Moje serce, najwidoczniej pękło na pół, albo zapomniało jak bić, bo pustka i otchłań w jakiej się pogrążałam była bezgraniczna.
- Ale jak to ? mamy wyjechać z miasta?- z mojego gardła wydobył się cichy, stłamszony dźwięk- Nie mogę zostawić tu swojej matki. Dean! to nie może się tak skończyć- Spojrzałam na mojego Mate oczami, w których niedawno tliła się nadzieja, że wszystko się ułoży, że będę mogła być z Denem bez żadnego ale, lecz jak zawsze musiałam się mylić.
Dean spojrzał najpierw na mnie, a potem na Bryana, jego skupienie świadczyło o czymś, czego sama kiedyś doświadczyłam, najwyraźniej przekazał mu jakąś wiadomość w umyśle, bo starszy Lupus zmarszczył brwi i wyszedł z pokoju, zamykając ostrożnie drzwi.
- Myślę że powinniśmy poważnie porozmawiać- szepnął mi do ucha owijając sobie wokół palca kosmyk moich rudych włosów.
Posłałam mu blady uśmiech i pozwoliłam, żeby zaczął rozmowę, bo nie bardzo wiedziałam co mu odpowiedzieć.
- Wiem jakie to dla ciebie trudne maleńka, ale musimy to zrobić. Dopóki będą nas ścigać będziemy musieli się ukrywać, to niestety konieczność. Kiedy cię poznałem.... I mówię teraz całą prawdę, Od razu coś do ciebie poczułem. Jedyne co mnie hamowało w tym by nie być jak najbliżej ciebie to fakt, że byłaś dla mnie zwykłym człowiekiem. Niezwykle niewinną istotą. Małą bezbronną owieczką o wściekle rudych włosach i pięknym uśmiechu, ale nadal owieczką, a ja niestety byłem wilkiem. Tym złym charakterem- odetchnął głęboko nabierając powietrza do płuc - Ale to nie zmieniło faktu, że chciałem z tobą być, tworzyć własną historię, i nie chodzi nawet o to przeznaczenie. chodziło mi o ciebie, o naszą wspólną książkę. Nie chcę nawet myśleć że mógłbym stać się tylko rozdziałem w twoim życiu. Co to jest jeden rozdział ? Kilka dni, tygodni. Uwierz mi Maleńka chciałbym być z tobą aż do końca moich dni.
Zaparło mi dech w piersiach, i nie wiedziałam czy jest to efekt tego jak piękne wyznanie właśnie ofiarował mi Dean czy tego że przytulił mnie bardzo mocno. Jego naprężone mięśnie stykały się z moim wątłym ciałem. Naprawdę tak było. Byłam niewinną owieczką, a on tym złym wilkiem, tyle że każda owca uciekałaby przed potencjalnym zagrożeniem, ja najwyraźniej byłam owcą psychopatką bo pakowałam się w łapy wilka na własne życzenie.
- Nie chciałabym byś był rozdziałem Dean - powiedziałam głosem, który coraz bardziej się łamał od napływających mi do oczu łez - Chciałabym czegoś więcej, ale obawiam się że ze względu na okoliczności nie będziesz w stanie mi tego dać- palce splotłam na jego karku.
- Może to i głupie, ale właściwie jestem w stanie zrobić wszystko dla osoby, którą znam zaledwie trzy miesiące- uśmiechnął się krzywo- Bo chyba bardzo cie kocham.
Mówiąc to przysunął mnie do siebie i namiętnie pocałował, tak jakby chciał bym go dobrze zapamiętała. To nie miał być zwykły całus. Czułam, że w taki sposób się ze mną żegna.
- Jeśli mogę coś wtrącić - powiedziałam oblizując wargi - uważam, że najlepsze książki, to takie w których bohaterzy przechodzą przez ciężkie próby, i jeśli się nie mylę właśnie taka nasz czeka. Nie możemy się poddać Dean, musimy walczyć!- starałam się go zmotywować. Nie mógł pozwolić mi odejść nie teraz.
- O czym ty mówisz?- spytał przykładając mi dłoń do głowy- To co się teraz dzieje nie dotyczy ciebie maleńka. Lepiej będzie jeśli zapomnisz o mnie, o całym tym bagnie w które cię wciągnąłem.
- Czyli to właśnie chciałeś zrobić ?- ofuknęłam go odsuwając się gwałtownie - chciałeś bym o tobie zapomniała, Chciałeś namieszać mi w umyśle, Po moim trupie! Deanie Lupusie! Weszłam w to bagno z własnej woli, i wyjdę z niego razem z tobą albo wcale- oznajmiłam buntowniczo.
Widziałam nikłe rozbawienie na twarzy Mate, które potem zbladło.
- Wiesz, że to się nigdy nie skończy? Że zawsze będę musiał jej chronić, a nawet przepłacić życiem, by ona mogła przeżyć? Od tego ma się starszych braci...- spuścił wzrok.
Podniosłam jego brodę zmuszając by popatrzył w moje blado zielone oczy.
- Od teraz nie ma już tylko ciebie i Bryana, wchodzę do waszej ekipy, i będę walczyła ramie w ramie z wami.
- Nie mogę pozwolić, żebyś brała udział w starciu. Rozpraszałabyś mnie, poza tym zamiast pomagać przeszkadzałabyś, musiałbym cie nieustannie pilnować. - westchnął i wzruszył ramionami
- Lepiej powiedz mi, jak mam powiedzieć mamie, że jej córcia, na którą chuchała dmuchała tyle tal właśnie ucieka z nowo poznanym chłopakiem na nieokreślony czas?
- Tym zajmiemy się jutro, kiedy wstanie słońce- odparł spokojnym głosem- Jesteś pewna że chcesz ciekać.
- Boję się tego strasznie, ale to o wiele lepsza perspektywa niż życie bez ciebie - oznajmiłam ocierając wierzchnią częścią dłoni o jego policzek- Wiesz jeśli już jesteśmy na etapie, w którym stawiamy va bank, olewając moją mamę, znajomych i szkołę powiliśmy się zastanowić, czy nie pójść krok dalej
- Co masz na myśli?- spytał marszcząc brwi
- Skoro Glimmer ma tak ważny dar... Czy mogłaby mnie ugryźć?- ostrożnie spojrzałam na niego będąc niemal pewną jego reakcji
- Wykluczone!- krzyknął i uderzył pięścią o stół - To zbyt ryzykowne. Mówiłem ci, że dar jaki otrzymałabyś po ugryzieniu mógłby być dla ciebie zgubny, a niekontrolowany mógłby cie zabić!
- Nauczysz mnie panować nad mocami, a ja przydam się w walce - starałam się go przekonać - Nie będę wtedy przeszkadzać.
- Nawet nie wiesz, co to znaczy być wilkiem, ile przekleństw się za tym ciągnie. Nie pozwoliłbym, żebyś przechodziła przez coś takiego każdego dnia- Mówił szybko, a po jego minie wnioskowałam, że dalsze próby przekonania go były mizerne - Wilk po zmianie nie kontroluje przemian ani daru. Często przed przemianą przechodzi długi, bolesny okres czasu, w którym zmienia się jego układ. Pierwsze przemiany są bardzo bolesne i niekontrolowane. Nawet najbardziej spokojna osoba, po staniu się wilkiem może oszaleć, dziczeć, nie pozwolę na to.
- Nie wiedziałam o tym - pisnęłam - ja tylko chciałam...- tu urwał mi napięty głos Deana
- Wiem, chciałaś pomóc, ale zostaw to mnie, dobrze ? Poradzę sobie z tym wszystkim, a teraz chodźmy spać, jestem bardzo zmęczony. - chwycił mnie za dłoń
- Ok, - odparłam i już miałam iść, gdy do głowy wpadł mi świetny pomysł- Idź na górę, muszę tylko zadzwonić do mamy że zostaje u ciebie na noc dobrze?
Chłopak kiwnął głową i przyciągnął się do mnie całując mnie lekko w czoło. Uśmiechnęłam się i pozwoliłam, by nasze ręce się rozłączyły. Wyszłam na dwór, był już zupełny mrok. Wiatr wiał jak oszalały. A serce podchodziło mi do gardła, gdy myślałam, co tak właściwie próbowałam zrobić.
No dobrze, chciałam powiadomić mamę, że dzisiejszą noc spędzę u Deana, ale to musiało zaczekać. Wyjęłam z spodni zwinięty kawałek papieru. Był to numer Clary. Przełknęłam głośno ślinę. Czy naprawdę byłam aż tak zdesperowana, by prosić o pomoc osobę, która kilka dni temu próbowała mnie zabić ? Chyba jednak tak, bo kiedy pojawił się pierwszy sygnał wcale się już nie bałam. Myślałam jedynie o tym jak zależy mi na Danie***
Moje wilczusie kochaniusie ! Jak się podoba rozdział nie zapomnijcie zostawić gwiazdki. Może jakiś miły komentarz ? Pozdrawiam i życzę miłego snu wasza Ola :*
CZYTASZ
Sekrety Lupusa
LobisomemPodczas pewnych wakacji Emma znalazła łańcuszek o nietypowym wyglądzie Upalne lato się kończyło Dzień przed zakończeniem roku szkolnego poznaje chłopaka Nowy znajomy jest arogancki dużo ukrywa i ciągle czegoś szuka ...