Rano obudziłam się dość późno. Zadzwoniłam do Willa i powiedziałam, że dzisiaj nie dam rady przyjść.
Zjadłam śniadanie, umyłam się, ubrałam świeże ubrania. Zwykłe dresy i białą bokserkę. Zbliżała się południe, nie wiedziałam co ze sobą zrobić, więc wyjęłam z szafki ścierkę, wiaderko i mopa. Zaczęłam od ścierania kurzu, następnie ułożyłam w swojej szafie ubrania, które walały się od tygodnia po moim pokoju. Później wyjęłam brudne ciuchy z kosza i chciałam załączyć pranie. Patrząc, czy w kieszeniach coś nie zostało, natrafiłam na coś miękkiego. Wyjęłam rękę razem z rzeczą pozostawioną w spodniach.
Obejrzałam dookoła woreczek, w której był biały proszek. Cody? On bierze to świństwo? Włożyłam proszek do swoich spodni, nastawiłam pranie i zeszłam do kuchni, obejrzeć go dokładnie. Usiadłam przy wysepce i wyjęłam ponownie prawdopodobnie narkotyki. Nagle w całym domu rozległ się dzwonek do drzwi. Zerwałam się z miejsca, nie zastanawiając się, kto to może być.- Hej... - uchyliłam drzwi i stanęłam jak wryta. - Co ty tu robisz? - otworzyłam szerzej buzię, przez co wyglądałam pewnie zabawnie.
- Przyszedłem cię odwiedzić - uśmiechnął się szeroko, ściągając okulary.
- T-tak? - jęknęłam.
- Tak - przybliżył się i próbował otworzyć szerzej drzwi.
- Ale ja nie chcę cię zarazić - próbowałam zakaszleć.
Chujowo mi to wyszło. Trochę jak koza.
- Na pewno. Wiem, że kłamiesz, otwórz! - pchnął drzwi, wchodząc do środka bez wahania.
- Co? Ja mówię prawdę - weszłam za nim, zamykając drzwi.
- Kłamać nie umiesz - oparł się o blat w kuchni.
- No wiem - wypuściłam głośno powietrze, spuszczając głowę. Było mi tak wstyd, że go okłamałam. Nie wiedziałam, że ten idiota rozszyfruje mnie. Skubany.
- Więc co tak naprawdę się stało? - brunet podszedł do mnie, łapiąc mnie za podbródek.
- Możemy o tym nie rozmawiać? - odwróciłam głowę, odchodząc i pozostawiając chłopaka samego w kuchni. On za wszelką cenę próbuje do mnie się zbliżyć, na co nie mogę mu pozwolić.
- Bierzesz? - usiadł obok mnie, pokazując narkotyki.
- Skąd to masz? - wzięłam od niego woreczek, wkładając do kieszeni. Ten pojebany człowiek wyciągnął mi to, a ja nawet nie zorientowałam się kiedy. Zapewne w pośpiechu do końca nie włożyłam woreczek do kieszeni i on jakimś cudem go zobaczył.
- Powiedz mi, czy ty bierzesz? - odwrócił się do mnie, patrząc centralnie w moje oczy.
- Możesz się nie wtrącać do mojego życia? - wstałam i wyszłam z salonu, kierując się do mojego pokoju. Uciekam przed nim jak jakaś psychiczna.
Usiadłam na łóżku, oparłam się o ścianę i myślałam nad moim pieprzonym życiem.
- Mogę wejść? - usłyszałam głos Dylana. Ten człowiek chyba nigdy nie odpuszcza. Ja na jego miejscu już dawno bym się zamknęła i wyszła z tego domu.
- Jak musisz - westchnęłam, patrząc na wchodzącego Dylana, który zmierzał w moim kierunku.
- Więc? - usiadł obok, patrząc swoimi tęczówkami w moje.
Dajcie mi więcej cierpliwości!
- Nie, nie biorę. Znalazłam w spodniach Codiego - wyznałam, wiedząc, że nie ma sensu kłamać. Ten osobnik potrafi rozgryźć każdego i nawet jakbym chciała coś ukryć to i tak się nie da.
Odwróciłam się do niego przodem, podkulając nogi.- Na pewno da się do jakoś wyjaśnić - wziął moje zimne dłonie w swoje duże i ciepłe.
- Nic się nie wyjaśni. On to bierze i koniec. Jak ja mam mu to powiedzieć? - zapytałam, patrząc cały czas na chłopaka.
- Wprost.
- Zostaniesz ze mną? - wtuliłam się w tors chłopaka. Czuję bezpieczeństwo, to co Luke nie może zapewnić mi w tej chwili.
Potrzebuję bliskości i jest mi obojętne w tym momencie czy będzie to żul spod ławki, czy też wysportowany, przystojny piłkarz.
- Zostanę, ale jeśli powiesz mi, dlaczego okłamałaś mnie - szepnął mi do ucha, gładząc włosy.
- Nie dasz za wygraną? - odsunęłam się od niego, marszcząc brwi.
- Nie - opowiedział krótko.
- Więc... Przytulając cię poczułam, że brakuje mi Luke'a. Wyobraziłam sobie ciebie na jego miejscu. No i spotykając się z tobą, nie wiem jak to określić. Boję się, że "zakocham się" myśląc o Luku i cię skrzywdzę, samą siebie i Luke'a - powiedziałam jednym tchem, czując ulgę na sercu, że nareszcie wyrzuciłam to z siebie. - Nie potrafiłabym pokochać kogoś, a ciągle myśląc o tamtej osobie.
- Nigdy nie pozwolę, abyś cierpiała. Mną się nie przejmuj, ważniejsza jesteś ty i nie bój się. Wiedząc, że kochasz kogoś innego nigdy, bym się z tobą nie związał, choćbym nie wiadomo jak cię kochał - uśmiechnął się i objął mnie swoimi silnymi ramionami.
Znamy się parę dni, a nasza więź jest niezwykła. To cudowny chłopak i nie rozumiem, dlaczego on jeszcze nie ma drugiej połówki. Ten chamski i egoistyczny dupek właśnie pokazuje swoje drugie oblicze. Właśnie takiego Dylana lubię.
- Cieszę się, że cię poznałam - szepnęłam, pozwalając płynąć łzą. Były to łzy szczęścia, ale też tęsknoty.
- A jednak nie jestem taki zły? - zaczął się śmiać.
- Może... - zaśmiałam się, ocierając łzy rękawem.
- Oj przyznaj to, że jestem boski - przeczesał swoje brązowe gęste włosy. Jego ego nadal pozostaje na swoim wysokim poziomie, ale możemy nad nim popracować.
- Nie - wystawiłam mu język.
- Odwołaj to! - zagroził palcem, a później zaczął łaskotać.
- Mam łaskotki! - zaczęłam krzyczeć przez śmiech.
- Odwołaj to! - nie przestawał.
- Dobra, dobra jesteś boski - nareszcie odetchnęłam z ulgą, biorąc głęboki wdech. - Jesteś okropny!
- A ty piękna - Dylan zawisł nade mną i patrzył w moje niebieskie tęczówki.
- Dylan... - odwróciłam się i wydostałam z łóżka.
- Przepraszam - usiadł na łóżku, wpatrując się we mnie. - Nie powinienem.
- Nie ma sprawy. - posłałam mu szeroki uśmiech.
************
Cody z tatą wrócili do domu. Siedzieliśmy z Dylanem prawie cały dzień w łóżku. Oglądaliśmy film, graliśmy na konsoli, wygłupialiśmy się. Słyszałam, jak Cody bierze prysznic. Broniłam się przed tą rozmową całymi siłami, ale wiedziałam, że kiedyś to nadejdzie.
- Wiesz, że musimy z nim pogadać, to jest niebezpieczne - popatrzył, zaciskając pięści na krześle. Widział, że denerwuje się tą rozmową. W sumie łatwo to zauważyć, bo moje skórki przy paznokciach i wzrok wbity w drzwi, mówi wszystko.
- Wiem, chodźmy... - pociągnęłam chłopaka za rękę. Chciałam w końcu dowiedzieć się prawdy.
___________
Trochę odbudowałam się i to trzeci rozdział dzisiaj o ile dobrze liczę.
Nie miałam nerwów patrzeć na mecz i stwierdziłam, że poprawię rozdział.Wierzę w chłopaków! 🇵🇱🇵🇱🇵🇱
Do zobaczenia 😘
CZYTASZ
Kocham Cię Wariacie
RomanceNicola i Luke normalni nastolatkowie z normalnego domu. Dzieciństwo było dla nich najlepszym etapem w życiu. Całe dnie spędzali razem i nikt nie był w stanie ich rodzielić. Lubili robić sobie na złość, ale i tak uwielbiali siebie. Później już nie by...