Rozdział 23 (III)

10.6K 643 116
                                    

4 miesiące późnej

Moje życie obrało rutynę, w którą wpadłam i za wszelką cenę, nie dawałam rady z niej wybrnąć.
Rano idę na uczelnię, następnie wracam do pokoju i płacze. Po prostu rycze w poduszkę bez przerwy. Żyję o jednym posiłku, nie mam siły nic więcej jeść. Nie mam na nic siły, chce mi się ryczeć. Nie chcę nawet wracać wspomnieniami do tamtego dnia. Nie chcę nic pamiętać. Zaszywam się w pokoju i nawet Lily nie jest w stanie wyciągnąć mnie z niego. Odcięłam się od tego całego świata i przyjaciół. Czuje, jakbym traciła wszystko.
Jestem beznadziejna. Tamten dzień był najgorszy w moim cholernym życiu. Może dałoby się to naprawić i zacząć wszystko od nowa? Taki nowy rozdział bez niektórych osób, na których zawiodłam się. Czasem osoby, które są najbliżej nas, sprawiają ci większy ból, niż twoi najwięksi wrogowie.
Codziennie staje przed lustrem i patrzę na swoje odbicie. Co widzę? Widzę brunetkę z poszarpanymi włosami i rozmazanym makijażem. Jej figura się zmieniła. Nie byłam jakoś chuda, ale też nie gruba, byłam w sam raz. A teraz? Teraz mój organizm nie ma siły do walki, jest zniszczony. Te duże oczy, które tak kochał Luke już nie są takie pełne. Sine i podkrążone oczy świadczą tylko o płaczu i braku snu. Dziewczyna, która była pełna entuzjazmu, radosna, przyjacielska, teraz jest zamknięta i wycofana. Tak właśnie wygląda ktoś, kto stracił sens życia i osobę, która była obecna prawie na każdym kroku w twoim życiu.

Lily próbuje mnie pocieszać, ale bez skutku, wciąż słyszy tylko z moich ust wszystko jest okey. Te słowa są jedną wielką pomyłką. Wcale nie jest dobrze jest fatalnie. Dziękuję jej za to, że próbuje, abym ponownie stanęła na nogi, ale ja sama muszę to sobie poukładać w głowie. Tylko, że ja już to układam przez trzy miesiące. Chcę zniknąć z tego świata. Moje życie nie ma sensu. Moja psychika już dawno umarła. Jestem na takie rzeczy za słaba i każde nieodpowiednie słowo biorę do siebie i przeżywam je. Zawsze zastanawiam się, czy ja naprawdę taka jestem.

Co do taty, to nie powiedziałam im nic na temat moich problemów. Nie chcę go niepotrzebnie martwić. Wiem, że jest niekiedy nierwowy i mógłby tego nie wytrzymać. W końcu jestem jego jedyną córką i zawsze dbał o moje dobro. A właśnie ono zostało poważne naruszone. Będąc u niego na święta, nie powiedziałam ani słowa. Cały ten czas przesiedziałam w swoim pokoju. I co robiłam? Ryczałam. Ryczałam, jak ta pięciolatka latka, której zabrano lalkę. Tata wiele razy pytał, czy wszystko w porządku, starałam się, jak najszerzej omijać ten temat. W końcu po wielu próbach ojciec przestał, bo widział, że nie ma to sensu. Tak, przesadzam i każdy szczęśliwy człowiek, powie, że jestem idiotką. Dopóki nikt nie przekona się na własnej skórze, nie wie, jak to jest.

Największym wsparciem okazał się Jake, który doskonale mnie rozumiał i umiał mnie wysłuchać. To on mnie przytulał w najtrudniejszych momentach, to on głaskał po głowie, to on mówił mi, że wszystko się ułoży, to on siedział przy mnie wieczorami bez względu na wszystko. Jest teraz jedyną osobą, której ufam i mogę z nim normalnie porozmawiać. To dziwne, bo ten arogancki i wiecznie tajemniczy chłopak, okazał się najbliższą mi osobą w tym ciężkim okresie. Zdałam sobie sprawę, że zbyt pochopnie go oceniłam i nie powinnam tego robić.
Nawet Li prawie całkowicie oddała się Jacobowi. To nie znaczy, że mnie porzuciła, ale ja nie chcę, aby zaprzątała sobie głowę mną. Sama kazuje iść jej do Jacoba, żeby chodziła na imprezy, a nie zajmowała się koleżanką z depresją. Nie chcę pociągać ją za sobą. Niech korzysta z życia.
Nasze relacje z Jakiem, są dziwne. Ani nie jesteśmy razem, ani nie jesteśmy zwykłymi znajomymi. Próbował mnie pocałować, ale ja się boje. Boję się ponownego zranienia. Co jeśli przez niego też będę płakać? Na razie chcę pozostać w takich relacjach w jakich jesteśmy.

Z Lukiem nie mam prawie żadnego kontaktu. Mijamy się tylko na korytarzach. Nie patrzymy na siebie. Wiele razy próbował mnie przepraszać i błagać, abym mu wybaczyła. Ja chyba nie potrafię. Nie teraz. Nie umiem zaufać mu jeszcze raz. Moje serce rozbiło się na kilka drobnych kawałków. Nie chcę mieć już z nim nic do czynienia. Chociaż wciąż go kocham. Chcę czuć jego zapach, jego dotyk. Chcę go, tak po prostu. Niekiedy nawet specjalnie wychodzę na korytarz i błądzę po nim, aby go zobaczyć. Tęsknię i to bardzo. Jeszcze nie jestem gotowa na to, aby z nim porozmawiać, tak po prostu na spokojnie, bez żadnych kłótni. Może kiedyś będę na to gotowa. Na to, aby go wysłuchać i ponownie mu zaufać.

_________

Krótko dzisiaj, ale nie ze względu na brak czasu, czy inny powód, tylko tak było zaplanowane.

Kocham Cię Wariacie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz