Rozdział 59~Ekipa w drodze~

1.3K 89 1
                                    

Wspomnienia z przeżyć ostatniej nocy wciąż huczały mi w głowie. Kochałam ten stan, i z wszystkich sił starałam być jak najbliżej Dana, Oczywiście w pierwszej kolejności musieliśmy wzmocnić morale jaki i samą wioskę. najpierw pozbieraliśmy wszystkie niezbędne rzeczy do zrobienia potężnego ogrodzenia wokół terenu wilków. Musieliśmy jakoś odgrodzić się od niebezpieczeństw lasu. Przygotowaliśmy wielkie bale, deski i wiele wiele sznurów. Mężczyźni powbijali drewno w ziemie, a kobiety ostrożnie obwiązały je sznurem. Wielka furtka stanęła na końcu. Potem zajęliśmy się przygotowaniem planu odbicia Glimmer. Ciężko było mówić o dobrym planie, jeśli jedyne co nami kierowało to podejrzenia. Nil zarządził, że sześcioosobowa ekipa będzie szukała Wesa, a co za tym idzie samej Glimm. Uśmiechnęłam się na wieść, że w skład wchodzę także ja. Dean nie był zadowolony, ale po ostatnim popisie władania nożem myśliwskim doszedł do wniosku, że nie będzie to najgorsza możliwość. Poza nami dobrowolnie zgłosiła się Seven. W zasadzie słabo znała Glimmer, ale wiedziałam że robi to też dlatego, żeby mieć mnie bliżej siebie. Bryan i Clary nie pozostali nam dłużni, już po paru minutach byli gotowi do wymarszu. W drogę miał z nami wyruszyć Magnus. Był osobistym ochroniarzem Glimmer, i nie mógł dopuścić do siebie myśli, że mógłby ją zostawić na pastwę losu. A w zasadzie pozwolić, by Wes położył na niej swoje zimne obleśnie łapska. Może średniego wzrostu, blondyn o zielono-szarych oczach nie wyglądał na bardzo silnego, ale swoim sprytem przewyższał nas wszystkich.

Już mieliśmy wyruszać, kiedy moja mama wyszła z namiotu i podbiegła do nas.

- Nigdzie nie idziesz Emma - sapnęła ostro chwytając mnie za nadgarstek.

- Co?!- w moim głosie było słychać bardziej zdenerwowanie małej dziewczynki, której mamusia nie każe jeść słodyczy.

-  Nie pozwalam ci tam iść!- jej ton stał się surowy i oschły - To zbyt niebezpieczne dla.... - nie potrafiła znaleźć odpowiedniego słowa .

- No dla kogo?!- byłam na nią zła, więc celowo podniosłam głos - Dla człowieka?  To bardzo ciekawe, że ty w moim wieku robiłaś o wiele gorsze rzeczy, ale przynajmniej wiesz co zrobiła, , nie to co ja ...

- Nie! To nie tak, chodziło mi o to... że jesteś moją córką... nie mogę cię stracić, przecież niedawno cię odzyskałam - położyła dłoń na mojej twarz całkowicie ją okalając.

- Mamo, nigdy mnie nie straciłaś- powiedziałam, a wolną dłonią dotknęłam jej policzka- Ale muszę to zrobić, dla własnego spokoju, jestem to winna Glimmer, jestem to winna sobie - potarłam jej twarz kciukiem, i poczułam jak łzy spływają po nim.

- Wiem, wiem - odparła łamiącym się głosem- ale zrozum, jeszcze nie osiwiałam, nie mogę pochować swojego jedynego dziecka...

- A ja nie dopuszczę do tego żeby taka sytuacja zaistniała - wtrącił się Dean a ona spojrzała na niego miłym, wdzięcznym spojrzeniem.

- Opiekuj się nią...- zwróciła się do niego i połączyła nasze dłonie - oddaje ci ją, ale jeśli nie wróci w jednym kawałku zostaniesz przeze mnie doszczętnie zniszczony - uśmiechnęła się promiennie i otarła łzy.

***

Po opuszczeniu osady wyruszyliśmy do podnóży gór, Tym razem maszerowaliśmy ścieżką  nieco węższą, i bardziej skrytą, ale mimo to równie katorżniczą jak ta, którą zwykle opuszczaliśmy wioskę. Bywały miejsca tak wąskie że musieliśmy iść gęsiego, Mało co odzywaliśmy się do siebie, nie mogliśmy pozwolić by najdrobniejsze dźwięki zwróciły na nas uwagę niepożądanych gości, tym bardziej w ciszy łatwiej było się przysłuchać dźwiękom lasu. Marsz był bardzo długi, a żadne z nas nie znalazło odpowiedniej poszlaki. W reszcie Clar zatrzymała ekipę i ostro wciągnęła powietrze przez nos.

- Czujecie ten zapach ?- spytała patrząc po zgromadzonych - stara krew... z pewnością należała do wilka....

***


Sekrety LupusaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz