Rozdział 21~Zapraszam do mnie~

2.2K 169 4
                                    

Od czasu, kiedy Agi pokazał nam prawdziwą twarz minęło już ponad tydzień. Znów wróciłam do szkoły. Mama nie dowiedziała się o tym że zostałam porwana, bo cały czas spała na sofie, a potem wstała o trzeciej i wyszła do pracy.Dobijała mnie monotonia. Jedyną pozytywną kwestią było to, że Dean stukał od czasu do czasu długopisem w moje plecy podczas lekcji, obracałam się wtedy i gadaliśmy całe lekcje . Kończył się kolejny miesiąc. Zaczynało pada, więc więcej czasu spędzałam w pokoju z książką. Dean przychodził czasem pod okno i czekał aż go wpuszczę.

Tego dnia deszcz był potwornie mocny. Wyjrzałam przez okno i ujrzałam jak drzewa z lasu uginają się od wichury. Krople wody dudniły o szybę z impetem. Oderwałam spojrzenie i zajęłam się książką, kiedy nagle usłyszałam pukanie do okna.

- Może byś mnie wpuściła?- spytał Dean stojąc w czarnym swetrze i  ciemnych jeansach na moim balkonie- trochę tu zimno - dodał a ja spojrzałam na jego twarz całą oblepioną mokrymi włosami.

- Muszę się zastanowić - powiedziałam chcąc podrażnić Lupusa, Jednak ten przysunął się do okiennych drzwi i przyłożył do nich swoją dłoń

Ten widok wytworzył we mnie takie przyjemne ciepło więc nacisnęłam na klamkę i pozwoliłam mu wejść, chociaż oboje wiedzieliśmy, że gdyby chciał mógłby sam je otworzyć tak jak to robił zawsze. Nie wiedziałam w jaki sposób, ale uznałam, że skoro sytuacja pomiędzy nami dalej jest nie jasna dalej nie powinnam się go pytać o takie rzeczy. Byliśmy przyjaciółmi, może za bardzo bliskimi przyjaciółmi. Krążyła nad nami taka napięta atmosfera miłosna, ale kiedy dochodziło do tego że zaszliśmy za daleko on, albo ja przerywaliśmy wszystko.

- Czego chcesz Lupus ?- spytałam zakładając dłonie na piersiach i patrząc na niego wrogo.

- Jesteś taka słodka, kiedy udajesz wściekłą - odparł siadając na moim łóżku.

- Dla ciebie to i lepiej że udaje, nie chciałbyś zobaczyć mnie złej- uznałam stając bliżej

- Nie wierze, że w takim małym ciałku może mieścić się dużo złej energii

- Żebyś się nie zdziwił - odpowiadam i ciskam mu poduszką w twarz.

- Nie przyszedłem tutaj żeby się z tobą bić - odłożył poduszkę - Chciałem ci e zaprosić do mojego domu, dawno cię tam nie było

- Dawno? - spytałam rozbawiona- Ostatnio kiedy tam byłam prawie pocałowałam klamkę, a potem twój brat odprawił mnie z kwitkiem wciskając ciemnotę, że cie niema, a tymczasem ty hasałeś w lesie i goniłeś zające.

- Po pierwsze, Wilki nie hasają, tylko biegają, a po drugie byłem wtedy w domu, nie mogłem ci się pokazać, bo zbliżała się pełnia. Nie mogłam pozwolić, żebyś została do zmroku, więc powiedziałam Bryanowi żeby cie odprawi. Mam nadzieje że mnie rozumiesz.

- Tsa, domyśliłam się że byłeś w domu- westchnęłam

- Przepraszam, że nie mogłem ci powiedzieć... mówienie ludziom o takich rzeczach zwykle kończy się tragicznie i to dla nich w wielkiej mierze ...

- Myślisz że Max wróci - skierowałam swoje spojrzenie na oczy Deana , które patrzyły prosto w podłogę

- Czy ja wiem, on nie jest już takim wielkim zagrożeniem, teraz kiedy wiemy jaki jest jego talent Bryan może sprawdzać ludzi, którzy nas otaczają. Myślę, że Max musi najpierw odzyskać swoje siły, a zanim to zrobi, będziemy na to przygotowani. Gorzej by było, gdyby jakieś gangi się na nas uwzięły.  - powiedział przytulając mnie.

- On mnie wtedy pocałował - powiedziałam ponuro

- Max? -spytał pochylając głowę w moją stronę, a kiedy kiwnęłam głową mruknął coś do siebie i szepnął mi do ucha - Cóż jeśli się zjawi będę miał jeszcze jeden powód żeby go zabić

- Mieliśmy iść do ciebie - stwierdziłam i podniosłam się szybko, żeby wymazać obraz Deana umazanego krwią pochylającego się nad ciałem jakiejś osoby.

- No fakt - powiedział i poszedł za mną. Zeszliśmy na dół, potem wyszliśmy przez taras. Deszcz przestał już tak padać, ale jego krople spływające na moją skórę przyniosły mi wielką ulgę. Rozstawiłam ramiona i uniosłam głowę do góry stojąc na trawie. Nie spostrzegłam kiedy deszcz przybrał na silę, a Dean pociągnął mnie za sobą. Przeskakiwaliśmy płotki i biegliśmy do jego domu, ale kiedy weszliśmy pod daszek byliśmy już całkiem mokszy. Wprowadził mnie do domu trzymając za dłoń w dalszym ciągu.  Gdy tylko weszliśmy na korytarz Dean pobiegł po ręcznik dla mnie i dla siebie, a ja miałam chwilę żeby się rozejrzeć. Dom był większy od mojego, i pozostał takim jakim go zapamiętałam. Było tu bardzo czystko. Musiałam przyznać że byłam zaskoczona że Dean potrafi tak świetnie sprzątać

- Już jestem - powiedział dając mi ręcznik, a właściwie zarzucając mi go na głowę,i czochrając nim by osuszyć mi włosy

- Dziękuję - pisnęłam spod ręcznika - poradzę sobie sama- dodałam i zabrałam mu ręcznik.

Na to chłopak kiwnął głową i zaproponował, żebyśmy poszli do jego pokoju. Zgodziłam się, i weszliśmy po schodach na poddasze. W jego pokoju było na prawe pięknie. Jedna trójkątna ściana była stworzona z szyby, przez co Dean miał widok na las przez cały czas. Obok stało łóżko, mała komoda i parę mebli w tym także biurko

- Ładnie tutaj - uznałam i podeszłam do łóżka.
Rozwaliłam się na nim i poczułam zapach Deana. Czyste powietrze, las i nutka perfum. tym właśnie pachniał mój przeznaczony, pachniał wolnością

Kątem oka zauważyłam że Dean ściąga przemokły sweter, w którym na litość boską i tak wyglądał seksownie

- Usiadł obok mnie i połaskotał mnie po brzuchu.

Pociągnęłam bluzkę w dół i zaczęłam się śmiać. Wtedy jego oczy błysły żółtym światłem, podpierając się obiema rękami ułożył się tak, że leżałam pod nim. Spojrzał mi w oczy i przysunął się do mnie a wtedy ja nie wytrzymałam i pocałowałam go, tak jakby jutra miało nie być

***

Kolejny rozdział :) Myślę ze wam się spodoba, a tak ogólnie to chciałam podziękować wszystkim wilczą, które bardzo ciepło odebrały poprzedni rozdział i skomentowały go miło. Mam nadzieje że teraz pojawi się jeszcze więcej komentarzy pozdrawiam i lecę pisać dalej :*


Sekrety LupusaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz