej posoki. Odsunęłam się o parę kroków, by przyjrzeć się konarowi. Wyglądało to tak, jakby ktoś zabił jakieś zwierze tuż u jego podstawy, a następnie wysmarował drzew jego krwią. 

-Ale po co ktoś miał by to robić - szepnęłam sama do siebie, i nikt chyb a tego nie usłyszał. 

Zaczęłam pocierać dłonią o spodnie, bo fetor rozkładającej się krwi przyprawił mnie o mdłości, i nie ważne, kogo ona była chciałam jak najszybciej pozbyć się jej z mojej dłoni.Usłyszałam jak Clary szepnęła Seven na ucho, że to też krew wilka, i znów zakręciło mi się w głowię.

- Nie ważne, czyja to krew, na moje oko ten ktoś, kto został poraniony, albo już nie żyje, albo ma duży problem, lepiej się pośpieszmy...- Odparł Dean z dziwną złością w głosie, tak jakby obwiniał Clary że w ogóle zabrała głos w tej sprawie. 

- Musicie to zobaczyć - odezwał się Magnus 

chłopak pokazał nam błoto, którego kolor i zapach wyraźnie mówiły, że niedawno leżała tu ofiara. 

- Nie wiem co zaatakowało tego kogoś, ale musiało nieźle porachować mu kości - dodał Magnus , na co Dean obdarzył go olejnym wściekłym spojrzeniem. Chciałam się odezwać, ale nie zdążyłam, bo przerwał nam głośny wrzask dobiegający z naprzeciwka. 

Nie musieliśmy się w niczym uzgadniać, każde z nas ruszyło jak z procy, oczywiście nie byłam tak szybka jak wataha wilków, ale całkiem nieźle szło mi omijanie gałęzi i wybitych korzeni, co niestety niezbyt dobrze wychodziło niezdarnym masywnym stworą. Nie wiedzieliśmy co nas czeka, Nie mieliśmy pojęcia kto krzyczał, i dlaczego, ale jedno było pewne, za parę sekund wszystko miało się rozegrać. 

Pierwsze co zobaczyłam, kiedy dotarłam na miejsce, to bezwładne ciało Glimmer. Ułożona była na miękkim posłaniu z mchu, wokół niej było bardzo dużo krwi, Dziewczyna miała przebity bok, i całą zakrwawioną koszulę nocną. Głowę opartą miała o kolana Wesa, który nie był ranny, ale również pokryty był jej krwią. Głaskał dziewczynkę po głowię i po twarzy na przemian. Łkał i pochylał się nad nią mamrocząc coś pod nosem. Nie zamknął jej nawet oczu. Glimmer wpatrywała się prosto we mnie swymi pięknymi brązowymi tęczówkami tyle, ze tym razem nie było w nich ani krztyny życia. Ostatnia łza zatrzymała się w jej oczku i jak na złość nie chciała spłynąć. 

Zatkałam dłonią usta. Nie mogłam uwierzyć że odeszła. Poczułam jak uginają mi się kolana, i ląduję na twardej ziemi. Nie byłam jednak sama. Dean z rozwartymi szeroko oczami wpatrywał się w martwą siostrzyczkę. Otwierał i zamykał usta, bo nie potrafił znaleźć słów, które pasowały by do tej sytuacji. Nikt nie potrafił ich zaleźć. Nikt też nie wiedział co się stało, ale nie mieliśmy odwagi zapytać. Mogliśmy tylko czekać, aż smutna rzeczywistość do nas dotrze. 

- Coś ty jej zrobił ?- spytał się cicho Dean nie poruszając się ani trochę - Coś ty jej do cholery zrobił?! - tym razem krzyknął tak głośno, że Wes aż podskoczył nieomal upuszczając głowę swojej przeznaczonej 

- Było ich za dużo, zaatakowali o świcie....- bąkał pod nosem - chciałem ją ochronić uratować, ale... ale nie potrafiłem 

- Nie wierzę ci w żadne pieprzone słowo - odezwał się Bryan. 

Clary stała się jeszcze bardziej blada niż zwykle. Seven nie wytrzymała napięcia i zaczęła płakać. Kontem oka zobaczyłam, że Magnus ją do siebie przysunął, i zaczął pocieszać. Ja stałam nadal w osłupieniu i czekałam aż coś się wydarzy, aż Glimmer wstanie z ziemi z głupkowatą miną i powie, że udało jej się nas nabrać, ale jej czy dalej były bez wyrazu, takie puste, zbyt zimne. 

Tak, to był koniec wszystkiego. Pozostało nam tylko usiąść i załamać ręce, zacząć płakać i się obwiniać. Poza smutkiem i pustkom nie towarzyszyło nam nic. Staliśmy się skorupami dawnych siebie, a to wszystko przez to, że ta cała gra, to ukrywanie się i troska o Glimmer wraz z nią umarła, Zostaliśmy bez celu, bez perspektyw. 

****

Mam nadzieję że ten rozdział przypadł wam do gustu. Jest to chyba przed ostatni rozdział tej historii. Powoli zbliżamy się do końca... 

Co myślicie o śmierci Glimm ? liczę na komentarze 


Sekrety LupusaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz