Rano obudziłam się bez najmniejszego problemu. Zauważyłam leżącego obok mnie Luke'a. Wyślizgnęłam się z łóżka tak, aby go nie obudzić. Chciałam trochę ogarnąć dom. Nie było tak źle, jak myślałam, że będzie. Jednak ludzie są wychowani, lepiej niż myślałam. Zaczęłam odkładać do szafki alkohol, który został w butelkach, a śmieci wylądowały w koszu. Potem wzięłam się do mycia naczyń i robienia śniadania. Wybrałam dzisiaj omlet. Nagle poczułam ręce na moich biodrach.
- Co dzisiaj jemy na śniadanko? - nachylił się, by spojrzeć na patelnie.
- Dzień dobry tak w ogóle. Ja jem omlet, a ty co sobie zrobisz, to takie śniadanie będziesz miał - wystawiłam mu język.
- Nie rób mi tego, kochanie - zrobił minę szczeniaczka.
- Poczekamy, zobaczymy - wróciłam do robienia omletu.
- To tak pięknie pachnie, kotek - usiadł do stołu.
***
- Za trzy godziny tata ma wrócić. Dzwonił, że jednak dzisiaj wraca, bo jutro potrzebują go pilnie w firmie. Musimy jeszcze odkurzyć - zaczęłam zmywać naczynia.
- Ma się rozumieć. Idę po odkurzacz - wstał od stołu i przelotnie pocałował mnie we włosy.
- Jak my się wspaniale rozumiemy, skarbie - odwróciłam się i dałam mu całusa w policzek.
- Już pędzę - widziałam, jak zniknął w drugim pomieszczeniu.
******
Wszystko było już wysprzątane na błysk. W międzyczasie przyszła Lily i pomogła nam jeszcze posprzątać. Widziałam po niej, że miała lekkiego kaca, ale próbowała jakoś to zatuszować. Czekaliśmy teraz na tatę we trójkę, bo oczywiście Cody’ego jak zwykle nie ma w domu. Pewnie koczuje u Viki. Dzwoniłam dzisiaj do Sam i Maksa, o dziwo Luke nie był temu przeciwny. Jeszcze nie wiem, o co chodziło Luke’owi z Maksem. Nie chciałam wczoraj pytać, żeby nie zepsuć tej atmosfery pomiędzy nami. Wracając, dziewczyna już trochę ochłonęła, ale widać, że bardzo go kochała. Próbowałam ją jakoś pocieszyć, ale ona potrzebuje czasu. Mam nadzieję, że zapomni o nim i znajdzie sobie kogoś fajnego. Co do chłopaka, to ma to samo, co Sami. Trochę mi ich żal, kochają się, ale nie mogą być razem. Ktoś trzeci ich rozdziela. Maks musi być naprawę w niej zakochany, żeby nie umieć o niej zapomnieć.
- Idziemy jutro na zakupy, Nicola, halo? - pomachała mi ręką przed oczami.
- Co? A, no tak, pewnie - popatrzyłam na nią.
- O czym tak myślisz? - zapytała, przekręcając się na fotelu.
- O niczym takim - unikałam odpowiedzi. Nie chciałam mówić o problemach dwójki na prawo i lewo.
- Jej, już za tydzień wyjeżdżam, tak strasznie będę tęsknić.
- Ja to samo, aż trzy tygodnie bez siebie - podeszłam do niej i mocno przytuliłam.
Usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Chciałam otworzyć, ale chłopak mnie wyprzedził.
- Ja pójdę - zaproponował Luke, wstając z miejsca i kierując się do drzwi.
***
Po chwili w progu zobaczyliśmy chłopaka, wyglądał okropnie. Chyba płakał, bo miał czerwone oczy. On przecież zawsze nie pokazywał uczuć, chyba na serio to przeżył.
- Byłem u ciebie stary, ale cię nie było i pomyślałem, że cię tu znajdę. I nie myliłem się - próbował się uśmiechnąć, udawał. Podbiegłam do niego i go przytuliłam.
- Przykro mi - szepnęłam w jego klatkę piersiową. - Wszystko się ułoży, zobaczysz, na pewno... - chwyciłam za jego umięśnione ramiona, a on tylko pokiwał twierdząco głową.
- Siadaj, stary - Luke poklepał miejsce obok siebie.
- Mam wyrzuty sumienia - usiadł po lewej stronie Luka, a ja po prawej. Li tylko przyglądała się całej sytuacji.
- Maks, zrozum, że jeśli byłbyś z nią to bardziej byś ją skrzywdził. Kogo ty chcesz oszukać, siebie, ją? - popatrzyłam w jego oczy, a on spuścił wzrok i wbił go w swoje ręce.
- Sam już nie wiem... - unikał wzroku wszystkich i nerwowo bawił się rękami.
- Posłuchaj Nicoli. Ona wie, co mówi. Naprawdę - poklepał go w ramię Luke.
- Też tak myślę - odezwała się w końcu Lily, opierając głowę o rękę.
- Pójdę do niej - zaczął Maks, powoli unosząc się z miejsca.
- Nie idź tam - chwyciłam za jego nadgarstek, kierując go z powrotem na kanapę. - Zostaw ją, ona musi sobie to wszystko przemyśleć, daj jej trochę czasu - powiedziałam niepewnie, czekając, co zrobi chłopak.
- Okay... - usiadł znów na kanapie, opierając się wygodnie - Ale muszę jej to wyjaśnić.
- Tak Maks, ale jeszcze nie teraz - oparłam głowę o ramię Luke’a.
- Wy to naprawdę macie szczęście - popatrzył na nas i teraz widziałam, że to jest szczery uśmiech.
- Wiem - odezwał się Luke, całując mnie w policzek.
- Wiecie, że ja wam kibicuje, gołąbeczki - jego kąciki ust cały czas się unosiły.
- A to wszystko dzięki tobie.
****
Tata wrócił, gdy Maks wyszedł, więc nie widział tej dziwnej sceny. Ostrzegliśmy go jeszcze raz, by nie robił nic głupiego. Strasznie boję się o niego jak o brata. Przecież nie zostawię ich samych w takich chwilach.
- Kochanie, wróciłem - do pokoju wparował tata strasznie zdyszany.
- Cześć tato - objęłam go. - Co ty taki zdyszany? - Wróciłam do robienia kolacji.
- Muszę się wyspać, na jutro mam na szóstą do pracy. Jeszcze dzisiaj muszę chwilę posiedzieć nad papierkami - usiadł na krześle barowym przy wysepce.
- Tylko się nie przemęczaj tato! - prawie krzyczałam na niego i pogroziłam nożem, który trzymałam w ręce.
- Okay, okay - podniósł ręce w geście obronnym.
___________
Dziękuję za wszystkie pozytywne słowa, które mnie tak nakręcają do poprawiania.
Mam jeszcze jeden poprawiony, więc dzisiaj się jeszcze pojawi.
Do następnego 😘
CZYTASZ
Kocham Cię Wariacie
RomansaNicola i Luke normalni nastolatkowie z normalnego domu. Dzieciństwo było dla nich najlepszym etapem w życiu. Całe dnie spędzali razem i nikt nie był w stanie ich rodzielić. Lubili robić sobie na złość, ale i tak uwielbiali siebie. Później już nie by...