-Wyjeżdżamy, nasz firma jest już znana i szef zakłada nową filię - moje serce w tym momencie zatrzymało się.
Chyba kurwa nie dosłyszałam.
- Czy ja dobrze słyszę? - zaśmiałam się, myśląc, że to głupi żart i tata ze mną zacznie się śmiać. - Ha ha, śmieszne, prawda tato? - wskazałam na niego, aby chociaż się uśmiechnął, ale on tylko spuścił głowę.
Nawet cholera nie popatrzył na mnie.- Chciałbym żartować - powiedział cicho tak, że miałam problem z usłyszeniem.
- Mam zostawić to wszystko? - wyrzuciłam ręce do góry w geście złości, ale stwierdziłam zaraz, że kłótnia nie ma najmniejszego sensu. - Przepraszam - zamknęłam oczy i wzięłam kilka głębokich wdechów.
- Rozumiem twoją złość.
- Gdzie przeprowadzamy się? - zaczęłam, krążyć po kuchni, mając nadzieję, że pomoże mi to uspokoić się.
- Do Chicago. Pomyślałem, że ty zaczniesz tam studia, Cody będzie pracował ze mną, a to naprawdę niepowtarzalna okazja - oparł się o drzwi i czekał na moją reakcję.
- Nie mam innego wyjścia? - usiadłam z powrotem na krzesło. Pierwsze emocje już opadły i mogłam w spokoju wysłuchać tatę.
- Raczej nie. Mogłabyś zamieszkać u Luke'a, bo już rozmawiałem o tym z jego mamą. Ja bym płacił za tak jakby wynajem - moja nadzieja wróciła, że jednak zostanę tutaj z chłopakiem, ale radość nie trwała długo.
- Naprawdę?
- Wolałbym jednak, żebyś jechała - uśmiech zszedł z mojej twarzy.
- Dlaczego? - zmarszczyłam brwi, będąc zła na niego. Proponuje mi takie rzeczy i robi mi nadzieję, a później mi mówi, że jednak nie. W tym momencie zupełnie nie rozumiałam mojego ojca.
- Po pierwsze, nie chcę, aby rodzice Luke'a mieli dodatkowy kłopot na głowie w postaci twojej osoby. Po drugie, w Chicago są lepsze warunki do nauki. Po trzecie, chciałbym, abyśmy nie rozpraszali się po świcie i mieszkali tak daleko od siebie. Po czwarte, jeśli tu zostaniesz, to będę bał się o ciebie.
Gościu, ma solidne argumenty, serio.
- Muszę to wszystko przemyśleć - ruszyłam w kierunku drzwi, patrząc z żalem na mężczyznę.
- Okey, daj mi znać do jutra - poszedł do swojego pokoju, a ja trzasnęłam drzwiami.
Wyszłam na zewnątrz. Musiałam wszystko przemyśleć. Z jednej strony nie chcę zostawiać tu przyjaciół, Luke'a. A z drugiej mając tu zostać i mieszkać pod jednym dachem z chłopakiem nie wytrzymałabym i zrobiła jeszcze coś głupiego.
Usiadłam na krawężniku, myśląc o całej sytuacji. W pewnej chwili coś zasłoniło mi słońce, które odbijało się od moich okularów.- Spierdalaj gościu, bo mi słońce zasłaniasz - nie otwierając oczu, walnęłam go w nogę. Jestem zła, sfrustrowana i po prostu wkurwiona na cały świat.
- To idę - odezwał się męski głos.
- Luke? - otworzyłam oczy i w momencie wstałam na równe nogi, powodując, że nasze twarze dzieliły centymetry.
- Wyjedziesz? - zapytał, patrząc na mnie swoimi czekoladowym oczami.
- Czyli już wiesz - otrzepałam się z kurzu.
- Odpowiedz mi - zmarszczył brwi i zacisnął usta w wąską linię.
- Nie wiem jeszcze - usiadłam na schodach.
CZYTASZ
Kocham Cię Wariacie
RomanceNicola i Luke normalni nastolatkowie z normalnego domu. Dzieciństwo było dla nich najlepszym etapem w życiu. Całe dnie spędzali razem i nikt nie był w stanie ich rodzielić. Lubili robić sobie na złość, ale i tak uwielbiali siebie. Później już nie by...