Zmierzam do światła. Chcę być w jasności. Widzę Luke'a, jest tak cholernie przystojny. W tym świetle wygląda korzystnie. Podążam za nim. Wyciąga do mnie swoją dłoń. Chce ją chwycić, ale nie mogę. Jestem wkurwiona, co się do cholery dzieje? Odwracam się. Widzę mamę. Ubrana jest w sukienkę w kwiaty. Wyciąga do mnie dłoń. Drugą pokazuje, bym szła do niej. Chcę biec do niej. Ona jest taka piękna. Właśnie tak ją sobie zapamiętałam. Nie mogę. Coś mnie zatrzymuje. Próbuje krzyczeć. Nie mogę. Rezygnuję. Chcę do Luke'a. Krzyczę, żeby wrócił. Nie mogę. Widzę, jak postacie się oddalają. Mgła. Wszystko jest we mgle. Oni także. Próbuję ponownie. Nic. Tylko cisza. Upadam. Nie widzę nikogo. Światło oddala się. Próbuje jeszcze raz biec do niego. Znowu to samo.
Czy ja umieram? Właśnie tak wygląda śmierć?*******
"Oczami Luke'a"
Gdy mama wróciła z pracy, musiałem jej wszystko opowiedzieć. Po skończonej rozmowie postanowiłem się trochę odświeżyć. Zabrałem bokserki z pokoju i poszedłem w stronę łazienki. Umyłem tam dokładnie swoje ciało, a następnie wysuszyłem je. Wyszedłem z pomieszczenia i skierowałem się do kuchni. Zobaczyłem na stole kolację, a obok przy blacie mamę, która coś jeszcze kroi.
- Głodny? - zapytała, odwracając się i przynosząc pokrojone warzywa.
- Tak - usiadłem razem z nią do stołu.
- Za tydzień jest rocznica, więc kupiłam kwiaty. Jeśli chcesz zobaczyć, są w schowku - uśmiechnęła się lekko, pomimo że było jej nadal trudno. Wiedziałem, że znowu będzie płakać po nocach. Zawsze, gdy są jakieś imieniny czy urodziny taty. Po prostu ważna data, to całą noc nie śpi, tylko albo płacze w poduszkę, albo chodzi po całym domu, a i tak trafia do pokoju i ogląda zdjęcia ojca.
- Okey, pójdę za chwilę - powróciłem do spożywania kolacji.
- Pozdrowiłeś tatę Nicoli tak, jak ci mówiłam? - zapytała, nie odrywając wzroku ode mnie. Grzebała w talerzu i jakoś niechętnie spoglądała na jedzenie.
- Jeszcze nie rozmawiałem z nią. A czemu ty nie możesz tego zrobić? - zapytałem z wyrzutami.
- Bo proszę cię o to - powiedziała głośniej.
- Aha - wzruszyłem ramionami.
- Co się z tobą dzieje? Pokłóciłeś się z Nicolą? - popatrzyła mi prosto w oczy, ale probowałem uciec wzrokiem gdzieś indziej.
- Nie, mamo. Wszystko jest w jak najlepszym porządku - powiedziałem już łagodniej.
- Dobrze - kiwnęła głową i wyszła do salonu. - Niech ci będzie.
- Już nie jesz? - zapytałem,ale nie usłyszałem żadnej odpowiedzi.
Cholera, dlaczego ja wszystkich ranię. Kurwa za każdym razem, gdy słyszę jej imię, chce mi się krzyczeć.Czemu ona nie może tu ze mną być?
- Przepraszam - usiadłem obok niej i patrzyłem w telewizor.
- Nic się nie stało - pogładziła moje włosy tak jak kiedyś, gdy byłem mały skurwysynem i robiłem wszystkim na złość, a ona najpierw opierdoliła mnie, a później tuliła do siebie. - Wiem, że ci jej brakuje, ale ludzie niekiedy potrzebują rozłąki. Nie jest to żadna kara, a nawet pomaga. Ludzie odchodzą, rodzą się nowi i tak ciągle bez końca. Z czasem będzie ci łatwiej.
- Może i masz racje.
- Widzisz - odwróciła się do mnie, biorąc moje ręce w swoje. - Ja przez pierwsze trzy miesiące nie mogłam się pogodzić z tym, że tata odszedł tak, po prostu. A policja jeszcze bardziej dołowała. Ale teraz jest już lepiej. I kiedyś na pewno tam się spotkamy - popatrzyła w górę i mocno mnie przytuliła.
- Dziękuję ci.
- Za co?
- Za wszystko, za to, że po prostu jesteś.
********
Poszedłem do siebie na górę, rozmowa z mamą wiele mi dała. Przecież ona tyle przeszła, straciła męża na zawsze. A Nicola przecież żyje, możemy być razem, cieszyć się każdym dniem. Ułożyłem się wygodnie na łóżku i postanowiłem do niej napisać.
- Hej <3
- Hej :*
- Co tam?
- Tata zabrał nas do kina na 50 twarzy Gray'a.
- Żartujesz?
- Nie.
- Leże na podłodze.
- A najlepsze jest to, że on nie wiedział, o czym to jest. Kasjerki mu to poleciły.
- Powiedziałaś mu, że byłaś na tym ze mną?Czekałem na odpowiedź, ale nie dostałem jej od razu. Leżałem na plecach i czekałem na SMS-a. Patrzyłem w sufit, jak debil, a minuty mijały.
Nic
Nic- Nicola? Jesteś? Zasnęłaś? W takim razie dobranoc myszko. Miłych snów. Kocham cię.
Odłożyłem telefon i postanowiłem iść spać. Miałem mieszane uczucia, bo przecież ona zawsze odpisuje od razu. Pewnie teraz schowała telefon i nie słyszy albo poszła wziąć prysznic.
W nocy obudził mnie natarczywy dźwięk telefonu. Przetarłem leniwie oczy i spojrzałem na wyświetlacz, przeklinając pod nosem.
- Halo?
- Dobry wieczór.
- Kto mówi?
- Luke Peterson?
- Tak. O co chodzi, że dzwoni pani o 1 w nocy.
- Zna pan pannę Nicolę Smith?
- Tak, a co się stało? - oprzytomniałem, słysząc jej imię.
- Mieli wypadek, ale więcej nie mogę panu powiedzieć. Musi pan przyjechać do szpitala.
- Ale jak to? To pomyłka. Przecież oni - przerwałem. - Nie, to niemożliwe. Gdzie ten szpital?Mówiła jeszcze coś, ale do mnie nic nie docierało. Jak to mieli wypadek? Moja mała księżniczka. Ona żyje? Boże. Muszę tam jechać. Nie zostawię jej, ona musi żyć.
Ubrałem szybko ciuchy, które walały się po krześle. Wbiegłem do sypialni mamy, pocałowałem ją w czoło. Napisałem karteczkę, że pojechałem do Nicoli, nie pisząc nawet, z jakiego powodu. Porwałem szybko kluczyki i wsiadłem do auta. Ruszyłem przed siebie, łamiąc po drodze niezliczone przepisy. Nic się teraz nie liczyło tylko ona. Jechałem, nie zatrzymując się nawet na chwilę. Przez sześć godzin siedziałem w aucie wbity w siedzenie, myśląc, co jej się stało. Czy ona żyje? Musi być silna. To dlatego nie opisywała.Zajechałem pod wyznaczony szpital i wpadłem tam jak oszalały, po drodze popychając kilka osób. Pobiegłem do recepcji, pytając co z dziewczyną.
- Pani Nicola jest w śpiączce, ale jesteśmy dobrej myśli, pan Cody z nim jest najlepiej, jest przytomny. Brak połamań, jeszcze robimy mu badania. A ich ojciec chwilowo nic nie pamięta. Żebra trochę stłuczone, ale poza tym nic. Niestety pana dziewczyna, narzeczona miała najmniej szczęścia.
- Gdzie ona jest? - zapytałem w pośpiechu, chcąc ją jak najszybciej zobaczyć.
- Sala dwadzieścia cztery, ale i tak nie możesz tam wejść, lekarz ją bada. Dopiero za godzinę. Widzę, że jesteś zmęczony. Może odpoczniesz?
- Chuj z tym, daj mi babo spokój - warknąłem.
- Dobrze - powiedziała cicho i zajęła się papierami.
- Przepraszam - wypuściłem powietrze, przeczesując włosy. Podszedłem do wody i nalałem jej sobie trochę. Upiłem łyk, siadając na krześle. Oparłem głowę o ścianę i myślałem o najgorszym. Trochę się uspokoiłem i jednak stwierdziłem, że nie jest to dobry pomysł i lepiej zaczekać
________________
Miałam nie kontynuować "Remember me", ale chyba to zrobię. Jak znacznę tylko pisać 3 część "Kocham cię wariacie", to chyba jednak będę dodawać jakieś rozdziały.Ostatnio pewna osoba mnie zdenerowała i skutecznie zniechęciła mnie do pisania. Poczułam, że jestem do dupy i nic nie potrafię napisać. Jednak przemyślałam wszystko i stwierdziłam, że jeśli mnie to cieszy, to co ja będę się przejmować jedną osobą.
Do zobaczenia
CZYTASZ
Kocham Cię Wariacie
RomanceNicola i Luke normalni nastolatkowie z normalnego domu. Dzieciństwo było dla nich najlepszym etapem w życiu. Całe dnie spędzali razem i nikt nie był w stanie ich rodzielić. Lubili robić sobie na złość, ale i tak uwielbiali siebie. Później już nie by...