Rozdział 55~Nareszcie razem~

1.1K 106 6
                                    

Pamiętajcie czytać notki na końcu rozdziału <3 

Kiedy obudziłam się o brzasku nie było ze mną Deana, odruchowo złapałam za pas myśliwski, który był moim nieodłącznym sojusznikiem, i wydobyłam z niego nóż do skórowania. Rozejrzałam się po ziemi, lecz nikogo nie spostrzegłam. Czy to możliwe, że mogli porwać Deana w nocy, że też nie obudziłam się wcześniej. Zaczynałam panikować. Niedbale ześlizgnęłam się z drzewa, i już chciałam na cały głos wykrzyczeć jego imię, kiedy usłyszałam najpiękniejsze słowo na świecie.

-Maleńka ?- to było zapewnienie jego bezpieczeństwa. Obróciłam się, i ujrzałam chłopca w którym nie ukrywając kocham się na zabój .

- Wariacie!- pisnęłam ale nie było w tym krztyny złości, bardziej dzika radość. Podbiegłam do niego rozchylając ramiona- Myślałam, że cię porwali! - Przytuliłam się do niego całym ciałem. Ręką, którą wciąż ściskałam nóż oplotłam go w tali, a wolną dłoń położyłam mu na karku.

- Powtórz to jeszcze ras- nakazał uśmiechając się niemalże szatańsko

- Co ?- że myślałam że cie porwali - spytałam zdziwiona jego prośbą

- Nie- machnął ręką - chodziło mi o Wariacie. To było najseksowniej powiedziane słowo, jakie kiedykolwiek usłyszałem.

- Wariacie, nawet w takiej sytuacji o tym myślisz ?- specjalnie użyłam tego sformułowania, po czym się zaśmiałam

- Przestań mnie kusić Maleńka - uśmiechnął się

- Jeśli już skończyliście gołąbeczki - wtrąciła się Clary, która właściwie pojawiła się znikąd- Dean własnie pozbierał naszych sojuszników, chyba powinniście tam iść, jest pewna osoba, która nie może się was doczekać - powiedziała i wskazała nam drogę.

***

Nie od razu ją zobaczyłam, pośród małej armii, ale kiedy tylko nasze spojrzenia się skrzyżowały, Wystrzeliła jak z procy, szybko biegła nam na spotkanie, Nawet nie spostrzegłam, kiedy ja też zaczęłam biec. jej twarz była nieco chudsza nisz pamiętałam. Ale poza tym się nie zmieniła. Łzy spłynęły po naszych policzkach, kiedy wreszcie się przytuliłyśmy, po takim czasie rozłąki trudno nam było się od siebie oderwać, miałam tyle pytań, zastanawiałam się co się stało. Ona jednak tylko pogłaskała mnie po głowie. Wytarła moje słone łzy swoją drżącą dłonią

- Myślałam, że już cie nie zobaczę - wyszeptała i pocałowała mnie w policzek - Martwiłam się o ciebie kochanie

- Nareszcie razem- pisnęłam nie przytulając się nieco mocniej

- Moja córcia - powiedziała głaskając moje włosy

Nie bardzo wiedziałam co się dzieję. Byłam zagubiona i szczerze mówiąc myślałam, ze to tylko sen, ale byłam tak szczęśliwa, że znowu ją widzę. Moja mama stała tuż przy mnie i równie dobrze cały świat mógłby przestać istnieć. Pachniała tak jak zawsze, wspaniała woń kwiatów, która kołysała mnie do snu jako niemowlę, którą czułam przez te wszystkie lata, Którą tak w niej kochałam, nareszcie powróciła. Wszystkie pytania, jakie chciałam jej zada, straciły na tą chwilę sens. Liczyła się tylko ona, woń kwiatów i to że wreszcie ją widzę.

***

Dzióbki, Dzióbeczki, Skarby, Skarbeczki

Otóż prawdopodobnie namieszałam wam w waszych cudnych główeczkach. I pewnie Spytacie " Jak to ?" a ja wam odpowiadam "Tak to"

Żeby się dowiedzieć co dalej musi być tytaj 10 gwiazdek i 4 komentarze

( powinnam się smażyć w piekle heheheh ) 

Sekrety LupusaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz