Popszednio....
Właśnie miałam wracać, gdy zauważyłam ciemne sylwetki, poruszające się w moim kierunku.
- Cześć - powiedział cichy głos za mną. Kiedy się obróciłam ujrzałam czarnowłosą piękną dziewczynę, której twarz była blada jak ściana. miała piękne niebieskie oczy i długie rzęsy okalające jej spojrzenie.
Dziewczyna wyszczerzyła zęby i wtedy zrozumiałam z kim mam do czynienia. Przede mną stał najprawdziwszy wampir. Moje serce nagle przestało bić.
***
Spojrzałam na nią z paniką w oczach. Chciałam uciec, oderwać się od tej tragicznej pomyłki, bo to musiała być pomyłka. Poco wampiry miałyby szukać mnie? Bezbronnej, łatwej do zabicia. "No i wszystko jasne " pomyślałam głośno przełykając ślinę.
- Chłopcy, czy ona nie jest urocza?-powiedziała słodkim głosem, który nie wiedzieć czemu wywołał u mnie większą panikę- i do tego tak smakowicie pachnie - dodała klaszcząc w dłonie.
Poderwałam się z huśtawki, gdy lodowaty i mocny uścisk dziewczyny spowodował że obiłam się pośladkami o belki huśtawki i wylądowałam z powrotem na siodełku.
- Nie powinnaś uciekać, Niedługo będzie po wszystkim- powiedziała kładąc swoją zimną martwą dłoń na policzku.- Kto pierwszy skosztuje? - spytała swoich dwóch kolegów,
Jeden był szczupły blady, tak samo jak jego koleżanka. Miał kwadratowe okulary i krótko przycięty zarost. Drugi, nieco niższy, umięśniony z zielonymi oczami i szaro- czarnymi włosami wyglądał na silniejszego.
- Ok, jeśli nie chcecie, ja zjem pierwsza- Fuknęła na nich, i już odchyliła mi głowę, by mieć łatwiejszy dostęp do żył, w których krew buzowała od nadmiaru emocji, a zwłaszcza strachu. - chwileczkę- powiedziała ostro wciągając powietrze przez nos- Znam ten zapach, chłopaki, ona pachnie mi psem...
- Dramatyzujesz, ostatni każdy w tym mieście pachnie ci wilkołakiem może masz coś z nosem nie tak?- powiedział chudszy.
- Och zamknij się Oliver - bąknęła do swojego rozmówcy - mówię ci ona naprawdę pachnie wilkokrwistym.
-I co teraz z nią zrobimy?- spytał drugi z nich. Patrząc na mnie jak na jogurt, któremu data ważności skończyła się wczoraj, a on nie wiedziałby czy mnie zjeść, czy lepiej nie ryzykować
- Lepiej uciekajmy, zanim - powiedziała czarnowłosa, i podniosła głowę, jakby kogoś wypatrywała
- O nie - chlapnął Oliwer i zbliżył się szybko do mnie i do wampirzycy, która dalej mnie trzymała
- Zaczyna się - dodał z ekscytacją drugi mężczyzna
Popatrzyłam w tamtą stronę, gdzie przed chwilą spoczywały oczy wampirzycy. Oniemiałam, kiedy zobaczyłam, że idą w moją stronę Dean i jego brat
"spokojnie skarbie, zaraz to załatwimy "- usłyszałam głos w swojej głowie, który z pewnością należał do Deana. Od razu całe ciśnienie ze mnie zeszło. Poczułam się bezpiecznie, choć zimne dłonie dalej mnie ściskały
- O mój Boże -wyszeptała czarnowłosa.
- Puszczaj ją - usłyszałam, i chyba tym razem to wszyscy usłyszeli, bo palce dziewczyny lekko się rozluźniły, po czym mocno spięły szyki, tak jakby postanowiła walczyć o mnie za wszelką cenę
- Clarissa?!- Spytał z niedowierzaniem Bryan
- Lupus ?- zawtórowała brunetka, która sądząc po tym jak starszy z braci wlepiał w nią wzrok musiał mieć coś z nią wspólnego
- Wypuść ją, ona jest moja - powtórzył cicho Dean.
Pięć ciemnych postaci stało w małym okręgu, a ja dygotałam ze strachu usiłując wyrwać się Clarissie. Głos Deana jakby uwiązł w gęstej atmosferze. Nikt nie zwrócił na niego uwagi. Olivier i jego kolega rzucali sobie pytające spojrzenia. Dean dalej patrzył na Clarisse gniewnym pełnym frustracji wzrokiem. Na mnie nawet nie spojrzał. Chociaż ja aż prosiłam się o chwilę w której mogłabym spotkać się z jego karmelowymi oczami. Wiedziałam, że przyniesie mi to spokój. Ale tak się nie stało. Spojrzałam na Bryana. Patrzył wprost na Clarissę a ona na niego. Wiedziałam, że obaj byli zaskoczeni, ale nie tak jak wtedy kiedy spotykasz starego znajomego. Wyraz twarzy Bryana wskazywał na to, że ich powiązanie było więzią głęboką, trwałą, może nawet romantyczną. Ciszę przerwał wampir, którego imienia nie znałam.
- Czy ktoś mi tu powie, dlaczego patrzymy się tak na siebie zamiast sprać im dupy i wyssać krew z tej szmaty.
Dean przemienił się w wilka, co w sumie widziałam pierwszy raz w życiu. Cały proces nie trwał długo. Zamykał się w obwodzie dwóch sekund, choć zdążyłam się już tak przerazić tym co się z nim stało, że gdy nie strach odczuwany przed Clarissą wtuliłabym się w jej czarny kombinezon. Postać wilka ostrożnie zbliżyła się do wampira warcząc i skamląc. Jedna z jego łap mocno chlasnęła przeciwnika, na co ten padł, ale potem podbiegł i kopnął Deana prosto w grzbiet. Pisnęłam, kiedy wilk odleciał do tyłu. Clarissa puściła mnie, i pozwoliła mi podbiec do wilka, który po jakimś czasie zmienił się z powrotem w człowieka. Wampir, który oberwał od niego w twarz właśnie rozmasowywał szczękę. Okryłam ciałem Deana, by tamten nie zrobił mu krzywdy, ale zanim zdążył do nas dojść przerwał mu głos Clarissy:
- Johan, zostaw ją! Zna mich, nie zrobią nam krzywdy jeśli my nie zrobimy krzywdy tej dziewczynie- powiedziała powstrzymując go- Nie wiedziałam, że jest z wami- powiedziała kierując się bezpośrednio do Bryana.
- Clary... proszę zostań -Bryan zaczął się zbliżać do dziewczyny.
- Chłopcy zbieramy się - powiedziała Clar z łzami w oczach.
I to by było na tyle. Trzy tajemnicze sylwetki szybko czmychnęły swoim wampirzym tempem i nastał spokój. Siedziałam wtulona w miękką koszulkę Deana. Łkałam jam mała dziewczynka. Słyszałam jak ktoś poklepuje moje ramie i mówił żebym się uspokoiła. Kiedy nagle mrok odgrodził mnie od tego wszystkiego. Zemdlałam. Obudziłam się na miękkiej sofie w salonie Lupusów. Pochylał się nade mną Dean z zimnym okładem w dłoni
- Co się stało?- wybełkotałam
- Zemdlałaś- powiedział uważnie dociskając zimny okład, do mojego czoła. Poczułam lekki ból - Upadłaś na głowę, nie zdążyłem cię złapać- oznajmił, a ja aż syknęłam z bólu.
Zapanowała cisza, w której ja starałam się uchwycić spojrzenie Lupusa, a tylko wpijał wzrok w moje potrzaskane czoło, nie odzywając się ani słowem.
- Skąd Bryan znał tą wampirzyce?- przerwałam ciszę widząc jak Dean odsuwa się ode mnie niepewnie.
- To ciężka sprawa Maleńka- odparł i odłożył okład na tackę- Clery jest jego przeznaczoną...
- Jak to możliwe myślałam, że wilki i wampiry toczą wściekły bój...- odpowiedziałam urywając mu jego wypowiedź
- Przeznaczenie to coś strasznie skomplikowanego. Dobiera najróżniejsze istoty, czego przykładem jesteśmy my. Wampir w połączeniu z wilkiem zdarza się to dość rzadko, ale ten przypadek był nieco inny. Kiedy Bryan miał 18 lat poznał Clery na pewnej dyskotece. Była wtedy człowiekiem. Gdy tylko okazało się że są przeznaczonymi powiedział jej o wszystkim, bez zawahania. Nawet nie skonsultował tego ze mną. Uciekła od niego na dwa miesiące. Kiedy wróciła była jakaś inna miała obsesje na punkcie zostania nadprzyrodzoną chciała zmusić Glimmer do ugryzienia jej, a kiedy to nie poskutkowało uciekła już na zawsze. Bryan widział ją tylko raz, kiedy była już wampirem chciał ją namówić na zostanie przy nas, ale ona nie chciała słuchać. Uważała że nie może tego zrobić. Ale on dalej ją kocha, i dalej w nią wierzy... Przedkłada naszą rodzinę nad nią. Muszę ci coś powiedzieć- zbliżył się do mnie i wsunął swoje palce w moje włosy- Nie możemy się już więcej widywać Emma to już nasz koniec
***
Wiem że dawno mnie nie było, ale tak już bywa:P miałam dużo spraw na głowe, ale jak już wracać, to z przytupem. Mam nadzieje że rozdział was poruszy :) miłego czytania :* Kolejny rozdział sprzedam wam za 4 komentarze :P
CZYTASZ
Sekrety Lupusa
LobisomemPodczas pewnych wakacji Emma znalazła łańcuszek o nietypowym wyglądzie Upalne lato się kończyło Dzień przed zakończeniem roku szkolnego poznaje chłopaka Nowy znajomy jest arogancki dużo ukrywa i ciągle czegoś szuka ...