Nie chciałam wracać do wioski. Nie mogłabym spojrzeć w oczy Deana, który z pewnością już domagał się od tajemniczej rudowłosej kolejnej dawki lekarstw. Dotyk księżyca, był najgorszym możliwym wyborem. Przez tą przeklętą roślinę pomiędzy mną a Deanem urosła przepaść, wielka przepaść, której nie mogłam obejść. Może, gdyby Wes nie miał przeznaczonej. Może wtedy mogłabym odejść od Deana, Ale o czym ja tak właściwie mówię ? Odejść od Deana, tylko dlatego że teraz mamy ciężki okres? Prawdziwa przeznaczona powinna go wspierać, a nie dodawać mu zmartwień. Z resztą mieliśmy tyle wspaniałych wspomnień. Co będzie, jeśli Dean dowie się o Westonie. Pewnie chciałby się z nim bić, a ja nie wiedziałabym za kim stanąć.Kiedy tak o tym myślałam czułam jak głowa mi pulsuje. Zaczęłam czuć do siebie wstręt. Jak mogłam go zdradzić, jak mogłam z nim się całować ?
W końcu po długiej wędrówce uznałam, że to nie ma sensu. Poszłam więc do namiotu Wesa, żeby z nim porozmawiać, teraz już na spokojnie Bez całowania. Kiedy tam weszłam siedział sam z twarzą dłoniach. Był cały czerwony, jakby rozpalony.
- Och jesteś- powiedział, a na jego twarzy pojawił się uśmiech - Myślałem, że już nie przyjdziesz, że nie będziesz chciała ze mną rozmawiać- rozłożył dłonie i zbliżył się do mnie
Oparłam dłoń o jego tors i odepchnęłam do lekko. Nie chciałam by myślał, że też tego chce.
- Nie przyszłam tu na pieszczoty - odbąknęłam - chcę się do wiedzieć, jak ty to teraz widzisz?
- Nie wiem o co ci chodzi- założył dłonie na kark ale wyglądał tak, jakby specjalnie chciałby mnie zmusić do przyznania się do czegoś.
- Nie ukrywając, Łączy nas coś więcej nisz przyjaźń. Musimy wiedzieć jak to rozegrać
- Jeśli o to ci chodzi nie chcę ukrywać mojego uczucia do ciebie skarbie
- Nie nazywaj mnie tak- warknęłam - Nie w tedy, kiedy ktoś to może usłyszeć
- Nikogo tu nie ma, Nikt nas nie usłyszy, możemy robić co chcemy.
- Daj spokój obok jest namiot Glimm nie możemy się tutaj przytulać i całować, na pewno nie tu.
- A więc będziemy chodzić na wzgórze - zaproponował
- Nie o to mi chodzi... to znaczy... ja nie wiem, czy mogę tak okłamać Deana
- Kocham cię, a on dla nie nie ma znaczenia - Musnął moje dłonie.
Chciałam powiedzieć, że dla mnie ma znaczenie, ale nie potrafiłam zareagować, wskazujący palec Wesa przejechał po moim policzku, a potem wsunął się pod brodę i lekko ją unosząc. Musiałam spojrzeć mu w oczy, miał naprawdę piękne oczy, czysto niebieskie z milionem odcieni i barw. Pocałowałam go, ale od razu tego pożałowałam, bo w tym samym czasie coś poruszyło się w krzakach.
- To ktoś ze stada - powiedział Wes - Powinnaś już iść
kiwnęłam głową na zgodę i już wychodziłam, kiedy Wes przyciągnął mnie do siebie kolejny raz, i odwzajemnił pocałunek. Był to gorzki, od smaku moich łez. Oderwałam się od niego
- ja tak nie potrafię ... wybacz- szepnęłam i uciekłam.
***
Kolejne dni były pełne napięcia. Ciągle bałam się, że ktoś się dowie o epizodzie z Wesem. Nie potrafiłam rozmawiać z Deanem, bo ciągle stawał się coraz to napastliwszy. Coraz bardziej uzależniał się od leków, i z każdym dniem, z każdą kolejną dawką moje serce rozrywało się na kawałki. Nie miałam czas, by porozmawiać o tym z Alis, ponieważ ona wiecznie nie miała czasu na pogaduszki. Musiała leczyć ludzi, a ja musiałam udawać, że niczego nie widzę. Przychodziła do nas rudowłosa z zestawem lekarstw, choć zwykle widziałam ją, jak czmycha z naszego namiotu, chyłkiem, tak by jej nikt nie zauważył. Ale ja wiedziałam, że tam była, wiedziałam, że robili coś za moimi plecami. Jednak milczałam, byłam na skraju wyczerpania. Nie wiedziałam co mam czuć. Było mi żal Deana, a raczej tego co się z niego zostało. Chciał mnie przytulać, ale ja wykręcałam się od tego na wiele różnych sposobów, postanowiłam, że żaden z nich mnie nie dotknie, dopóki nie zdecyduję się z kim powinnam być. Weston zachowywał się inaczej rzucał mi ukradkiem. A kiedy Glimm czasami zawieszała mu dłonie na szyi nie protestował. Uśmiechał się zalotnie, co z kolei doprowadzało mnie do wścieklizny.
Pewnego wieczoru wybrałam się do jego namiotu, wcale nie po to, żeby znów rozprawiać o naszych uczuciach, tylko tym razem chciałam mu powiedzieć o problemie Deana. Kiedy jednak weszłam Wes nie dawał mi spokoju natarczywym próbom zbliżenia się do mnie
- Daj mi wreszcie spokój - wrzasnęłam - nie będę pozwalała wam obu na kontakt fizyczny ze mną, dopóki nie uporządkuję sobie swoich myśli.
- A co tu porządkować?- Spytał pysznym tonem głosu - Nie mów że wolisz tego durnia ode mnie. Mała mogę dać ci wszystko, Jestem Alfą...
- Nie wiem, czy czymś różnisz się od niego, ostatnio stajecie się tak samo paskudni.
Wes złapał mnie za biodra i przyciągnął do siebie. Pocałował mnie bardzo zachłannie, i wtedy stało się to, Najgorsza z możliwych scen, Najgorszy z koszmarów, do pokoju wszedł Dean, jedyne co zauważyłam zanim oderwał ode mnie Wesa, to jego krwisto czerwone oczy.
CZYTASZ
Sekrety Lupusa
WerewolfPodczas pewnych wakacji Emma znalazła łańcuszek o nietypowym wyglądzie Upalne lato się kończyło Dzień przed zakończeniem roku szkolnego poznaje chłopaka Nowy znajomy jest arogancki dużo ukrywa i ciągle czegoś szuka ...