Rozdział 6

46.4K 2.4K 182
                                    

- Nie, czekaj.. - odsunęłam się. - To nie miało prawa się wydarzyć, poniosły nas emocje.

- Masz rację - potwierdził, a ja w tym czasie zeszłam z jego kolan.

- Zaraz wracam - pocałowałam go przelotnie, wzięłam ubrania i weszłam do łazienki. Ubrałam swoje rzeczy i poprawiłam makijaż.

Widzę, że się przy mnie zmienia. Kocham go, mogę to śmiało powiedzieć i jestem pewna, że chcę z nim przeżyć swoje najlepsze chwile w życiu. Mam nadzieję, że czuję on to samo co ja. Już nie chcę, by ktoś mnie skrzywdził. Z moich rozmyśleń wyrwał mnie Luke, który objął mnie z tyłu i przyglądał mi się.

- O czym tak myślisz?

- O nas, życiu i w ogóle - nie podpierałam się o umywalkę, tylko teraz chwyciłam jego ręce.

- O nas? Czyli? Masz wątpliwości? - obrócił mnie i patrzyliśmy sobie teraz w oczy.

- Nie, tylko... - w tym momencie mój głos się załamał.

- Jeśli to dla ciebie za szybko, ja poczekam, dla ciebie warto - złożył pocałunek na moim policzku, a ja się zarumieniłam.

- Luke, to nie o to chodzi, ja jestem pewna, że chce z tobą być.

- Tylko w czym rzecz? - jego mina momentalnie posmutniała.

- Ja się tylko zastanawiam, dlaczego ja? Przecież jest milion dziewczyn, które możesz mieć na zawołanie - spuściłam wzrok.

- Ty jesteś wyjątkowa. Ja nie chcę kogoś innego, ja chcę ciebie. Rozumiesz? - uniósł mój podbródek i lekko gładził kciukiem mój policzek.

- Tak, obiecaj mi, że nie skrzywdzisz mnie i nie pokochasz innej.

- Obiecuję, nie był bym w stanie - przysunął mnie do swojej klatki piersiowej. - Też mi coś obiecaj.

- Słucham? - uśmiechnęłam się, odrywając lekko od jego torsu.

- Obiecaj, że nigdy nie powtórzy się taka sytuacja, że będę musiał mijać cię na korytarzu bez słowa - objął mnie w swoje ramiona, a ja tylko się uśmiechnęłam.

- Obiecuję, nie chcę tego.

- Ej nie za dużo ten słodyczy jest między nami? - zaśmiał się.

- Należy się nam, za te wszystkie miesiące.

Miał rację. Te ostatnie miesiące były do dupy. Nie mam pojęcia, dlaczego tak szybko zbliżyliśmy się do siebie i mam nadzieję, że nie zepsuje się to wkrótce.

- Mike robi imprezę jutro, idziemy? - zapytał brunet, wypuszczając mnie z objęć.

- Możemy, ale nie mam się w co ubrać - zaczęłam narzekać, jak typowa dziewczyna.

- Twoje ubrania ledwo mieszczą się w szafie - powiedział rozbawiony. - Mam lepszy pomysł, tylko rusz tyłek.

- Okey, okey, a co będziemy robić?

- Zobaczysz, a teraz zbieraj się szybko, nie mamy dużo czasu.

Ubrałam swoje Nike i jeansową kurtkę. Chociaż był już czerwiec, wieczory były jeszcze dość zimne.
Wsiedliśmy oboje do samochodu i ruszyliśmy do centrum miasta. Prawie całą drogę pytałam, gdzie jedziemy i po co, ale on nic nie odpowiadał, tylko się uśmiechał. W połowie już mi się nie chciało i odpuściłam. Oparłam swoją głowę o szybę i patrzyłam na idących ludzi i jadące z naprzeciwka samochody.
Dojechaliśmy pod galerię i razem weszliśmy do niej, trzymając się za rękę. Skierowaliśmy się do pierwszego lepszego sklepu. Luke wybrał mi prześliczną pudrową sukienkę z wycięciem na plecach, a sam kupił sobie koszule w podobnym kolorze. Już mieliśmy wychodzić ze sklepu, gdy Luke pociągnął mnie w stronę jednej z półek. Pokazał mi dwie bluzy z napisem "Aye he's mine" oraz. "Aye she's mine".
Pokazał mi je, a ja powiedziałam od razu, że bierzemy. Poszłam jeszcze do sklepu z kosmetykami, a Luke powiedział, że to nie jego bajka i że będzie wyglądał dziwnie w tym sklepie, więc udał się w swoim kierunku, powiedział tylko tyle, że wróci po mnie.

Kocham Cię Wariacie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz