Rozdział 25

22.5K 1.1K 57
                                    

Lily nie ma już trzeci dzień. Dzwonię do niej codziennie, podobno jest cudownie i mówi, że szkoda, bo chciałaby być tam ze mną. Trochę tęsknię, ale już nie mogę doczekać się moich wakacji razem z Lukiem.

Dzisiaj jestem umówiona z całą naszą paczką do kina. Na resztę tygodnia nie mam żadnych planów. Od prawie tygodnia biegam. Chcę schudnąć jakieś dwa kilogramy przed wakacjami. Nie z tego powodu, że plaża i będę wyglądała źle w stroju kąpielowym, tylko w Grecji napewno żadnych ćwiczeń, dużo jedzenia i na sto procent zgrubne, a ja chcę utrzymać moją wagę. A tym bardziej po wakacjach będę rozleniwiona i nie będzie mi się chciało biegać.

Dzisiaj rano obudziłam się bardzo wcześnie, aby pobiegać. Zawsze robię to wieczorem, ale nie mogłam dziś spać. Wypiłam kawę, ubrałam sportowe ubranie i wygodne adidasy. Zazwyczaj biegam w parku niedaleko nas. Wieczorem jest on pełen ćwiczących ludzi, ciekawe jak będzie dzisiaj, ale rano.

Biegłam sobie spokojnie, patrząc na ludzi, których mijałam. Nie spodziewałam się tutaj nawet seniorów, jedną z pań poznawałam, mieszka niedaleko nas. Było o niej głośno, ponieważ zawsze żyli może nie biednie, ale też nie w żadnych luksusach i jak jej mąż zmarł, okazało się, że odłożył sporą ilość pieniędzy dla niej, aby w razie czego nie musiała martwić się, za co będzie żyła. Po czasie znalazła sobie jakiegoś "partnera" i teraz żyją w luksusie, ona z babci, która przypomina normalną miłą babcię. Stała się kimś innym, zmieniła zupełnie swój styl ubierania i zaczęła ćwiczyć.

- Hej - usłyszałam niespodziewanie znajomy głos. Odskoczyłam lekko, łapiąc się odruchowo za klatkę piersiową.

- Cześć - powiedziałam, gdy się już odwróciłam. Zobaczyłam wysokiego bruneta.

- Też tu biegasz? - zapytał, zwalniając kroku.

- Od jakiegoś czasu. Ale dzisiaj wyjątkowo rano - także zwolniłam, tak, że teraz zamieniło się to w spacer.

- To może zaczniemy biegać razem? - zapytał, odwracając wzrok ze stawu na mnie.

- Ty rano ja wieczorem, no nie wiem. Ja się nie do stosuje do ciebie, bo lubię sobie pospać rano. Dzisiaj to wyjątek - zaczęłam ziewać.

- Ale za to ja mogę się dostosować do ciebie i możemy biegać wieczorami. - przyśpieszył kroku.

Kurwa, facet. Odpierdol się ode mnie, bo mnie zaczynasz wkurwiać.

- Okey, lepiej biega się w towarzystwie - uśmiechnęłam się, ale wewnątrz mnie aż się gotowało.

Życzliwa Nicola się znalazła. Następnym razem muszę być w chuj niemiła.

- Czekaj - pomachał ręką, kiedy zaczęłam biec.

- Wymiękasz? - odwróciłam się, patrząc na niego i dalej biegnąc.

- Uważaj - poczułam, jak wpadam na coś twardego. Nie upadłam, bo coś mnie podtrzymało.

- Nic ci nie jest? - otrzepałam się i spoglądnęłam w górę.

- Znowu... - wyszeptałam, chcąc jak najszybciej uciec stamtąd.

- Słucham? - wyjął drugą słuchawkę z ucha.

- Nie nic, dziękuję - zobaczyłam, jak brunet idzie powoli w naszym kierunku.

- To chyba przeznaczenie, drugi raz ci ratuje życie - nachylił się w moim kierunku.

- Tak, tak z pewnością - powiedziałam sarkastycznie.

- A może należy mi się coś w zamian. Chodź ze mną, a nie pożałujesz - szepnął mi do ucha.

Kocham Cię Wariacie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz