Rozdział 18 (III)

12.7K 756 73
                                    

Stałam tam jeszcze chwilę, przyglądając się chłopakowi o ciemnych włosach i dużych, niebieskich oczach. W końcu przywitałam się z nim i weszłam do pokoju. Lustrując każdy zakamarek pomieszczenia, stwierdziłam, że mają lepsze warunki. Kurwa, zawsze mam pecha. Myślałam, że to kobiety szanują wszystko, a mężczyźni to niszczyciele. Jednak tutaj było inaczej. Ściany, które co prawda były pomalowane na zielony odrażający kolor, ale przynajmniej były czyste i nieubrudzone czekoladą tak jak u nas. A może to wcale nie była czekolada? Przełknęłam ślinę, odrzucając swoje myśli na bok.

- Jest Luke? - zapytałam, patrząc dookoła i zastanawiając się, jak to możliwe, że nie ma rozwalonego.

- Poszedł gdzieś - odpowiedział obojętnie niebieskooki.

- Okey - westchnęłam. - Mogę poczekać? - zapytałam, siadając na fotelu postawionym przy małym stoliku.

- Po co pytałaś, skoro wcześniej już usiadłaś? - warknął niemile w moim kierunku, po czym wbił wzrok w telefon.

Już chciałam wyruszyć ramionami, ale wiedziałam, że i tak tego nie zauważy. Otworzyłam usta, aby zacząć rozmowę, ale szybko je zamknęłam, zdając sobie sprawę, że mój towarzysz chyba nie jest skłonny do rozmowy. Patrzyłam po wszystkich możliwych kątach pokoju, aby czas szybciej zleciał. Dobijało mnie to czekanie w ciszy, więc zaczęłam wystukiwać rytm piosenki, która pierwsza przyszła mi na myśl.

- Możesz kurwa przestać? - usłyszałam rozdrażniony głos bruneta, który siedział naprzeciwko mnie i teraz zabijał swoim wzrokiem.

- Mogę - przytaknęłam, chowając dłonie pomiędzy udami. - Nicola jestem - palnęłam, po chwili ciszy.

- Wiem - oderwał wzrok na chwilę od ekranu i obdarzył mnie krótkim spojrzeniem.

- Ach, tak? - zmarszczyłam brwi. - A może ja bym też się dowiedziała, jak ty masz na imię? - patrzyłam cały czas w jego błękitne oczy, które nie wyrażały kompletnie nic.

- Potrzebne ci to? - zapytał.

- Nie - rzuciłam. - Jaki frajer - szepnęłam, przy tym prychając i zakładając na piersi ręce. Nie rozumiem, jak można być dla kogoś tak niemiłym.

- Co powiedziałaś? - wychylił się, nastawiając uszy i udając, że nic nie słyszał.

- Kompletnie nic - uniosłam ręce do góry w geście obronnym i oparłam się wygodnie o fotel, kiedy ten zaczął podnosić się z łóżka. Kurwa, ratunku.

- Słuchaj - podszedł do mnie, przez co po moich plecach przebiegł dreszcz, związany ze strachem. - To, że cię odprowadziłem do domu raz, to nie znaczy, że będziemy przyjaciółmi - uniósł mój podbródek i lekko zacisnął moje policzki. Zaczęłam szybciej oddychać i w żaden sposób nie mogłam nad tym zapanować. Dałam satysfakcję kutasowi, bo wiedział, że ma nade mną przewagę.

- Ja nic od ciebie nie oczekuje - zmrużyłam oczy i zacisnęłam zęby, pokazując mu, że nie przestraszy mnie swoją zadufaną osobą. Musiałam zebrać się i dać mu do zrozumienia, że wcale przy nim nie jestem słaba.

- To dobrze - puścił mnie i wrócił na łóżko.

Po chwili usłyszeliśmy dźwięk skrzypiących drzwi, w progu stali Luke i Jacob. Odetchnęłam z ulgą.

- O tu jesteś - powiedział Luke, podchodząc do mnie. - Szukałem cię.

- Ja ciebie też - uśmiechnęłam się lekko, wciąż zerkając na chłopka na łóżku, który siedzi, jakby nigdy nic.

- Zapomniałaś - wyciągnął rękę przed siebie, gdzie trzymał moją torebkę.

- Dziękuję - chwyciłam ją w rękę. - Ja już pójdę, muszę się rozpakować - pokazałam na drzwi i powoli się cofałam.

Kocham Cię Wariacie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz