Rozdział 8 (II)

17.2K 926 83
                                    

- Luke, kocham cię! Aaaa! Nareszcie! - krzyczałam do telefonu jak jakaś wariatka.
- Spokojnie - zaczął się śmiać ze mnie. - Też się cieszę.
- Ale to będzie najdłuższy tydzień w moim życiu.
- Wiem, mój też, ale musimy ten tydzień jeszcze wytrzymać.
- Nie mogę się doczekać.
- Ja też kotek. Mam jeszcze drugą niespodziankę, ale to już za tydzień.
- Robisz to specjalnie! Wiesz, że jestem niecierpliwa.
- Ja? Skąd, że.
- Kocham cię skarbie. Idę spać, chociaż nie wiem, czy zasnę.
- Ja ciebie też kotek. Zadzwonuię jutro.
- Pa.

**************

Dzisiaj postanowiłam iść do pracy trochę wcześnie. Od godziny już nie spałam, co wydawało mi się dziwne, ponieważ poszłam spać po północy, a jest szósta. Sama nie wiem, co mam zrobić ze sobą. Jestem głupia, ale chyba pójdę do pracy.

Postanowiłam się trochę ogarnąć, poszłam do łazienki, wzięłam zimny prysznic, ubrałam czystą bieliznę i ubrania. Następnie zrobiłam lekki makijaż i skierowałam się do kuchni, gdzie siedzieli już tam Cody i tata.

- Jak było wczoraj? - zapytał tata, oglądając się do tyłu.

- Fajnie - wzruszyłam ramionami, podchodząc do lodówki i wyciągając potrzebne składniki.

- To dobrze - odparł tata, wracając do jedzenia śniadania. - Dylan jest fajnym chłopakiem - powiedział, nabierając jajecznicę.

Ta, bardzo fajny.

- Muszę wam coś powiedzieć - poszedłam do stołu.

- W ciąży jesteś? - zaśmiał się Cody, a tata spojrzał na mnie z przerażeniem w oczach.

- Nie tym razem - zmrużyłam oczy i posłałam bratu sztuczny uśmiech. - Chciałam wam oznajmić, że za tydzień wpada tutaj Luke - uśmiechnęłam się i wróciłam do blatu.

- O świetnie! - ucieszył się tato, odwracając w moją stronę.

- Tylko wcześniej daj jej lekcję, jak się zabezpieczać - wybuchnął śmiechem Cody, przez co miałam ochotę wbić mu nóż, właśnie tym, który trzymam obecnie w ręku. - Długo się nie widzieli, jakiś seks na przywitanie czy coś - mężczyzna uderzył go lekko w tył głowy, aby się zamknął, przez co zacisnęłam wargi, żeby się nie roześmiać.

- Masz mi coś do powiedzenia na ten temat? - zapytał, spoglądając na mnie z przerażeniem.

- Ja nic nie wiem - podniosłam ręce w geście obronnym. - Jemu coś się udziela od rana. Może Viki jest w ciąży... - uśmiechnęłam się zwycięsko do Codiego.

- Że co? To nie możliwe - zaczął kaszleć Cody.

- O co wam do cholery chodzi? - w końcu tata nie wytrzymał i zapytał teraz całkiem poważnie.

- Nic tato. Nikt nie jest w ciąży ani nie... Dobra nie gadajmy o tym, okey? - zrobiłam sobie kanapki oraz kawę i usiadłam przy stole.

- No ja mam nadzieję - uśmiechnął się tata, upił ostatni łyk kawy, odstawił kubek do zmywarki i wyszedł.

- O co ci chodziło? Viki jest w ciąży? - zapytał szeptem Cody.

- A jednak robiliście to bez zabezpieczenia - zaczęłam się śmiać.

- Bo ty nigdy tego nie robiłaś! - nachylił się nad stołem.

- Ja przynajmniej chodziłam na lekcję wychowania seksualnego i wiem co to prezerwatywa - powiedziałam między kęsami. Byłam spokojna i widząc jego zdenerwowanie, czerpałam z tego przyjemność. - Nie rób spin, nie będziesz tatuśkiem - zaśmiałam się.

Kocham Cię Wariacie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz