Rozdział 17~ o północy ~

2.6K 192 3
                                    


W nocy obudziłam się z krzykiem. Poczułam jak zimny pot leje się ze mnie strugami. Moja piżama kleiła się do mojego ciała i opinała moją klatkę piersiom co skutecznie utrudniało mi wdychanie i wydychanie powietrza. Strzępki snu, które tak panicznie chciałam zapamiętać uciekały  z mojej podświadomości z prędkością światła. Jęknęłam kiedy ostatnie urywki snu opuściły moją głowę, Podniosłam się na łokciach, następnie podpierając się kłykciami wysunęłam swoje nogi spod gorącego materiału. Rozejrzałam się po pokoju, Ciemne niebo rozświetlał księżyc, tym samym wpadając przez moje okno sprawiał że w pokoju panował półmrok. Popatrzyłam przez chwilę na biurko i stojącą obok niej komodę. Następnie przesunęłam wzrok na szafę,po czym dostrzegłam tylko czarną smugę poruszającą się po pokoju i już miałam zacząć krzyczeć, kiedy ciemność rozproszyło światło mojej lampki.

- Przepraszam nie chciałem cię wystraszyć - oznajmił stłamszonym głosem Dean, który siedział na moim biurku zaplatając swoje długie nogi w supełek

- Co ty tu do cholery robisz ? Wiesz jak mnie wystraszyłeś?! Zwariowałeś?! Zaraz obudzisz moją mamę...-  krzyczałam półszeptem

- Twoja mam jest teraz w szpitalu - oznajmił z chytrym uśmieszkiem- Mówiła mi kiedy wróciłem z lasu

- Przyszedłeś  z powrotem na imprezę?- Zdziwiłam się nachylając się i przyciągając do siebie poduszę, którą w amoku kopnęłam na drugi koniec łóżka

- Nie mogłem zostawić cię z tym pijakiem sam na sam - odgarnął włosy, które padały na jego twarz
- Ale spokojnie nie zabawiłem tam długo porozmawiałem z twoją mamą o tobie. Powiedziała że jesteś w swoim pokoju. Kiedy wychodziłem zauważyłem jak Augustus obrywa od swojej matki porządny wykład na temat używek. Swoją drogą zabawny widok

- Agi nie jest pijakiem - wtrąciłam patrząc się na niego spode łba

- Nieistotny szczegół- zignorował mnie - ważne jest to, że nie mogłem pozwolić, by jeszcze raz położył na tobie te wstrętne ,łapy

- A od kiedy tak się mną przejmujesz?- warknęłam oburzona- Odkąd się znamy nie gadaliśmy ze sobą jakoś normalnie, bez głupich przekomarzanek

- Ouch, a wtedy kiedy leżałaś pode mną? Wtedy to na pewno nie chciałaś się ze mną kłócić- odezwał się z miną pełną rozbawienia

- Nie mam pewności, czy ta sytuacja nie była spowodowana twoimi czarami - spostrzegłam triumfalnie- Z resztą, gdybyś się mną tak naprawdę przejmował nie pozwoliłbyś na to wszystko

- Przejmuję się tobą, odkąd mój naszyjnik zaświecił jak  latarka spoczywając na twojej szyi- powiedział a jego oczy zabłysły milionem nieodgadnionych uczuć- i zrozum, że więcej na takie coś nie pozwolę. Gdybym od razu wiedział - jego głos zadrżał ze wściekłości- Gdybym wiedział że jesteś moja...Wciągnąłbym go do lasu i wyrwał mu wszystkie kończyny.

- Dean!- wypowiedziałam jego imię z przerażeniem, na myśl co jeszcze mógłby zrobić Agiemu -Właśnie dlatego nie powinno cię tu być.  Nie chcę żebyś był ze mną tylko dlatego że wierzysz w coś, co każe ci przy mnie zostać, to nie jesteś ty, a ja nie byłabym sobą wiedząc że nasz związek jest tykającą bobą. Nie mogę czekać aż dowiem się o kolejnej osobie, którą pobiłeś z mojego powodu. To  nie jest dla mnie zrozum- łzy napłynęły mi do oczu

- Wiem - Odparł równie smutnym i przygaszonym głosem- ale wiem również jak ciężko jest uciec od przeznaczenia Emma...

- Nie  chcę od tego uciec, po prostu muszę się z tym oswoić- westchnęłam parząc w jego oczy - Czemu tu przyszedłeś?

- Usłyszałem krzyk...i pomyślałem... w zasadzie nie wiem co pomyślałem i tak nie mogłem spać ze względu na okoliczności - wskazał mnie i siebie przybliżając się do łóżka -przybiegłem, żeby sprawdzić czy nic się nie stało

- I jak to możliwe że cię nie zauważyłam ?- odezwałam się, kiedy był już przy samym łóżku

- Maleńka jestem wilkołakiem, potrafię  się skradać - odparł kładąc się przym mnie

Nie wiem, czemu w tamtym momencie nie zareagowałam. Czemu nie kazałam mu przestać. Coś mówiło mi, że to co robię wprowadzi mnie w niezłe kłopoty, ale druga ta druga i zdecydowanie większa część mnie  starła się zignorować to wołanie i cieszyć się tą chwilą. Pozwoliłam więc by Dean przytulił mnie

- Będę się musiała do tego przyzwyczaić, ale i tak sądzę że nie powinnam była tak postępować. konsekwencje mogą być straszne- odezwałam się po 10 minutach

- Zajmiemy się tym jutro- odparł po czym zasnął

***

ten rozdział ma 696 słów

przypadek ???

Sekrety LupusaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz