Rozdział 28 (III)

11.4K 696 70
                                    

Właśnie jedziemy do domu Luke'a na weekend. Nawet mojemu tacie udało się wziąć wolne, aby spędzić z nami trochę czasu. Jakieś pół godziny temu powiedział, że jest już prawie na miejscu.

Brunet zaparkował na podjeździe i wyszedł z samochodu, a następnie otworzył mi drzwi. Razem wysiedliśmy z pojazdu i ruszyliśmy w kierunku domu. Gdy Luke złapał za klamkę, dotknęłam jego dłoni, tym samym go powstrzymując.

- Luke, tylko nie wygadaj się o co poszło. Nie chcę zbędnych pytań taty, a ty chyba kazań na temat narkotyków - spojrzałam na chłopaka.

- On wie, że się pokłóciliśmy? - zapytał, patrząc na mnie swoimi czekoladowymi tęczówkami.

- Domyślił się, jak byłam w Chicago na święta - wyjaśniłam, a on kiwnął twierdząco głową.

- Okey, nic nie powiem - uśmiechnął się i dał mi buziaka w policzek.

- Idziemy? - pociągnęliśmy razem za klamkę.

Wchodząc do środka, poczułam znowu ten sam zapach co kiedyś. Kathe zawsze używała odświeżacza o zapachu kwiatów. Wzięłam głęboki oddech i poczułam pieczonego kurczaka. Jego aromat roznosił się po całym mieszkaniu.
Weszliśmy po cichu i przy blacie zauważyliśmy Kathe, a przy wysepce tatę i Codiego, którzy o czymś rozmawiali. Podeszliśmy bliżej i zakryłam tacie oczy.

- Nicola! - odwrócił się na krześle i zamknął mnie w objęciach.

- Cześć, tato - dałam mu buziaka w policzek.

- Stęskniłem się - gładził moje włosy i prawie udusił.

- Tato - wywróciłam oczami. - Widziałeś mnie niecałe dwa miesiące  temu - zaśmiałam się.

- Wystarczyło, żebym stęsknił się za moim najlepszym dzieckiem - spojrzał ukradkiem na mojego brata, a po chwili puścił mi oczko.

- Bardzo śmieszne - Cody spojrzał na mężczyznę z grymasem na twarzy.

Dałam Codiemu buziaka w policzek, a następnie podeszłam do Kathe, która mnie wyściskała. Luke przywitał się z tatą, który patrzył na niego podejrzliwie. Następnie brunet podał rękę Codiemu, a później podszedł do mnie i objął mnie w pasie.

- Za pięć minut będzie gotowe - odezwała się Kathe, która wyciągała pieczeń. - Możecie usiąść już przy stole - poleciła, na co wszyscy posłusznie z cieknącą ślinką, ruszyli do stołu.

- Ja za chwilę wracam - powiedziałam i skierowałam się do łazienki.

Zamknęłam za sobą drzwi, a następnie odkręciłam kran i przemyłam twarz. Oparłam się o zlew i patrzyłam w jeden punkt, mianowicie w lustro, w samą siebie. W brunetkę, która nabiera ponownie życia, która nie jest już przybita, teraz na jej twarzy widnieje uśmiech. Uśmiech, który kocha Luke.

- Jesteś piękna - odwróciłam się i zobaczyłam w progu chłopaka. Nawet nie słyszałam otwierających się drzwi.

- Nie kłam - uśmiechnęłam się.

- Jesteś dla mnie najpiękniejsza - podszedł do mnie i objął mnie w pasie.

- Luke? Powiedz, że teraz się wszystko ułoży - zamknęłam oczy i przywarłam do jego klatki piersiowej.

- Ułoży się, zobaczysz - pocałował mnie we włosy i delikatnie je gładził.
- Wybaczyłaś mi do końca?

- Wybaczyłam, ale zawsze pozostanie po tym ślad, nie wymarzesz tego z mojej pamięci. Nie zadręczaj się tym, zostawmy przeszłość w spokoju.

Kocham Cię Wariacie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz